Info
Ten blog prowadzi Piotrz Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2019, Marzec8 - 2
- 2014, Lipiec1 - 0
- 2014, Czerwiec5 - 3
- 2014, Maj16 - 8
- 2014, Kwiecień6 - 10
- 2014, Marzec12 - 3
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń2 - 5
- 2013, Grudzień2 - 0
- 2013, Listopad7 - 0
- 2013, Październik12 - 10
- 2013, Wrzesień13 - 5
- 2013, Sierpień17 - 2
- 2013, Lipiec5 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 3
- 2013, Maj8 - 26
- 2013, Kwiecień10 - 13
- 2013, Marzec4 - 4
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń6 - 0
- 2012, Listopad2 - 14
- 2012, Październik9 - 15
- 2012, Wrzesień10 - 26
- 2012, Sierpień15 - 37
- 2012, Lipiec11 - 36
- 2012, Czerwiec9 - 17
- 2012, Maj16 - 31
- 2012, Kwiecień22 - 54
- 2012, Marzec19 - 61
- 2012, Luty10 - 15
- 2012, Styczeń22 - 67
- 2011, Grudzień5 - 25
- 2011, Listopad6 - 10
- 2011, Październik1 - 2
- 2011, Wrzesień1 - 11
- 2011, Sierpień13 - 51
- 2011, Lipiec22 - 33
- 2011, Czerwiec14 - 30
- 2011, Maj20 - 61
- 2011, Kwiecień11 - 36
- 2011, Marzec17 - 38
- 2011, Luty14 - 51
- 2011, Styczeń18 - 70
- 2010, Grudzień4 - 15
- 2010, Listopad28 - 82
- 2010, Październik12 - 24
- 2010, Wrzesień15 - 18
- 2010, Sierpień24 - 41
- 2010, Lipiec18 - 32
- 2010, Czerwiec6 - 15
- 2010, Maj21 - 57
- 2010, Kwiecień14 - 33
- 2010, Marzec22 - 68
- 2010, Luty11 - 24
- 2010, Styczeń14 - 30
- 2009, Grudzień3 - 5
- 2009, Listopad13 - 38
- 2009, Październik20 - 28
- 2009, Wrzesień14 - 15
- 2009, Sierpień12 - 2
- 2009, Lipiec9 - 1
- 2009, Czerwiec4 - 1
- 2009, Maj1 - 0
- 2008, Październik1 - 0
- 2006, Grudzień1 - 0
- 2006, Listopad2 - 0
- 2006, Październik8 - 0
- 2006, Wrzesień14 - 2
- 2006, Sierpień9 - 2
- 2006, Lipiec3 - 0
- 2006, Czerwiec2 - 1
Galeria zdjęć
(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
Regionalizacja fizycznogeograficzna Polski
(wg J. Kondrackiego):Wpisy archiwalne w kategorii
Beskid Niski
Dystans całkowity: | 2721.98 km (w terenie 409.10 km; 15.03%) |
Czas w ruchu: | 68:08 |
Średnia prędkość: | 18.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 30783 m |
Suma kalorii: | 20741 kcal |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 160.12 km i 8h 31m |
Więcej statystyk |
- Aktywność Wędrówka
Beskid Niski rodzinnie
Poniedziałek, 23 września 2013 · dodano: 04.03.2014 | Komentarze 0
Beskid Niski z żoną i synem.Okolice Jaślisk, Gniazdo Jawornika (jeden z najrzadziej odwiedzanych zakątków Beskidu Niskiego), Wzgórza Rymanowskie i Rymanów.
Wieża triangulacyjna na Bani Szklarskiej (695 m n.p.m.) – szczyt w Beskidzie Niskim, w zachodniej części Gniazda Jawornika.
Kategoria > GÓRY, Beskid Niski
- Aktywność Bieganie
XIV Bieg Górski Na Cergową (716 m n.p.m. ) Dukla
Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 3
Od kilku dni byłem przeziębiony, być może lekko chory, jednak bardzo chciałem wystartować w tych zawodach, więc wystartowałem. Pomimo tych chęci, samopoczucie raczej kiepskie, przez co nie mogłem wycisnąć z siebie maksimum.Na same zawody dotarłem niemal spóźniony.
Pobiegłem więc bez rozgrzewki z marszu, właściwie tylko wyszedłem z samochodu i przebrałem się.
Początkowo trzymałem się czołówki, biegłem bodajże 5. czy 6-sty, nie dostosowałem jednak tempa do okoliczności, przesadziłem, przeliczyłem się, tętno skoczyło, próbowałem je uspokoić, lecz na stromym zboczu i grani Cergowej trudno to zrealizować. W następstwie tego wiele miejsc straciłem na podbiegu, czyli tam gdzie czułem się najsilniejszy :/
Przybiegłem 19-sty. Słabo.
Gdyby, nie moja niedyspozycja związana z przeziębieniem pewnie byłoby lepiej. Z drugiej strony równo ze mną na szczycie Cergowej finiszował Dominik Jagieła, człowiek który zajął w tym roku (wraz z Wojciechem Pawulem) 2-gie w słynnym miejsce w Biegu Rzeźnika.
Nauczka na przyszłość: nie oglądać się na innych i biec swoje. Lepiej przebyć pierwszą połowę nieco wolniej, by drugiej zaatakować. Wyprzedzanie dodaje skrzydeł, natomiast fakt, że ktoś cię wyprzedza bywa denerwujący, a wręcz demotywujący.
Na ostatnich metrach odzyskałem 2 miejsca, ale wtedy było już za późno.
Ogólnie nie był to zły wynik, zważywszy na okoliczności, jednak liczyłem na więcej...
Kategoria > GÓRY, Beskid Niski
- DST 141.98km
- Teren 29.00km
- Podjazdy 2000m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Maślana Góra + powrót przez Pogórze Ciężkowickie i Strzyżowskie
Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 0
Dojazd do Dworca PKP w Tarnowie + trasa.
Trasa mocna, ale będą już w Grybowie Należało uderzyć w Beskid Niski... zamiast jechać w 90% znaną trasą. Spróbować wrócić PKSem choćby do Rzeszowa np. z okolic Krosna czu Jasła. Niewykorzystany potencjał wycieczkowy.
Trasa mocna, ale będą już w Grybowie Należało uderzyć w Beskid Niski... zamiast jechać w 90% znaną trasą. Spróbować wrócić PKSem choćby do Rzeszowa np. z okolic Krosna czu Jasła. Niewykorzystany potencjał wycieczkowy.
Route 2,448,251 - powered by www.bikemap.net
Kategoria [100-150km], > GÓRY, > POGÓRZE, Beskid Niski
- DST 260.00km
- Teren 59.00km
- Podjazdy 3421m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Beskid Niski: Beskid Dukielski, Pasmo Graniczne + tereny Magurskiego PN. Intensywny pierwszy dzień jesieni na beskidzkich szlakach.
Niedziela, 23 września 2012 · dodano: 26.09.2012 | Komentarze 9
Beskid Niski w pełnej krasie, pierwszego dnia jesieni.Wyjazd przed wschodem słońca, równonoc jesienną spędziłem jadąc do Dukli, powrót prawie 24 godziny później.
60 km terenu przez duże T. Prawie 3500m przewyższeń [choć Bikemap pokazuje mniej]. Cały wyjazd towarzyszył mi plecak ważący więcej niż mój wcale nie lekki rower.
Jakiś opis trasy postaram się sklecić... na razie są zdjęcia, zwyczajowo do nich odsyłam:
Beskid Niski (Beskid Dukielski) - Cergowa o brzasku© Petroslavrz
Beskid Niski (Beskid Dukielski) - Cergowa o brzasku© Petroslavrz
Pachanowa (512m) pierwsza od zachodu z tzw. Wzgórz Rymanowskich w Beskidzie Niskim / wieża wiertnicza - trwają tu poszukiwania ropy i gazu© Petroslavrz
Jasiołka...© Petroslavrz
Piotruś - okazały i wysoko wypiętrzony (jak na Beskid Niski) szczyt nad doliną Jasiołki. Mój cel.© Petroslavrz
szlak na Piotrusia...© Petroslavrz
miejscami b. stromo...© Petroslavrz
był pierwszy dzień jesieni, a tak wyglądał mój pierwszy jesienny wschód słońca© Petroslavrz
Sądząc po tym jak zaczęła się dla mnie w tym roku jesień, mniemam, że zapowiada się ciekawie.
Piotruś 728 m - na szczycie© Petroslavrz
na wschód od szczytu znajduje się długie urwisko (przebieg z północy na południe) z licznymi wychodniami skalnymi i jaskiniami© Petroslavrz
Piotruś na Piotrusiu w Beskidzie Niskim / czyli zaległy imieninowy wypad 87 dni później© Petroslavrz
z Tylawy w stronę Magurskiego Parku Narodowego© Petroslavrz
Kościół w Tylawie, a za nim Piotruś (728m). Po prawej Dział Tylawski (610m)© Petroslavrz
żeremia bobrowe na potoku Wadernik© Petroslavrz
Kamień nad Jaśliskami (857m) najwyższy w woj. podkarpackim szczyt Beskidu Niskiego© Petroslavrz
Na Kamieniu byliśmy w lipcu tego roku (LINK)
Kolejnych kilkanaście kilometrów trasy prowadziło przez kolejne odwiedzone przeze mnie w tym roku dawne wsie, które za przyczyną wojny i dalszej powojennej brudnej polityki zostały one wymazane z mapy. A przecież istniały przez kilkanaście wieków.
"w hołdzie mieszkańcom wsi Smereczne"© Petroslavrz
Magurski Park Narodowy - w regulaminie zakaz roweru, choć biegnie tu szlak rowerowy, jednym słowem - Polska.© Petroslavrz
zdziczałe jabłonie, ślady dawnej cywilizacji...© Petroslavrz
tu z kolei było centrum kolejnej wsi - Wilsznia© Petroslavrz
dawna wieś Wilsznia© Petroslavrz
d. wieś Wilsznia - ruiny mostu...© Petroslavrz
d. wieś Wilsznia - samotna kapliczka z końca XIX wieku© Petroslavrz
Olchowiec - cerkiew i most kamienny© Petroslavrz
widok uniwersalny dla Beskidu Niskiego - tak tu właśnie jest...© Petroslavrz
czas podgrzać atmosferę - atak na graniczny szczyt Baranie (Stavok) żółtym szlakiem z Olchowca© Petroslavrz
końcówka to "niezła ściana"© Petroslavrz
Baranie (Stavok) - 754 m - nowa drewniana wieża widokowa.© Petroslavrz
Kiedy kilka lat temu runęła stara metalowa wieża obserwacyjna, zbudowana w trakcie wojny przez Niemców, wiele osób było przekonanych, że Baranie zniknie z map jako świetny punkt widokowy. Nie dość, że nikt w Polsce nie był chętny do odbudowy wieży (pewnie i tak gdyby chciał to nie dostał by zgody) to nikt też nie poczuwał się do obowiązku usunięcia "złomu" starej wieży, który zalegał na szczycie Baraniego.
Jednak Baranie to szczyt graniczny i do pracy wzięli się Słowacy a mianowicie turyści ze Svidnika i okolic, członkowie stowarzyszenia "Nizke Beskydy
Baranie (Stavok) - 754 m© Petroslavrz
Słowackie góry z wieży widokowej - na ostatnim planie między innymi Slanskie Vrchy, Cergov i Busov - gdy skleję całą panoramę dodam jakiś opis.© Petroslavrz
"okno" widokowe na z reguły zalesionym paśmie granicznym Beskidu Niskiego© Petroslavrz
Przełęcz Sedlo Mazgalica© Petroslavrz
pasmo graniczne jest tu o wiele bardziej pofałdowane niż mogło by się zdawać, czekało mnie ciągłe nękanie podjazdami© Petroslavrz
Sedlo (Przełęcz) Tepajec - Polana Pomiarki po polskiej stronie© Petroslavrz
któryś z kolei podjazd, za plecami zostaje kolejna góra... mam dość... ale na razie nie mam jak zjechać z granicy...© Petroslavrz
Zmasakrował mnie ten odcinek Pasma Granicznego (od Baraniego do Filipovskiego Sedla) - straszne słońce, zrobiło się gorąco, mnogość podjazdów, o wiele dłuższych i wyższych niż się spodziewałem, niż to zwykle ma miejsce w Beskidzie Niskim... (tutejsze przełęcze dość mocno "wgryzają" się w Pasmo Graniczne). Miałem ochotę zjechać w dół, ale o ile na Słowację cały czas zdarzały się zjazdy to na polską stronę nie prowadziła żadna droga, nawet najmniejsza dróżka, jedynie gęste knieje Magurskiego Parku Narodowego, gdzie co najwyżej mogłem się zgubić... więc jechałem dalej. Na szczęście później stoki złagodniały jakby ktoś wysłuchał mych próśb.
Filipovsky vrch (705m) - pomnik poświęcony poległym na tych wzgórzach żołnierzom podczas I i II Wojny Światowej© Petroslavrz
niebieskim szlakiem pieszym przez mokradła uciekłem z granicy w stronę Ożennej© Petroslavrz
okolice Przełęczy Kuchtowskiej i miejscowości Ożenna© Petroslavrz
Ożenna - Cmentarz wojskowy nr 3© Petroslavrz
Przełęcz Długie (w oddali Magura Małastowska)© Petroslavrz
chwila odpoczynku...© Petroslavrz
dawna wieś Długie© Petroslavrz
d. wieś Radocyna - dawna szkoła© Petroslavrz
Radocyna - cmentarz wojskowy nr 43© Petroslavrz
Radocyna - tak było tu kiedyś...© Petroslavrz
Radocyna obecnie... cmentarz, krzyże, kilka ruin i kamienie...© Petroslavrz
u źródeł Wisłoki© Petroslavrz
U Źródeł Wisłoki podjąłem decyzję, że wracam do domu. Wisłoka była mi towarzyszem podróży, aż do Jasła, gdyż obrałem trasę tak by jechać doliną wzdłuż niej (a kilka razy przez nią - kto tu jechał ten wie o co chodzi :))
Kilka zdjęć z powrotu.
Pierwotnie w planie miałem jeszcze kilka górek Beskidu Niskiego, miałem też czas by wrócić do Rzeszowa dopiero w kolejnym dniu (do godziny 15-stej), ale chciałem wracać i tyle... a że uparty ze mnie osioł... to wróciłem... kolejna zarwana noc, pod koniec zasypiałem, ale była niedziela i zachciało mi się rosołku z rodzinnym stole. Decyzja irracjonalna, należało znaleźć nocleg, wypocząć, zahaczyć jeszcze o kilka ciekawy miejsc, a nie jechać nocą, zwłaszcza, że ta noc była odmienna od poprzedniej, typowo jesienna, prawie z przymrozkiem. Nabawiłem się przeziębienia.
Odechciało mi się jeździć w tym roku kalendarzowym rowerem po górach. Kończę sezon pod tym względem. Może gdzieś bliżej w okolicach Rzeszowa po Pogórzu jeszcze pojeżdżę, ale na góry nie mam już ochoty. Nie rowerem.
Koszta wycieczki zamknęły się w kwocie 2,60 zł - Celestynka cytrynowa w sklepie w Ożennej.
Kategoria [ponad 150km], > GÓRY, Beskid Niski
- DST 225.00km
- Teren 55.00km
- Temperatura 35.0°C
- Podjazdy 2910m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2. Beskid Niski: od Przeł. Dukielskiej do granicy z Bieszczadami (Przeł. Łupkowskiej) + Bieszczady: Przeł. Żebrak + powrót do Rzeszowa
Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 12.07.2012 | Komentarze 6
Dnia poprzedniego dosyć wcześnie poszliśmy spać. Mi spało się wyśmienicie pomimo zmęczenia, o 6 obudziłem się wyspany jak nigdy. Może to dlatego, że ostatnio w domu mam sen przynajmniej raz przerywany, zwykle pobudkę o 3-4 rano funduje mi dziecko, a dopiero kilka godzin później następuje pobudka właściwa.Zaraz po mnie wstaje Paweł, a Kona śpi sobie dalej. Idę zobaczyć jak woda w potoku - wokół chatki unoszą się mgły, wszędzie pełno rosy - na szczęście woda zdążała się wyklarować z błota, jest czysta więc można się umyć. W końcu zmywam z siebie wczorajszą warstwę soli. Woda zimna, ale rześka. Gdy wracam chłopaki idą do potoczku... Paweł obudził Piotrka podając mu fałszywą godzinę :P
Coś jemy, wpisujemy się do księgi meldunkowej, płacimy, gdy odjeżdżamy zaczepia kolega ze schroniska (który też coś więcej jeździ na rowerze i w tym roku wybiera się do Czarnogóry. Ma, aż 1,5 miesiąca wolnego czasu - tak się zamyślam i nie mogę tego pojąć, dla mnie to abstrakcja - te 3 dni wolnego które wynegocjowałem na ten wyjazd wydają mi się cudem, nieważne... Kolega mówi nam, że spokojnie możemy pojechać na pod wieżę widokową czarnym szlakiem, początkowo jest błoto, ale później na szlaku granicznym warunki są dobre. Rzeczywiście tak było i tak właśnie pojechaliśmy. Na czarnym przeważnie dało się jechać, miejscami prowadziliśmy, a później do Przełęczy Dukielskiej i przejścia granicznego już bezproblemowo, przyjemnym górskim szlakiem.
W sklepie na granicy, zakupujemy prowiant i wodę, pani mówi tu po słowacku, ale płaci się w złotówkach, ceny na półkach również podane są w naszej walucie.
Zamieniamy błoto pod kołami na asfalt. Jedziemy nim, aż do Jaślisk. Najpierw kierujemy się na Tylawę, tam zjeżdzamy w drogę prowadzącą wzdłuż rzeki Jasiołki, i jej przełomem pomiędzy dwoma okolicznymi wzniesieniami. Włazimy do rzeki, myjemy rowery z błota, schładzamy się wodzie, ja wchodzę cały, bo w mokrych ciuchach łatwiej się jedzie. Jest pewnie dopiero 10 rano, a już żar leci z nieba, na termometrach jakieś 30 stopni.
Podjazd do Jaślisk, zwiedzamy rynek i sklep. Jedziemy dalej, robię mały błąd, zjeżdżam złą ulicą i musimy ponownie podjeżdżać do Jaślisk :). Dalej w stronę granicy. Ciągle jest pod górę, ale tak lekko, że właściwie tego nie czuć i nie widać póki człowiek nie oglądnie się do tyłu. Praktycznie cywilizacja się tu kończy... mijamy Lipowiec, gdzie znajdują się 2 lub 3 gospodarstwa agroturystyczne, dalej ruiny i pozostałości zabudowań dawnego PGR, droga pół wieku temu mogła być asfaltowa, ale teraz trudno to stwierdzić.
Gdy jedziemy w słońcu, jest pewnie z 50 stopni, na szczęście przy drodze co jakiś czas są drzewa. Włazimy do potoku Bełcza, w wodzie jest tak chłodno i komfortowo, że Kona ma pomysł - mówi, że on może siedzieć tak cały dzień w tym potoku i nie jechać dalej. Niegłupia myśl, całkiem zmyślny pomysł, ale skoro już jesteśmy tu rowerami to "niestety" trzeba jechać dalej.
Odbijamy niebieskim w stronę Rezerwatu Kamień nad Jaśliskami i granicy państwa. Im wyżej tym trudniej, choć na samym końcu lekkie wypłaszczenie. Zdobywamy Kamień (857m) czyli najwyższy szczyt w środkowej i wschodniej części Beskidu Niskiego, jadąc na zachód podobne górki znajdziemy dopiero w okolicach Wysowej-Zdroju.
Dalej naparzamy granicą, a właściwie chłopaki naparzają gdzieś do przodu, a ja próbuję ich gonić, gonię i gonię, a i tak ciągle są z przodu, czasem ich doganiam, ale sytuacja znów się powtarza, ciagle na mnie czekają. Męczy mnie to nie tyle fizycznie co psychicznie, bo nie lubię kogoś hamować, ale niestety takie są realia. Za mało jeżdżę w tym roku i nie systematycznie, przejażdżka, nawet jeśli dłuższa, raz na miesiąć nie wystarczy by utrzymać formę. Źle się z tym czuję, próbuję tłumaczyć sam sobie, że być może powodem jest też to, że mam najcięższy plecak i najcieższy rower... ale zdaję sobie sprawę, że zwyczajnie jestem kiepski. W obecnym momencie Piotrek i Paweł, a ja to dwie różne ligi.
Niemniej tereny, widoki, przyroda, trasa i profil poprzeczny granicznego szlaku sprawiają, że raczej podziwiam piękno przyrody niż myślę o tym, że ciągle opóźniam naszą górską eskapadę.
Mijamy wiele zbiorowych mogił z czasów I wojny światowej, miały tu miejsce duże działania wojenne i liczne bitwy o główny grzbiet Karpat.
Przeważnie jedziemy lasem, który niweluje działanie słońca, jest nam więc nieco łatwiej. Co jakiś czas przedzieramy się przez łąki, jedna jest całkiem duża, rozległa, na kilometr, może dwa, z trawą wyższą od rowerów, dobrze, że ktoś przejeżdzał tu samochodem terenowym, bo nawet nie wiedzilibyśmy którędy biegnie szlak. Za kolejnym wzniesieniem (Kopriwiczną) wjeżdżamy na teren największego Rezerwatu na Podkarpaciu Rez. "Źródliska Jasiółki". Jedziemy rozległym torfowiskiem po słowackiej stronie (Haburske Raselnisko), część przejazdu biegnie drewnianym mosteczkiem tuż nad powierzchnią bagna (swoisty masaż dla... :)).
Mój plan przejazdu zakładał, że zjedziemy w dół (w okolice Medzilaborców) pieszym, a później rowerowym szlakiem wyznaczonymi przez naszych południowych sąsiadów, by dalej przejechać tunelem pod Przełęczą Łupkowską. Lecz Paweł chce jechać dalej granicą. Zgadzam się po rzeczywiście jest fajnie. Mijamy kolejne górskie szczyty, przejeżdżamy obok źródeł rzek Jasiółki oraz Wisłoka. Jedziemy dalej, jechaliśmy tu w ubiegłym roku więc skupiam się na jeździe, nie rozglądają się po okolicy. Dojeżdzamy do momentu gdy zielony szlak odbija w stronę Komańczy. Brakuje nam wody, każdy ma jakieś resztki. Nie chcę tu jechać bo właśnie tędy jechaliśmy z Pawłem i Asią ostatnim razem. Jedziemy dalej choć wiem, że to zły pomysł, a Kona miał rację by zjeżdżać w dół. Robię to wbrew zdrowemu rozsądkowi. Kolejnych kilka górek, coraz cieżej się nam jedzie ze względu na brak wody, w końcu docieramy do Przełęczy Radoszyckiej którędy biegnie piękna nowa asfaltowa droga. Chłopaki chcą jechać w dół do Radoszyc... ja chciałbym zjechać na słowacką stronę... Koniec końców jedziemy dalej granicą państwa. Na mapię nie wygląda to trudno, odcinek około 5-6km, godzina drogi pieszo. W praktyce to najtrudniejsza część i tak trudnej do tej pory trasy. W porównaniu do niej wcześniej nawet nie było trudno, błoto, wiatrołomy, krzaki, kałuże, zarośla, pokrzywy, pajęcze sieci na twarzy, kąsające bąki, komary, jeszcze więcej bąków, jeszcze więcej bąków, ilości bąków wręcz przeczące zdrowemu rozsądkowi. Na dodatek w przejechaliśmy gdzieś zjazd na południe którędy szlak niebieski odchodził od czerwonego granicznego. Zabijamy kilkadziesiąt bąków na minutę, ale i tak drugie tyle ciagle nas gryzie, nęka i kłuje. W desperacji będąc nad przełęczy i wiedząc o tunelu oraz torach kolejowych przedzieramy się w dół by je odnaleźć, idę pierwszy miejscami pokrzywy są po szyje, Paweł wypartuje coś co wygląda na dolinę rzeki lub strumienia, podążamy w tamtym kierunku, na szczęscie są to tory... Wychodzimy w końcu z zarośli... fajno, ale nie ma jak zejść, z muru przy torach w dół jest jakieś 3 metry, idziemy więc z rowerami w rękach po murku szerkości 30 cm, jakimś cudem wciaż zabijając przy tym te niekończące się zastępy znienawidzonych gryzących nas owadów. W końcu murek robi się niższy więc zeskakuję z rowerem, za chwilę chłopaki również. Spieprzamy gdzie pieprz rośnie przed owadami... gonią nas przez cały Łupków, w następnej miejscowości w końcu odpuszczają. Próbujemy znaleźć sklep by kupić wodę... jest 18:14, a sklepy są tu do 18:00. Porażka.
Zjeżdzamy do głównej drogi na Cisną. Następnie skręcamy do Smolnika, tam odnajdujemy Zajazd ZAGRODA CHRYSZCZATA gdzie odbywały się Zimowe Cyklokarpaty. W końcu można odpocząć, w końcu można kupić coś do picia. Napoje niestety drogie, ale kupujemy z Pawłem po dwóch małych oranżadkach 330ml. Kona kupuje inny napój w puszcze o pojemności 0,5l.
Zastanawiamy się co dalej, do Cisnej kawałek, do Połonin jeszcze większy. Jesteśmy zmasakrowani, sił brak, nikt z nas nie ma ochoty by jutro powtórzyć podobną trasę, tyle, że z jeszcze wyższymi górami bowiem w Bieszczadach, gdzie lasów chroniących przed słońcem jest mniej, nie przy takiej temperaturze. Kona wymyśla zwyczajnie wrócić nocą do domu, wszyscy się zgadzamy. Lepiej teraz w chłodzie nocą, niż jutro. Po terenowej trasie nie wiadomo czy w ogóle bylibyśmy w stanie wrócić nie tyle w niedziele, co do poniedziałku rano - a musiałem być wtedy w pracy. Lepiej nie ryzykować. Na wszelki wypadek napełniamy bidony wodą z kranu w WC :P
Po 2 czy 3 kilometrach okazuje się, że chyba tak miało być, spotykamy otwarty sklep mimo, że jest już po 20-stej, a godziny otwarcia teoretycznie do 19:00. Straciliśmy już wszelką nadzieję, a tu taki cud, taki dobry znak który napełnia nas nowymi siłami. Kupujemy żarcia, słodyczy, napojów, i gotujemy się do dalekiej podróży do domu. Mamy też kiełbasę na ognisko.
Przed nami ostatnie z większych wyzwań na trasie - Przełęcz Żebrak. Podjeżdżamy z Mikowa. Gdy podjeżdzamy robi się ciemno. Chłopaki tradycyjnie w połowie podjazdu uciekli mi w górę, znowu musiałem ich gonić. Gdy zacząłem gonić, przeforsowałem z tempem i musiałem się zatrzymać by odpocząć się i napić większej ilości wody. Zjeżdzamy w dół, cały czas w dół, najpierw terenowym odcinkiem do Rabego, później asfaltowo do głównej drogi, tam do Baligrodu, krótki przystanek na rynku pod czołgiem. Jedziemy dalej, chłodno, ciemno, mamy lekko w dół praktycznie, aż do Leska. Mimo przebytych kilometrów jedzie się bezproblemowo. Rozpalamy ognisko (z przygodami, pożyczając zapaliczkę od tubylców) gdzieś na miejscu biwakowym nad Sanem, z ławeczką i stolikiem.
Spoko mi się jedzie, zapomniałem o zmęczeniu, aż do pierwszych górek za Leskiem. No może nie pierwszych, ale gdzieś przed Zagórzem nie daję już rady. Kolejnych kilka podjazdów przed Sanokiem, na jednym prowadzę rower. Wcześniej mówiłem chłopakom, że mogą jechać sami i mnie zostawić, że ja wrócę sobie sam. Przejeżdzam cały Sanok, a ich nie ma. Myślałem, że posłuchali mojej rady by być wcześniej w domu, okazuje się, że czekali na mnie na jednej ze stacji paliw. Czekali dobrych 20 minut, ja w tym czasie postanowiłem jechać wzdłuż Sanu drogą na Dynów gdzie jest nieco dalej, ale przynajmniej nie ma podjazdów. Nie pamiętam gdzie byłem, ale już daleko za Sanokiem gdy zadzwonili (Międzybrodzie lub Mrzygłód).
Przy rzece całkiem fajnie się jechało, jednak jazda po płaskim daje niesamowity profit do szybkości i łatwości kręcenia. San spowijały nocne mgły, ksieżyc był kilka dni po pełni więc nawet bez lampki wszystko widziałem. W Uluczu kładką na drugą stronę Sanu. Wiele razy tędy wracałem, ale gdy nigdy nie było tak pięknie jak teraz gdy powoli zaczynało się rozjaśniać. San, morze mgieł, wyspy lasów, wszystko coraz bardziej złociste skąpane w promieniach słońca przebijającego się od wschodu przez pierwsze wyniosłe nad Dolinę Sanu wzgórza i wzniesienia Pogórza Przemyskiego.
W Nodrzcu robię przerwę pod dębem nad nadrzeczną skarpą, ktoś balował tu w nocy, są butelki po browarach, coli, papier z pizzy, jakieś papiery... patrzę, a tu 20zł leży w rosie na trawie :) Przygarnąłem zdobycz skoro los postanowił mi dofinansować wycieczkę. Taki miły akcent dodał mi sił. Dalej jechałem już bez problemów, aż do Rzeszowa. Problemem był jedynie brak wody, niedziela rano nie jest dobrym momentem na zakupy, gdy jedzie się przez małe miejscowosci. Pierwszy otwarty sklep był dopiero w Borku Starym.
Podsumowując ten wyjazd to totalna masakra, nie dla mnie takie wyjazdy. Nie mam już kondycji by jeździć z domu rowerem w góry, później po górach, i wracać również rowerem. W Bieszczady to tylko dojazd samochodem, albo mieć kilka dni wolnego więcej (a na to się nie zanosi). Zrobilismy 225km, w terenie między 55 a 60 km, w tym po granicy (nie liczyłem dokładnie) pewnie z 40km. Gdybyśmy jechali asfaltem spokojnie byłoby drugie tyle, może nawet 500km. Kto wie... ja nie wiem i nie chce wiedzieć - wole takie górskie trasy. Do pełni szczęścia zamieniłbym tylko czas przeznaczony na dojazd i powrót na kolejne godziny spędzone na beskidzkim paśmie granicznym.
Fotorelacja stworzona dzień wcześniej, przez co część informacji może się pokrywać. Dokładny początek fotorelacji znajduje się w poprzednim wpisie.
przełom rzeki Jasiołki między Piotrusiem (728m), a Ostrą (678m) - biegnie tam nasza droga...© Petroslavrz
rzeka Jasiółka - schładzamy się, obmywamy rowery z błota, smarujemy łańcuchy© Petroslavrz
Piotrek jest dokładny :P© Petroslavrz
Daliowa - ciekawie ułożony flisz karpacki w korycie Jasiołki© Petroslavrz
Jaśliska - miasto lokowane w 1366 r. przez Kazimierza Wielkiego© Petroslavrz
Jaśliska - kościół św. Katarzyny - miasteczko słynie z cudownego obrazu Matki Boskiej Jaśliskiej koronowanego w 1997 przez Jana Pawła II© Petroslavrz
Jaśliska - ratusz - ostatnio o miejscowości zrobiło się głośniej za sprawą filmu "Wino Truskawkowe" kręconego tu w 2008 r.© Petroslavrz
jacyś dwaj kolarze chowają się pod sklepem w cieniu drzewa...© Petroslavrz
pod raz drugi w tym dniu przypuszczamy szturm na graniczne pasmo Beskidu Niskiego - w oddali Kamień nad Jaśliskami (857 m n.p.m.)© Petroslavrz
potok Bielcza w którym znów nurkujemy dla ochłody / przez kolejnych kilka km, zdaje się nam, że temperatura (34°C w cieniu) spadła o jakieś 10-15°© Petroslavrz
Lipowiec - zniszczony mostek za dawnym PGR© Petroslavrz
Rezerwat Kamień nad Jaśliskami - z porastającymi go lasem bukowym i bukowo-jodłowym, interesującymi formami skalnymi i unikalnymi bagniskami zwanymi przez miejscową ludność "berezedniami"© Petroslavrz
początek podjazdu to fajny i przyjemny... asfalto-szuter? szutr-asfalt?© Petroslavrz
później też nie jest najgorzej...© Petroslavrz
potem niebieskim szlakiem płynie potoczek do którego wchodziliśmy, a raczej gdzieś tutaj są jego początki© Petroslavrz
poziom trudności wzrasta© Petroslavrz
jeśli nawet Kona prowadzi rower to o czymś świadczy...© Petroslavrz
Kamień nad Jaśliskami 857 m n.p.m. (nazywany kiedyś Bieszczad) jest najwyższym wzniesieniem w całym wschodnim i środkowym Beskidzie Niskim© Petroslavrz
dwóch Piotrków i dwie różne metody poruszania się w dół :]© Petroslavrz
cmentarze wojenne żołnierzy rosyjskich i austro-węgierskich, poległych na zboczach góry Kamień (859 m n.p.m.) w latach 1914- 1915, podczas tzw. "Bitwy o Przełęcze".© Petroslavrz
wesoły patrol straży granicznej© Petroslavrz
Kamień nad Jaśliskami z innej perspektywy, lub coś słowackiego - nie mam pewności© Petroslavrz
jazda przez łąki gdzieś między Szerokim Jasienikiem [771 m], a Kopriwiczną [709 m]© Petroslavrz
Słowacki rezerwat przyrody - Haburske Raselinisko - kładka przez mokradła i torfowiska© Petroslavrz
Vodojem... przed szczytem Weretyszów (742 m) czyli...© Petroslavrz
...zbiornik wody - podejrzewaliśmy, że mogł się tu znajdować jakiś wojskowy budynek posterunek© Petroslavrz
widok z granicy na południe: Laborecka Vrchovina - tak własnie zwana jest przez Słowaków ta część Beskidu Niskiego© Petroslavrz
Kanasiówka (Baba) 823 m n.p.m. - zródło Wisłoka - na jej zachodnim zboczu swój początek ma nasza (mowa tu o Rzeszowianinach) rzeka© Petroslavrz
Wielki Bukowiec (848 m) - słow. Paseky / stara wieża widokowa - testowaliśmy ją sierpniu ubiegłego roku (patrz wpis - 20 sierpnia 2011)© Petroslavrz
widać słowacką robotę, oni strasznie dbają o szlaki...© Petroslavrz
Przełęcz Radoszycka, Przełęcz Beskid nad Radoszycami, (słow. Laborecky priesmyk) 684 m n.p.m.© Petroslavrz
&feature=plcp
dawny znak graniczny, obelisk z widocznym jeszcze herbem Królestwa Węgier© Petroslavrz
namiot, chatka, darmowe miejsce noclegowe dla turystów, na Słowacji normalna sprawa... w Polsce raczej nie do pomyślenia :(© Petroslavrz
miało być już łatwiej, a było tragicznie... najbardziej hardkorowy odcinek granicy PL-SK jaki znam, szkoda gadać...© Petroslavrz
Na powyższym zdjęciu było jeszcze fajnie. Poźniej zarośla stawały się coraz gęstsze i gęstsze, w końcu wylądowaliśmy w pokrzywach po szyje, pogryzieni przez hordę bąków (których na podkarpaciu jest w tym roku jest wyjątkowa plaga). Od wzniesienia Siwakowa Dolina (689 m) czerwony szlak był koszmarem. Zdesperowani będąc na przełęczy Łupkowskiej darliśmy na oślep przez krzaczory... byle w dół, byle się stąd wydostać, czułem się jak w pułapce, przeklinam ten odcinek po wsze czasy nikt mnie już tam nigdy nie zaciagnie nawet siłą.
Przełęcz Łupkowska - widoczny staje się tunel kolejowy i tory... Dzięki Ci Panie!© Petroslavrz
Przełęcz Łupkowska – oddzielająca Beskid Niski od Bieszczadów, a jednocześnie Karpaty Zachodnie od Wschodnich. Pod przełęczą, granicą polsko-słowacką znajduje się tunel o długości 642 metrów.© Petroslavrz
Łupków - stacja kolejowa© Petroslavrz
zjazd z Nowego Łupkowa do Smolnika / w tle pierwsze z Bieszczadzkich szczytów© Petroslavrz
Smolnik - droga nad doliną Osławy / w tle niższe partie Pasma Wysokiego Działu w Bieszczadach© Petroslavrz
Przełęcz Żebrak (816 m) - dla rowerzystów kultowe miejsce w Bieszczadach / przecinamy Pasmo Wysokiego Działu© Petroslavrz
dalej wielo-kilometrowy zjazd - w końcu możemy odpocząć / WODA ŚWIECONA Pawła :)© Petroslavrz
Baligród / Nocny powrót Bieszczady-Rzeszów© Petroslavrz
ognisko o północy nad Sanem© Petroslavrz
Kategoria [ponad 150km], > GÓRY, Beskid Niski, Bieszczady
- DST 100.01km
- Teren 2.00km
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 1072m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1: Rzeszów > Zyndranowa / wieczorny dojazd w Beskid Niski pod granicę PL-SK
Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 3
Dzień pierwszy - dojazd w Beskid Niski.Wyruszyliśmy w 3-osobowym składzie około godziny 16-stej (miało być nieco wcześniej, ale czekaliśmy na Piotrka, który majstrował w domu przy hamulcach). Wieczorem dojechaliśmy na miejsce - do chatki SKBP w Zyndranowej, gdzie można tanio przenocować. Na miejscu ciemno, zastaliśmy zamknięte drzwi, na szczęście znaleźliśmy karteczkę od opiekuna schroniska mówiącą "jestem w okolicy, wrócę dzisiaj" był tam też nr telefonu kontaktowego, nie dzwoniliśmy, a spokojnie poczekaliśmy, po jakimś czasie rzeczywiście nadjechał samochód na łańcuckich numerach z całą ekipą "gospodarzy" :)
Jakie mamy ostatnio temperatury odczuł chyba każdy, więc zrozumiałe, że po takiej trasie człowiek chciał się umyć - niestety nie było nam to dane. Nad tymi terenami przechodziła burza - widzieliśmy ją na horyzoncie gdzieś zza Miejsca Piastowego. Sprawiła ona, że pobliskim potoku (chatka nie dysponuje takimi luksusami jak prysznic), zamiast wody płynęło... błoto :/
Na szczęście ognisko doszło do skutku, znaleźliśmy same mokre gałęzie, ale wypożyczono nam suche drewno z chatkowego składu. Chyba nigdy nie dowiem się co się stało z moją kiełbasą, przeszukałem całą okolicę chyba z pół godziny... i nic, zero śladów. Moja wersja jest taka, że gdy przed rozpaleniem ogniska, wróciłem się musztardę i chleb przed chatkę, kiełbasą leżącą na ławce za domkiem zaopiekował się jakiś lis lub inne leśne stworzenie, ewentualnie porwali ją kosmici.
Na szczęście Paweł użyczył mi podrasowanej kiełbasy z serem którą zakupił w Dukli, która dzięki dużej zawartości wypełniaczy doskonale wypełniła głodny żołądek :) Po ognisku napiliśmy się jeszcze herbaty i innego typu trunków z grupą "gospodarzy" po czym poszliśmy spać...
Co do samej trasy - była nieszczególna, bo poza dojazdem do chatki już w docelowej miejscowości, cały czas asfalt - cały czas główna droga S9. Istniała inna ciekawsza wersja tejże piątkowej trasy, zakładająca wcześniejszy wyjazd, która ze względu na temperaturę (34 stopnie), nawał pracy w serwisie u Pawła, moją opiekę nad synkiem i inne czynniki została odrzucona.
Trasa wyglądała więc tak:
Natomiast tak mogła wyglądać (była to dużo ciekawsza wersja, choć początek nie był do końca ustalony):
...ale myślę, że to nic straconego, bo następnym razem w właśnie w taki lub zbliżony sposób udamy się do Zyndranowej, a przypuszczam, że jeszcze tam zawitamy :))
Pierwszego dnia nie robiłem zdjęć! Wszystkie zawarte w tym wpisie pochodzą z dnia następnego (soboty), z początkowej jego części, a więc z okolic Przełęczy Dukielskiej.
Ogólnie w sobotę była masakra... zainteresowanych odsyłam do relacji Pawła. U mnie pojawi się z opóźnieniem, ze względu na brak czasu.
Zyndranowa - czarny szlak pieszy w stronę granicy© Petroslavrz
w pobliżu użytku ekologicznego "Czarna Młaka" gdzie znajdują się liczne żeremia bobrowe© Petroslavrz
jedziem...© Petroslavrz
Jałowa Kiczera (579 m n.p.m.) - pierwszy z wielu granicznych szczytów, które przyjdzie nam zdobyć...© Petroslavrz
Barwinek-Vysny Komarnik - słowacka 50-metrowa wieża widokowa górująca nad Przełęczą Dukielską© Petroslavrz
niestety obecnie nieczynna... nawet w sezonie letnim... przynajmniej dla zwykłych śmiertelników, dla zorganizowanych grup być może jest inaczej...© Petroslavrz
przejście graniczne w Barwinku© Petroslavrz
nakupovanie potravin :)© Petroslavrz
CDN.
Kategoria [100-150km], > GÓRY, Beskid Niski
- DST 133.50km
- Teren 43.00km
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 3000m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2: Beskid Niski: Rosochatka 753m, Jaworze 882m + Beskid Sądecki: Jaworzyna Krynicka 1114m > Hala Łabowskiej (grzbietem pasma)
Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 11
Dzień drugi.Ponownie gorąco, ponownie bezchmurnie, żar dosłownie lał się z nieba. Oprócz samej jazdy skupiałem się również na chowaniu w cieniu gdy tylko było to możliwe.
Ponad 3000m przewyższeń. 43-44 km w terenie. Kilka "ścian płaczu" gdzie musiałem prowadzić rower (gdyby nie plecak pewnie bym nie musiał).
Przebieg trasy i kilka słów na jej temat zawarłem na zdjęciach oraz w ich opisie więc krótko:
- rano Beskid Niski - Gór Grybowskich ciąg dalszy - z Maślanej Góry na Rosochatkę, z Rosochatki na Jaworze, z Jaworza w stronę Beskidu Sądeckiego
- po południu - Beskid Sądecki - serpentyny do Przełęczy Huta (Krzyżówka), Krynica, z Krynicy na Jaworzynę Krynicką, dalej pasmem Jaworzyny do Hali Łabowskiej i terenowy zjazd na północ do Składzistego. Wieczorem Nowy Sącz i wcześniejszy do niego dojazd. O zmierzchu jazda w stronę Beskidu Wyspowowego, niemniej bez przekroczenia Dunajca bowiem nastąpiła zmiana planów... ale to już temat na kolejny wpis...
wschód słońca za Maślaną Górą (753m)© Petroslavrz
kilka godzin temu tam byłem...© Petroslavrz
Browar Grybów© Petroslavrz
Rosochatka (753m) - mój następny cel© Petroslavrz
Beskid Niski z Rosochatki (góra Chełm 780m po lewej)© Petroslavrz
Na Chełm miałem wjechać podczas tej wyprawy i wprost to zapowiadałem. Niemniej postanowiłem, że zdobędę innym razem. Trzeba zostawić sobie coś na poczet późniejszych wizyt na terenie Gór Grybowskich (a takie będą, jeszcze w tym roku, jeszcze przed wakacjami :)).
Tatry i przekaźnik na południowym zboczu Rosochatki© Petroslavrz
Tatry z Rosochatki© Petroslavrz
zdjęcie wypłaszcza - jest niemal pionowo...© Petroslavrz
Rosochatka - szczyt... tuż tuż...© Petroslavrz
Rosochatka (753m) zdobyta - metalowy krzyż i kapliczka na jej wierzchołku, wystawione staraniem ks. Romana Wanatowicza w 1982 roku© Petroslavrz
po Rosochatce, przychodzi czas na Pasmo Jaworza© Petroslavrz
wieża widokowa na Jaworzu (882m + 15m wieży)© Petroslavrz
Pasmo Koziego Żebra (Beskid Niski, Góry Grybowskie) oraz Pasmo Jaworzyny Krynickiej w tle (Beskid Sądecki)© Petroslavrz
Ptaszkowa - Msza Św. w kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych© Petroslavrz
Królowa Polska - kościół© Petroslavrz
Bogusza - cerkiew św. Dymitra, w tle sylwetka Jaworza (882m)© Petroslavrz
Jaworze (882m) od południa z Przełęczy nad Bacówką w Boguszy miało być łatwiej... niż od Ptaszkowej© Petroslavrz
rzeczywiście do szczytu było dużo bliżej, lecz wcale nie łatwiej...© Petroslavrz
okazało się, że czeka mnie kolejna "ściana płaczu" w tym dniu...© Petroslavrz
może chociaż kupię batona w kiosku... a może nie :( (kto to tutaj wytargał!!!) :P© Petroslavrz
na szczęście już blisko...© Petroslavrz
Ten nasz Jan Paweł II... był prawie wszędzie, gdzie tylko nie pojadę tam zawsze papieskie ślady...© Petroslavrz
Jaworze (882m) zdobytę, czas teraz na wieżę widokową, chwiejącą się od mocnego wiatru...© Petroslavrz
Beskid Niski - najwyższe jego partie: w Polsce - Góry Hańczowskie, za nimi masyw Busova - najwyższy na Słowacji© Petroslavrz
Pasmo Koziego Żebra (Beskid Niski) oraz Pasmo Jaworzyny Krynickiej (Beskid Sądecki) - pierwsze będę w tym dniu przecinał, drugim jechał© Petroslavrz
zaśnieżone Tatry© Petroslavrz
zaśnieżone Tatry - zoom© Petroslavrz
najbliżej pozostała część Pasma Jaworza, dalej najdalej na północ wysunięty grzbiet Beskidu Niskiego z Rosochatką, dalej Pogórze Rożnowskie... widać również Nowy Sącz© Petroslavrz
Beskid Niski w stronę Grybowa... czyli góra Chełm (882) oraz Maślana (753m) za nimi majaczy Pogórze Ciężkowickie© Petroslavrz
Jaworze - krzyż na szczycie wieży widokowej, ogromnie polecam to miejsce, widokowo jest tu nie tylko z nazwy...© Petroslavrz
Pasmo Koziego Żebra - żar leje się z nieba, nawet zdjęcia jakieś prześwietlone© Petroslavrz
przez pasmo jedynie przejeżdżam, ale to i tak 740 metrów n.p.m. - przełęcz bez nazwy między Kopcem (864), a Uboczem (840)© Petroslavrz
oślepiający szuter...© Petroslavrz
wśród Beskidu - po lewej Niski, prawej Sądecki...© Petroslavrz
Kamianna - cerkiew św. Paraskewy© Petroslavrz
jazda na skróty leśną drogą, widoki z trasy...© Petroslavrz
jadę przez "Cygańskie Pola" nad miejscowością Berest (kiedyś nocowałem tu na dziko :P)© Petroslavrz
szczyt Skoroniste (697m) z którego musiałem nieco zejść by mieć widok na Lackową (997m)© Petroslavrz
Popradzki PK - znak, że serpentyny do Krzyżówki się kończą...© Petroslavrz
Krynica - Góra Parkowa© Petroslavrz
centrum Krynicy© Petroslavrz
w stronę miejscowości Czarny Potok i Jaworzyny Krynickiej (1114m)© Petroslavrz
wyprzedza mnie 60-70 letni rowerzysta, nie mam sił go gonić z plecakiem w upale, niemniej wyrazy szacunku gdyż spotykam go później na samej górze!© Petroslavrz
dolna stacja gondolowej© Petroslavrz
bez przystanków nie dało rady...© Petroslavrz
schronisko PTTK© Petroslavrz
ostatnie metry - widać miejsca z który przyjechałem...© Petroslavrz
widok na wschód - Beskid Niski, w dolinie Krynica© Petroslavrz
zdjęcie podrasowane© Petroslavrz
Cergov - czyli Góry Czerchowskie na Słowacji... a przed nimi ostatnie graniczne pasmo w Beskidzie Sądeckim - Góry Leluchowskie© Petroslavrz
Jaworzyna Krynicka (1114m) - jej szczyt oraz górna stacja kolejki gondolowej© Petroslavrz
Pasmo Jaworzyny czas zacząć przyjemniejszą część czyli jazdę jego grzbietem :)© Petroslavrz
burza mózgów ?© Petroslavrz
Runek (1080m) zjeżdzam 250 metrów w dół do Bacówki nad Wierchomlą© Petroslavrz
Bacówka PTTK nad Wierchomlą (830 m n.p.m.)© Petroslavrz
Petroslavrz i stalowy rumak...© Petroslavrz
a niektórzy przyjechali na prawdziwych...© Petroslavrz
Beskid Sądecki - pasmo Radziejowej po drugiej stronie rzeki Poprad, daleko w tle sylwetka Gorców© Petroslavrz
gdzieś po drodze...© Petroslavrz
Runek (1080) w oddali© Petroslavrz
Hala Jawor© Petroslavrz
Hala Jawor - widok na Jaworzynę Krynicką (1114m) / w tle Cergov© Petroslavrz
Wargulszańskie Góry (1037m) - miejscami leżą resztki śniegu© Petroslavrz
Schronisko PTTK Hala Łabowska - widoki na Góry Grybowskie Beskidu Niskiego© Petroslavrz
Pomnik przyrody - Skały i jaskinie pod Wierchem nad Kamieniem (1084m)© Petroslavrz
Pasmo Jaworzyny Krynickiej z Nowego Sącza© Petroslavrz
Beskid Wyspowy z Nowego Sącza - Białowódzka Góra i początek Pasma Łososińskiego - tam miałem jechać...© Petroslavrz
jednakże pojechałem w stronę Jeziora Rożnowskiego - Panorama NS spod Dąbrowskiej Góry© Petroslavrz
Jezioro Rożnowskie...© Petroslavrz
Kategoria > GÓRY, [100-150km], Beskid Niski, Beskid Sądecki
- DST 162.80km
- Teren 40.50km
- Podjazdy 2300m
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień1: Rz-ów > Beskid Niski: Cieklinka (512m), Kornuty (830m), Magura Wątkowska (846m), Magura Małastowska (813m), Maślana Góra (753m)
Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 03.05.2012 | Komentarze 15
Pierwszy dzień wyjazdu w góry.Mega-mocne uderzenie Beskidu...
Temperatura oscylująca w granicy 30 stopni. Poparzenia słoneczne pod koniec dnia. 40km terenu przez duże T. Prawie 2500m przewyższeń [choć Bikemap pokazuje mniej]. Cały wyjazd towarzyszył mi plecak ważący 13kg, czyli niemal tyle ile mój rower. Niemniej dałem radę. Poradziłem sobie również bez dojazdu szynobusem do Jasła, dzięki czemu miałem rozgrzewkę przed wkroczeniem w górski teren, a w cenie biletu mogłem dokupić wody i przekąsek.
"Brama Frysztacka", przez którą przedziera się Wisłok, rozdzielając Pogórze Strzyżowskie od Dynowskiego (Pasmo Klonowej Góry od Pasma Jazowej)© Petroslavrz
Frysztak - Sucha Góra i Pogórze Dynowskie z punktu widokowego© Petroslavrz
wschodnia część Pasma Klonowej Góry (charakterystyczny kształt góry Chełm 528m))© Petroslavrz
Trzcinica - skansen archeologiczny "Karpacka Troja"© Petroslavrz
Osobnica Dolna - cmentarz wojskowy nr 16© Petroslavrz
Osobnica Górna - cmentarz wojskowy nr 17© Petroslavrz
Panorama z miejscowości Pagórek na Pogórzu Jasielskim - widok na Beskid Niski, a dokładnie Pasmo Magury Wątkowskiej (w tle), oraz pobliską Cieklinkę (512m)© Petroslavrz
Dzielec - kapliczka, tuż za nią biegnie granica województw© Petroslavrz
podjazd na Cieklinkę© Petroslavrz
Pogórzom... na do widzenia... (zbocza Cieklinki)© Petroslavrz
gdyż Beskid czas napocząć...© Petroslavrz
Rozdziele - Kościół, d. cerkiew greckokatolicka (1786)© Petroslavrz
Rozdziele - cmentarz wojskowy nr 85© Petroslavrz
Wapienne - cmentarz wojskowy nr 83© Petroslavrz
Wapienne-Rozdziele - cerkiew - Opieki MB (Pokrow) z 1785 roku, przeniesiona z Serednicy w 1984© Petroslavrz
Wapienne - uzdrowisko© Petroslavrz
widok na zachód w stronę Magury Małastowskiej (813m)© Petroslavrz
Wapienne - podjazd szlakiem konnym ku terenom Magurskiego Parku Narodowego© Petroslavrz
mozolna wspinaczka na Pasmo Magury Wątkowskiej© Petroslavrz
ciężko, oj ciężko, szlaku konnego którym się poruszam, nie ma na mojej mapie, nie do końca wiem czy dobrze jadę, a wokół gęsta puszcza...© Petroslavrz
w końcu na wysokości 703m, dopadam zielony szlak pieszy :) biegnący granicą MPN© Petroslavrz
Rezerwat Kornuty© Petroslavrz
Rezerwat Kornuty© Petroslavrz
Rezerwat skalny Kornuty© Petroslavrz
szczyt Kornuty (830m) w Paśmie Magury Wątkowskiej + napotkani turyści© Petroslavrz
MPN© Petroslavrz
skałki przy szlaku© Petroslavrz
Magura Wątkowa (846 m)© Petroslavrz
Najwyższy szczyt Pasma Magury Wątkowskiej zdobyty, najwyższy na Podkarpaciu szczyt Beskidu Niskiego© Petroslavrz
Magura (822 m) - ołtarz polowy, pomnik Jana Pawła II© Petroslavrz
wspomniany pomnik...© Petroslavrz
widoki z Pasma Magury Wątkowskiej - rzadka sprawa - z reguły są to gęste leśne ostępy© Petroslavrz
Przełęcz Majdan - zjazd do Bartnego© Petroslavrz
Bartne - cerkiew Kosmy i Damiana© Petroslavrz
Bodaki - cerkiew św. Dymitra© Petroslavrz
Męcińska Góra (679m)© Petroslavrz
Kornuty (830m) - niedawno tam byłem, niestety z dołu skałek nie widać...© Petroslavrz
Ropica Ruska - cmentarz wojenny nr 68© Petroslavrz
Ropica Górna - ochłodzenie, kąpiel w potoku Małastówka© Petroslavrz
Małastów...© Petroslavrz
Przełęcz Małastowska (604m) - cmentarz wojenny (nr 60) na szczycie podjazdu serpentynami© Petroslavrz
Magura Małastowska - górna stacja wyciągu narciarskiego© Petroslavrz
Magura Małastowska - po raz n-ty na rowerzu...© Petroslavrz
Magura Małastowska (813m) - Funio napisał kiedyś, że mało mej gęby na blogu, a więc proszę foto w stylu Funia :]© Petroslavrz
cmentarz wojenny 58 (Magura Małastowska) w trakcie renowacji© Petroslavrz
cmentarz wojenny nr 59 (nad Przysłupem) - przyznam: jeden z najciekawszych jakie widziałem© Petroslavrz
zboczami Magury Małastowskiej - droga której nie było na mapie, a jechało się nią wyśmienicie...© Petroslavrz
Stebnícka Magura (900 m) leżąca już po słowackiej stronie...© Petroslavrz
tzw. "Góry Hańczowskie" czyli najwyższa część Beskidu Niskiego po stronie polskiej© Petroslavrz
dalsza jazda przyjemną drogą po południowym zboczu Małastowskiej - czuję się jak surfer na fali, długo w dół, czasem górę i znów w dół...© Petroslavrz
Miejska Góra (643 m) i Bartnia Góra (629 m) - między nimi miejscowość Bielanka i mój zjazd© Petroslavrz
Szymbark - Masyw Maślanej Góry© Petroslavrz
Szymbark - szesnastowieczny dwór obronny (kasztel), dawna siedziba rodu Gładyszów - perła polskiego renesansu© Petroslavrz
wieczorny podjazd ku Maślanej Górze (753m)© Petroslavrz
sąsiednia Góra Chełm (780m)© Petroslavrz
Maślana Góra - 753m - plan wykonany :)© Petroslavrz
Maślana Góra - dzień pełen wyzwań i wrażeń dobiega końca...© Petroslavrz
widok na Tatry z "miejsca noclegowego" - rozbiłem się na polanie przy wyjeździe z lasu porastającego górne partie Maślanej.© Petroslavrz
Ciąg dalszy nastąpi...
Kategoria [ponad 150km], > GÓRY, Beskid Niski
- DST 79.50km
- Teren 47.00km
- Podjazdy 1400m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2: Beskid Niski (Rez. Źródliska Jasiółki) i Bieszczady (Pasmo Wysokiego Działu - Wołosań 1072m)
Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 5
Zakończenia sezonu (mojego) - dzień 2 z 3.Z Asią(Masakra) i Pawłem(Kundello21).
Rześki górski strumień z rana i w trasę :) Początek to powrót na główną drogę, i dalej asfaltem w stronę Jaślisk. W Woli Niżnej skręcamy
w kierunku Pasma Granicznego Beskidu Niskiego. Jedziemy przez Wolę Wyżną - gdzie straszą nas stare zabudowania PGRów oraz stado wielkich psów które zaczęło nas gonić, na szczęście nikt nie ucierpiał.
Dalej już odcinkiem szutrowym i "strzępami asfaltu" przez tereny nieistniejących wsi Rudawka Jaśliska i Jasiel. Bardzo przyjemny odcinek, cichy i spokojny, w międzyczasie przekraczamy granicę największego
na podkarpaciu rezerwatu przyrody "Źródliska Jasiółki". Wokół Piękne przyrodniczo tereny urozmaicone pozostałościami dawnych zabudowań.
Docieramy do pola namiotowego, gdzie spotykamy jednego turystę, dalej podjazd niebieskim szlakiem do granicy, a po chwili Kanasiówka (823m) czyli góra na zboczach której swój początek mają dwie większe
podkarpackie rzeki: Wisłok oraz Jasiółka.
Trzymamy się granicy i zdobywamy kilka kolejnych szczytów między innymi Wielki Bukowiec (848m) z zardzewiałą wieżą widokową, oczywiście spinamy się na górę, jednak z góry obecnie niewiele widać gdyż przewyższyły ją okoliczne drzewa. Ponownie granicą państwa, później w dół zielonym szlakiem zjeżdżamy
do Komańczy, jego początek odcinkami często nieprzejezdny później już lepiej.
Komańcza - sklep, zakupy, przerwa, posiłek i ruszamy w stronę Duszatynia. Kilka podjazdów, a następnie zjazd w dolinę rzeki Osławy i jazda wzdłuż niej. Rezerwat Przełom Osławy nad Duszatynem i 4 przeprawy przez rzekę na szczęście stan wody był niski, ale i tak wartki nurt miejscami ściągał tylne koło mi i Asi, za to czołg Pawła pozostał niezruszony. Zdecydowanie najmilsza część dzisiejszej trasy.
Później było już tylko trudniej, wspinaczka na Przełęcz Żebrak i przejazd przez Pasmo Wysokiego Działu głównym szlakiem beskidzkim. Niby jedzie się cały czas grzbietem, lecz i tak sporo w górę i w dół, w górę i w dół i tak niemal bez końca do końca... :)
Zdobywamy Jaworne (992m) i najwyższy Wołosań (1072m), kilka innych szczytów, kilka ładnych widoków, ale większość szlaku to gęsty las. Moim zdaniem nie jest to trasa na rower... przyznam że miałem dość jazdy, dużo błota, gałęzi, zjazdy i podjazdy zbyt strome by pokonywać je w siodełku.
W końcu docieramy schroniska PTTK pod Honem i zjeżdzamy do Cisnej.
Jak Asia dała radę pokonać ten odcinek z sakwami pozostaje dla mnie zagadką... Cóż dobra z niej zawodniczka :) Ogólnie przez cały dzień dawała radę i myślę że swoją postawą mogłaby zawstydzić niejednego faceta.
Też tak się zastanawiałem, że gdyby jej brakło musiałbym gonić Pawła i dostosować się do jego tempa, a wtedy pewnie wyplułbym płuca i padł gdzieś po drodze :]
Co jeszcze... miałem ogromne problemy z przerzutką, większość podjazdów musiałem pokonywać siłowo na przełożeniach 1-3, 1-4, 1-5. Paweł ciągle mówił, że strasznie lata ta przerzutka i do jej wymiany namawiał mnie od dobrych 2 lub 3 miesięcy. Ale uparcie twierdziłem, że dojadę ją do końca i tak się stało następnego dnia. Czyli dokładnie wtedy kiedy planowałem zakończyć sezon. Synchronizacja idealna... ale o tym w kolejnym wpisie...
Przełom Jasiółki między Piotrusiem (728m) i Ostrą (687m)© Petroslavrz
Daliowa - cerkiew© Petroslavrz
w stronę granicy...© Petroslavrz
największy na Podkarpaciu rezerwat "Źródliska Jasiółki"© Petroslavrz
Rez. Źródliska Jasiółki© Petroslavrz
Mogiła z czasów II Wojny Światowej...© Petroslavrz
Asia i Paweł wśród Beskidu...© Petroslavrz
d. wieś Jasiel - pomnik© Petroslavrz
Kanasiówka zwana również Babą (823 m n.p.m.) - z jej stoków wypływają dwie ważne rzeki Beskidu Niskiego: Jasiołka i Wisłok© Petroslavrz
wzdłuż granicy...© Petroslavrz
U źródeł naszego Wisłoka...© Petroslavrz
Wielki Bukowiec (Paseky), 848m - stara wieża widokowa i wieżołazy...© Petroslavrz
Średni Garb (822m)© Petroslavrz
kalibracja GPS-a :P© Petroslavrz
przeprawa przez Dołżyczkę...© Petroslavrz
Komańcza...© Petroslavrz
Rez. Przełom Osławy pod Duszatynem - łokieć© Petroslavrz
Osławy, most dawnej wąskotorówki i Karnaflowy Łaz (701m)
Duszatyn© Petroslavrz
jeden z czterech przejazdów przez Osławę...© Petroslavrz
Przełęcz Żebrak (816m)© Petroslavrz
Jaworne (992m)© Petroslavrz
wychodnie skalne Pasma Wysokiego Działu© Petroslavrz
Bieszczady - Wysoki Dział - widoki na Połoniny...© Petroslavrz
Bieszczady - najwyższy szczyt Wysokiego Działu, Wołosań (1072m n.p.m.)© Petroslavrz
Wołosań za nami, lecz do końca pasma jeszcze daleka droga...© Petroslavrz
okolice Jasła (1153m), Małego Jasła (1097m), Okrąglika (1101) i przełęczy nad Roztokami 801m (Ruske Sedlo)© Petroslavrz
końcówka pasma miała być z górki, lecz wiele zjazdów© Petroslavrz
było zbyt stromych by ryzykować...
Cisna - wyciąg narciarski© Petroslavrz
szczyt Łopiennik (1069m) - przypuszczam, że w przyszłości się tam wybiorę...© Petroslavrz
Kategoria [ 50-100km ], > GÓRY, Beskid Niski, Bieszczady
- DST 101.20km
- Czas 04:26
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 63.90km/h
- Podjazdy 750m
- Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
- Aktywność Jazda na rowerze
B. Niski i Bieszczady - dzień 1: Nocny przejazd pod słowacką granicę
Piątek, 19 sierpnia 2011 · dodano: 25.08.2011 | Komentarze 3
Zakończenia sezonu dzień pierwszy.W środę byłem u Pawła i umówiliśmy się z nim i Asią, że jedziemy w góry na 3 dni (piątek, sobota, niedziela). W czwartek rano w pracy na dzień dobry dowiaduję się, że doszło do kuriozalnej sytuacji i nie mogę wziąć wolnego w piątek jak planowałem.
Jak zawsze jestem spokojny tak tym razem myślałem, że wyjdę z siebie i kogoś utłukę, ale cóż... tak to już jest, że zawsze nie ma problemów, a jak człowiek coś zaplanuje to nagle się pojawiają... niemniej po paru godzinach mi przeszło.
Tak piątek więc minął w pracy, 10 godzin i wielka jak nigdy dostawa podczas której przez moje plecy przewinęło się kilka ton towaru. Po powrocie obiad, godzina przerwy i ruszyłem w trasę, choć organizm mówił "nie" i prawdę powiedziawszy średnio mi się chciało.
Sądziłem, że na miejscu będę po 23-ciej, lecz ciężko się jechało, musiałem zrobić dłuższą przerwę przed Duklą i w Zyndranowej byłem dopiero przed północą... Na miejscu egipskie ciemności i nie wiedziałem do końca czy dobrze skręciłem w stronę miejsca noclegowego. Na szczęście wyjechał po mnie Paweł i po północy byliśmy na miejscu. Coś przegryzłem i niemal od razu poszliśmy spać zbierając siły na następny dzień.
Zdjęć nie robiłem, gdyż nie było czasu, choć kilka nocnych krajobrazów Beskidu Niskiego skąpanego w świetle ksieżyca było nadzwyczaj ciekawymi. Wrzucam niemniej dwa poranne z następnego dnia sprzed chatki SKPB Rzeszów by odciążyć fotografiami kolejny wpis.
Miejsce mocy...© Petroslavrz
Zyndranowa - chatka SKPB Rzeszów© Petroslavrz
Kategoria [100-150km], > GÓRY, Beskid Niski