Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:270.98 km (w terenie 13.00 km; 4.80%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1492 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:67.74 km
Więcej statystyk

Świt nowego sezonu / Zaśnieżone lasy na skraju Pogórza (okolice Czudca)

Piątek, 29 marca 2013 · dodano: 30.03.2013 | Komentarze 2

Myślę, że jest to moje rozpoczęcie sezonu. Trasa nie była, aż tak długą ani spektakularną jaką planowałem otworzyć sezon 2013, ale nie zawsze jest tak jak człowiek sobie to zaplanuje. Ta zima dobitnie nam to pokazuje. Święta Wielkanocne ze śniegiem. Chyba nikt nie przypuszczał w 2012 roku, że tak będzie to wyglądało.
Mimo przedświątecznego zamieszania i czas na rower się znalazł. Wszystko od chęci zależy, taka prawda. A te wróciły :) Nastąpiło pewne przełamanie. Oprócz samych chęci wróciła ekscytacja z jazdy. Na powrót czułem wiatr we włosach, szlak pod nogami, adrenalinę miejscami, zmęczenie na podjazdach gdy brakowało sił, ogólnie coś pozytywnego... nie potrafię tego nazwać, ale to coś wróciło.
Trasa nie była szczególna, krótka, po skraju pogórza, kilka mniejszych górek. Szczególne jednak jej okoliczności.
Polowałem na trop wiosny, jakiś jej zwiastun lub ślad. Nie znalazłem. Jakiś zielony listek, kwiatka, śnieżnicę, przebiśniega. Wbrew kalendarzowi zima wciąż mocno trzyma naszą część świata w swoich objęciach.
Wyjechałem w końcu z mroku, z zimowej nocy. Nastąpił, brzask później świt i wschód słońca. ŚWIT NOWEGO SEZONU. Miało być symbolicznie i tak właśnie było.
Cisza... Księżycowa poświata... Wycie opon do księżyca... © Petroslavrz

Krzyż Milenijny w Niechobrzu © Petroslavrz

Jutrznia pod krzyżem. Moment wielkopiątkowej zadumy i refleksji. © Petroslavrz

Czudec - Wzgórze Cmentarne, kościółek św. Marcina © Petroslavrz

Wschód słońca nad rzeką Wisłok © Petroslavrz

Ruiny czudeckiego zamku © Petroslavrz

Od ruin ruszyłem żółtym szlakiem pieszym w stronę lasu. Szybko okazało się, że na jazdę w terenie w "niepłaskim" jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Pod nogami nieprzyjemna wciąż gruba warstwa śniegu. Połączenie twardej "skorupy" i mokrej brei, zasysającej wszelkie cięższe obiekty na jej powierzchni sprawiło, że na kilka kilometrów wycieczka zamieniła się w spacer z rowerem obok.
błądząc w podczudeckich lasach napotkałem taką oto noclegownię :) © Petroslavrz

Jazda ciężka. Lecz przynajmniej da się jechać. © Petroslavrz

pole biwakowe w styczniowej scenerii... na 3 dni przed początkiem kwietnia :) © Petroslavrz

zwykła stara chata lub kolejna noclegownia napotkana na trasie, zależnie od upodobań :) © Petroslavrz

Kamienny most w Babicy © Petroslavrz

pierwsza przejażdżka w sezonie, pierwsze problemy techniczne - ujarzmianie tylnej przerzutki © Petroslavrz

poranny wyjazd okazał się strzałem w 10-tkę. Może kwadrans po przyjeździe do domu rozpętała się spora zamieć śnieżna © Petroslavrz



ZIMA 12/13 - Podsumowanie. (Oraz sprzątanie bloga po zimie).

Wtorek, 26 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 1

Pewna niewinna i krótka przejażdżka, stała się powodem do dość długiego, nie do końca ładnego podsumowania mijającej zimy.
----------------------------------------------------------------------------
Wyjątkowo wcześnie zakończyłem sezon 2012. (W listopadzie).
Wyjątkowo późno rozpocznę sezon 2013. (Pierwszy poczciwy wyjazd odbędzie najpewniej dopiero w kwietniu).

Zima ta jakaś postna, wielkopostna wręcz była jeśli chodzi o rower. Sprecyzuję to - jeździłem niemal codziennie na rowerze, więc prawdziwej przerwy nie miałem. Jazda ta ograniczała się jednak do użytkowego przemieszczania z punktu A do punktu B po mieście, przeważnie do/z pracy czy podobnych celach. Nie było żadnych dłuższych przejażdżek, tras, wycieczek, wyjazdów.
Po części przerwa ta była zaplanowana. Zajmowałem się innymi sportami. Zróżnicowany trening siłowy i kondycyjny. Dla przykładu powiem, że od grudnia do dnia dzisiejszego wybiegałem więcej kilometrów niż przejeździłem na rowerze! Sam nie wiem jak to możliwe. Choć tylko "o włos" nogi wyprzedziły opony to i tak nadzwyczaj u mnie niespotykane zjawisko. W sumie gdyby wliczyć chodzenie byłoby bardziej na korzyść nóg, ale mowa tu o bieganiu. Dwukrotnie przekraczałem 200km dawkę biegu w miesiącu :)
Tkanka tłuszczowa spadła o dobrych kilka %. Zasługę w tym miał także remont w domu który ze względu na małe dziecko w domu (w dodatku synek chorował) przeciągał się tygodniami.

W swoich planach nie uwzględniłem jednak czasu trwania tegorocznej zimy. W poprzednich latach zimy były krótsze, krótkie bądź szczątkowe. Tym razem zima postanowiła nadrobić zaległości.

ROZPOCZĄĆ SEZON chciałem już dwukrotnie. Dwukrotnie miały to być 3-dniowe wyjazdy w Bieszczady:
* 22-24.II.2013 - wyjazd połączony z udziałem w zawodach "Zimowe Cyklokarpaty - Tropem Żbików" w Smolniku k.Komańczy. Pod które poniekąd trenowałem i chciałem się sprawdzić. Przeszkodził wspominany wcześniej remont, z który męczył, z którym chciałem w końcu się uporać.
* 15-17.III.2013 - zmodyfikowana poprzednia trasa, kilkukrotnie ulepszana w stosunku do niedoszłego pierwowzoru. Zapowiadała się naprawdę (Bies)czadowo. Chętny na walkę w trudnym terenie był również Paweł. Wyglądało, że będzie OK. Śnieg zniknął na kilka dni przed nią. Bieszczadzkie niedźwiedzie obudziły się z zimowego snu. Ja również poczułem wiosnę. Prognozy były jednak bezlitosne, Paweł zrezygnował. Sam do ostatnich godzin miałem nadzieję, że wszyscy meteorolodzy się mylą. Nie mylili się. Zima znów pokazała pazur, chyba najostrzej podczas całości jej trwania. Cała Polska w ciągu kilku godzin zniknęła pod śniegiem, drogi w miastach były sparaliżowane, co tu dopiero opowiadać o górskich drogach i szlakach w Bieszczadach. Wycofałem się ze swoich planów. Początkowo byłem zły, na zaistniałą sytuację, lecz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Bardzo pozytywne skutki miała ta decyzja. Przyniosła bardzo dobre wieści, a fenomenalny splot wydarzeń zainicjował proces który za skutkuje wyjątkowym przedsięwzięciem w czerwcu. Nie zapeszam.

Długa zima, choć jak niemal każdy mam już jej dość, dała sporo czasu by przemyśleć wiele aspektów i doprowadzić do porządku wiele spraw. Miała swoje dobre i bardzo dobre strony. Z rowerem postanowiłem się nie szarpać w taką pogodę, poczekać spokojnie do wiosny. Zresztą rower, bycie dobrym rowerzystą czy kolarzem, nie mają teraz żadnych szans gdy przychodzi im się mierzyć z moją funkcją i powołaniem jakim jest bycie ojcem. Leon - mój pierworodny syn... to on gra teraz pierwszoplanową rolę w moim życiu. Teraz uczy się najwięcej, teraz kształtuje się jego osobowość i to kim kiedyś będzie. Rower spokojnie może poczekać. Zresztą czym tak naprawdę jest rower? Gdy się zastanowić - kupa żelastwa, użyteczna, ale kupa żelastwa.

Przedłużająca się zima wpłynęła jednak na to, że im dłużej trwała tym bardziej spadała mi motywacja do treningu. Ostatnio naprawdę kiepsko się to prezentowało. Część wypracowanych efektów i wylanych litrów potu poszła się... gdzieś zniknęła :P
W uproszczeniu - praktycznie cały marzec się opi...erniczałem. Może i dobrze, gdyż wcześniej zbytnio poleciała mi waga. Naturalna reakcja obronna organizmu, taki efekt typu yo-yo. Dobrze, bo w sezonie znów spadnie, teraz przynajmniej będzie miała znów z czego spadać. Odpoczynek i regeneracja też potrzebna.

Musiałem też POSPRZĄTAĆ BLOGA PO ZIMIE. Dużo wpisów powstało na tematy niezwiązane z rowerem. Gderanie, narzekanie, filozoficzne i praktyczne wywody, różne spostrzeżenia na temat otaczającej rzeczywistości, niektóre były chaotyczne, emocjonalne, niektóre całkiem zgrabne i dość ciekawe, lecz niepotrzebne na blogu rowerowym. Zrobiłem z nimi porządek. Usunąłem po nich wszelki ślad. Została jedynie statystyka. Tą również musiałem wyczyścić, gdyż pojawiły chwasty w postaci wpisów biegowych. Fajnie, że biegałem, jestem z tego dumny, cieszyły mnie te przebiegnięte zimowe kilometry. W przeciwieństwie do jazdy na rowerze tej zimy, do której jakoś mnie nie ciągnęło, a gdy ciągnęło to zawsze coś przeszkadzało. Ale niech jedynym śladem tego wszystkiego będzie ten wpis.

Zimę uważam za sprawę zamkniętą... I nawet ponownie padający za oknem śnieg tego nie zmieni (w sumie już ani mnie to nie rusza, ani nie dziwi). Teraz już naprawdę zaczynam sezon bez względu na okoliczności :) Zdaję sobie sprawę, że pisałem to już wcześniej w tym roku. Trzeci raz to deklaruję, oby prawdziwie tym razem [Do trzech razy sztuka, jak w przysłowiu] :)

Do zobaczenia gdzieś na trasie ;)

PS. Na koniec. Czy ktoś zimą jeździł, czy nie jeździł myślę, że zgodzi się z fotografią wykonaną podczas "wiosennej" wg kalendarza przejażdżki w okolicy Rzeszowa, którą zamierzam zilustrować warunki panujące tej zimy (i wciąż do tej pory) dla rowerzystów. Zima ta pod rower była zwyczajnie...
Specyficzny komentarz na temat tegorocznej (oby w końcu mijającej) jakże "sprzyjającej" rowerzystom zimy. © Petroslavrz


Po Rzeszowie - ostatnie 3 tygodnie zimy (przynajmniej wg kalendarza)

Sobota, 23 marca 2013 · dodano: 25.03.2013 | Komentarze 0

Miejskie km. 1-23.III.
Zima ponoć się skończyła. Śniegu nadal więcej niż grudniu i styczniu.

Wiosenny Powiew

Wtorek, 12 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 1

Przez kilka dni wydawało się, że tegoroczna zima może się kończyć. Stało się inaczej...
Budziwój - figura-kapliczka wzniesiona w 1882 r. / kościół Matki Bożej Snieżnej © Petroslavrz

Hermanowa-Łazy - widoki z podjazdu © Petroslavrz

Zalew Rzeszowski - zaginonego studenta Politechniki Rzeszowskiej poszukiwania © Petroslavrz