Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

> GÓRY

Dystans całkowity:7752.03 km (w terenie 1564.55 km; 20.18%)
Czas w ruchu:196:25
Średnia prędkość:17.27 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:111643 m
Suma kalorii:39635 kcal
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:121.13 km i 7h 16m
Więcej statystyk
  • DST 110.00km
  • Teren 110.00km
  • Czas 13:47
  • VAVG 7:31km/h
  • Podjazdy 3625m
  • Aktywność Bieganie

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich. Bieg "K-B-L" (Kudowa-Bardo-Lądek) 110 km

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 21.03.2015 | Komentarze 0

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich.
Bieg "K-B-L" (Kudowa-Bardo-Lądek) 18.07.2014 - start biegu o 20:00.

110 km w nocy i tuż po świcie po 3 górskich pasmach Sudetów: Górach Stołowych, Górach Bardzkich, a końcówka w Górach Złotych. Część trasy znałem ze swoich wypraw rowerowych. Czas: 13h47m47sec., Miejsce OPEN: 5, w kategorii M20 miejsce pierwsze

Pierwszy raz przebiegłem 100km i przeżyłem. W wielu miejscach tempo chyba zbyt zachowawcze. Sporo osób wyprzedziłem po 60-70km. Na ostatnim podbiegu (90-ty kilometr) potworny kryzys, zablokowało nogi, zdaje się, że niektóre mięśnie nóg wysiadły, nic poza marszem z dwoma gałęziami znalezionymi w lesie nie chciało działać. O dziwo na ostatnim zbiegu pędziłem jak szalony, (notowałem najszybsze czasy kilometrów na 106 i 107 km :)) mięśnie czworogłowe przez lata katowane na rowerze tak łatwo nie dały za wygraną. Ogólnie dało się być tego dnia na podium, gdyby pobiec nieco mądrzej. Na szczęście dokonał tego Robert Korab, kolega z Rzeszowa należący do naszej ekipy. Rzeszowskie Gazele i Gepardy zagarnęły miejsce 3 (Robert Korab), 4 (Tomek Komisarz, ogromną część dystansu biegliśmy razem, jednak przegrałem przez zbyt duży apetyt na punkcie kontrolnym w Bardzie, podczas gdy ja jadłem zupę, Tomek pobiegł dalej bez zatrzymywania się) i 5-te (ja).

Ekipa RZESZOWSKIE GAZELE I GEPARDY :)


Dekoracja OPEN:

Dekoracja: Kategoria M20 :)




  • DST 97.00km
  • Podjazdy 4100m
  • Aktywność Bieganie

Ultramaraton NIEPOKORNY MNICH - czyli biegowy debiut na dystansie (prawie) 100 km...

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 3

Ultramaraton Niepokorny Mnich.
26. IV. 2014 Szczawnica.

Ponad 95 km po Beskidzie Sądeckim i Pieninach polskich i słowackich. Przewyższenia ok. + 4100 m, – 4100 m. Dokładny dystans jak to w górach ciężko ustalić...

Dopiero po tych zawodach poczułem / poznałem czym jest ultra-bieganie... Wcześniej tylko wydawało mi się, że mam o tym pojęcie.

Gdy tworze ten wpis od tego ultramaratonu minął niemal miesiąc, a do dziś nie zdążyłem do końca po nim wydobrzeć. Trochę sam jestem sobie winien gdyż nie pozwoliłem sobie odpocząć, trenowałem, zmęczenie kumulowało się, w efekcie koszmarnie się przetrenowałem. Ale odbiegam tu od tematu, może poruszę to w kolejnych wpisach. Wróćmy do opisywanych zawodów.

Początkowo szło nieźle pomimo kilku upadków, choć tradycyjnie rozpocząłem zbyt agresywnie. Prawie połowę trasy biegłem w pierwszej 10-tce. Podczas szaleńczego zbiegu do Rytra (26km) przez moment byłem piąty czy szósty, niestety zaliczyłem tu uślizg na mokrym drewnianym mostku przez potok Wielkiej Roztoki i broniąc się przed upadkiem najwyraźniej wyrządziłem prawej nodze coś złego. Mimo to noga była w miarę sprawna. Miałem jeden większy kryzys związany z brakiem wody w bukłaku przed samym przepakiem (Przełęcz Obidza), przez co droga do przepaku strasznie mi się ciągnęła...

Na nim straciłem również sporo czasu - na obmycie i dezynfekcję ran i ogólne ogarnięcie się. Wcześniej podczas zawodów zaliczyłem kilka upadków na zbiegach. A kto przez prawie 100km na błocie nie zaliczył? Nie wiem, leżał chyba każdy.

Z tych kliku upadków odczułem trzy poważniejsze - wszystkie na lewą nogę (2 razy rozdzierałem kolano, raz udo). Miałem też rozcięty do kości najmniejszy palec prawej ręki.
Mimo wszystko na 63 km wybiegałem z punktu pomiarowo/odżywczego na 15 pozycji. Niestety nadwyrężona wcześniej noga po 50km od opisanego już zajścia ostatecznie odmówiła posłuszeństwa (podczas zbiegu ze szczytu Veternego Vrchu).


[poniższy tekst będzie się tu nieco dublował gdyż wkleję tu fragment napisany wcześniej, którego nie chce mi się redagować]

Prawą nogę naciągnąłem broniąc się przed upadkiem, gdy podjechała mi na mokrym drewnianym mostku - podczas zbiegu z Przehyby do Rytra. Był to początek zawodów (21km) biegłem wówczas szósty. Przypuszczam, iż właśnie ten incydent odezwał się później... Na około 72km podczas podchodzenia na Veterny Vrch zacząłem odczuwać duży dyskomfort, zwolniłem, na zbiegu z Veternego każdy krok bolał, jednak próbowałem przerzucić ciężar ciała na drugą nogę i starałem się biegnąć by szybciej dotrzeć do punktu kontrolnego - Lesnicke Sedlo (78km). Do samego punktu, od miejscowości Velky Lipnik 1,5 km, byłem już w stanie tylko iść. Tam postanowiłem, że będę szedł... początkowo mocnym tempem, jednak gdy przyszło zejść czerwonym szlakiem, po błocie, ledwo kuśtykałem. Jeden z mijających mnie zawodników, zatrzymał się, podarował tabletkę Ketonalu, musiało więc wyglądać to poważnie.
Przed kontuzją biegłem w okolicach 15-17 miejsca (co jakiś czas tasowaliśmy się z chłopakami). Po tym jak ostatnie 18 km było dla mnie walką o to by w ogóle zmusić nogę do stawiania kroku... spadłem na 49. miejsce. Marcin Olek z Siedlec, z którym najczęściej spotykałem się na trasie, i z którym praktycznie wspólnie biegliśmy od początku przejścia zawodów na słowacką stronę ukończył 14-sty. Teraz zastanawiam się czy był to chwilowy uraz czy coś z czym przyjdzie mi obcować dłużej. Póki co chodzenie nadal boli. Ciężko ignorować ból, boli pachwina lub jakieś okoliczne ścięgno.


Ostatnie 20 kilometrów z trudem przeszedłem. Z czego połowę na silnym środku przeciwbólowym, za który dziękuję jednemu z uczestników biegu.

Na ostatnim punkcie kontrolnym (79km) postanowiłem nie wycofywać się z biegu (gdyż w stosunku do limitu czasowego biegu i tak miałem ogromną przewagę ( - jak powiedział jeden z kibiców: Panie, do 20-stej godziny do Szczawnicy to się nawet doczołgasz [było kilka minut po 15-stej]). Dziś uważam, że był to błąd gdyż trasa biegła tam trudnym technicznie grzbietem Pienin, z którego jeszcze trudniej było później zejść, to znaczy ześlizgać się po błocie w dół do Cervenego Klastoru. Tam właśnie zlitowało się nade mną kilku uczestników pomagając mi nieco i ratując Ketonalem Duo. Ostatecznie debiutancki bieg na tak długim dystansie ukończyłem w czasie 14 godzin 33 minut na 49. pozycji.

Biorąc pod uwagę, że zapowiadałem walkę z najlepszymi - nie wyszło najlepiej.
Skądinąd patrząc, była to bezcenna lekcja i doświadczenie, ponieważ od strony taktyki i strategii tak długiego biegania popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy i na kolejnej takiej trasie będę się ich wystrzegał, wiedząc jak fatalne jest to w skutkach (złe rozłożenie sił, rwane tempo, zbytnia ambicja na podbiegach, kaskaderskie fruwanie na zbiegach, niedostateczna ilość żeli energetycznych, nie uzupełnianie zapasów wody i prowiantu na punktach odżywczych - skutkujące odwodnieniem i spadkiem sił - brak jedzenia i wody w bukłaku to chyba najokrutniejsze czego doświadczyłem, gorsze nawet od kontuzji).
Najgorsze jest to, że przed biegiem na treningu dwaj bardziej doświadczeni i utytułowani rzeszowscy ultramaratończycy udzielili mi wielu cennych rad, które w momencie startu... totalnie zignorowałem. Mówili między innymi „Wolniej zaczniesz, szybciej skończysz” oraz że musisz jeść, że najważniejsze jest jedzenie podczas biegu. Na szczęście teraz już "mądr Piotr po szkodzie".

PS. Na swoją obronę mam to, że na bieg startujący w sobotę o 4:00 rano przyjechałem samochodem w piątek ok. 21 po 8 godzinach pracy i ponad 3 za kółkiem, oraz fakt, iż w tę noc przed biegiem nie przespałem nawet minuty. Nie potrafiłem zasnąć choć usilnie chciałem i wiedziałem, że muszę, może przez emocje, może przez fakt spania w śpiworze na podłodze szkolnej sali gimnastycznej gdzie ciągle ktoś łaził, tłukł się, chrapał. Na przyszłość - NIGDY NIE LEKCEWAŻ NIEPOKORNEGO MNICHA.

Przebieg trasy świetny, organizatorzy się spisali po tym względem na medal. 



  • DST 50.03km
  • Czas 05:10
  • VAVG 6:11km/h
  • Aktywność Bieganie

Biegiem przez Pogórze Dynowskie: Pasmo Jazowej > Pasmo Królewskiej Góry > Pasmo Suchej Góry > Kopce Jasienickie...

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 5

Kolejne ciekawe "długie wybieganie" któremu poświęcę osobny wpis. Nie lubię biegać z aparatem, ale szkoda było nie zabrać go na takie tereny. Biegłem wtedy przez Pogórze Dynowskie z Frysztaka do Domaradza (wyszło mi za mało km, więc wróciłem się do Lutczy by dobić do 50-tki).
Trasa w skrócie:
Pogórze Dynowskie: Brama Frysztacka > Pasmo Jazowej > Pasmo Królewskiej Góry > Zamek Kamieniec > Rez. Prządki (Sokoli Grzbiet) > Sucha Góra > Pasmo Suchej Góry > Kopce Jasienickie (Strzałówka) > Domaradz > Lutcza
Wschód słońca wśród skalnych ostańców Rez. Herby
Wschód słońca wśród skalnych ostańców Rez. Herby © Petroslavrz
Czarnówka (492 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Pasma Jazowej
Na Czarnówce (492 m n.p.m.) - najwyższym szczycie Pasma Jazowej © Petroslavrz
Rzepnik - cerkiew św. Paraskewy
Rzepnik - cerkiew św. Paraskewy © Petroslavrz

A tu już Pasmo Królewskiej i sama Królewska Góra (554 m n.p.m.) - drugi pod względem wysokości szczyt Pog. Dynowskiego
A tu już Pasmo Królewskiej i sama Królewska Góra (554 m n.p.m.) - drugi pod względem wysokości szczyt Pog. Dynowskiego © Petroslavrz
Zamek
Zamek "Kamieniec" © Petroslavrz
Skała
Skała "Echo Loudres" tuż obok zamku © Petroslavrz
Rezerwat Prządki - ekstra podbieg :)
Rezerwat Prządki - ekstra podbieg :) © Petroslavrz
Skała
Rezerwat Prządki, Skałki na początku "Sokolego Grzbietu" © Petroslavrz
Żem sem wbiegł tyż na wzniesienie najwyższiejsze na Pogórza Dynowskiego - Suchą Górę gdzie jakiś kikut żelbetonowy sterczy z daleka hen widoczny (585 m n.p.m.)
Żem sem wbiegł tyż na wzniesienie najwyższiejsze Pogórza Dynowskiego - Suchą Górę gdzie jakiś kikut żelbetonowy sterczy z daleka hen widoczny (585 m n.p.m.) i żem siem kontentował © Petroslavrz
Kopce Jasienickie i wzgórze Strzałówka
Kopce Jasienickie i wzgórze Strzałówka © Petroslavrz
Po prawej Czarny Dział, za nim Pasmo Jazowej i Czarnówka - kilka zdjęć i około 40 km wcześniej :)
Po prawej Czarny Dział, za nim Pasmo Jazowej i Czarnówka - kilka zdjęć i około 40 km wcześniej :) © Petroslavrz


  • DST 50.03km
  • Czas 05:18
  • VAVG 6:21km/h
  • Podjazdy 1061m
  • Aktywność Bieganie

Pogórze Strzyżowskie i Dynowskie: Kamienna, Bardo, Chełm, Pasmo Jazowej, Pasmo Brzeżanki

Środa, 19 lutego 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 1

Długie wybieganie, dystans podobny do tych które robiłem wcześniej, dostanie jednak własny wpis gdyż było ono pierwszym w 2014 wybieganiem typowo górskim (choć nie po górach, a dwóch Pogórzach - uznaje je za takie gdyż przekroczyłem 1000 metrów dodatnich przewyższeń w pionie :)

Bardo 534 m - najwyższy szczyt Pogórza Strzyżowskiego.

Początek trasy leciałem zielony z Frysztaka, kilka górek, najciekawszą z nich była Kamienna 477, górująca nad rozległym kamieniołomem. Rowerem nie ma tu czego szukać, trasa na szczyt nieprzejezdna, chyba, że ktoś lubi nosić rower na plecach lub pod pachą.

Docieram do rozwidlenia szlaków, głównego grzbietu Pogórza Strzyżowskiego.

Wracam się nieco na zachód by zdobyć Bardo (z pierwszej foto.).

Po Bardzie, czas na owianą legendami słynną Górę Chełm, chwila przerwy przy kapliczce, pamiątkowy wpis i w końcu czas na zbieg :) 

Biegnąc w dół widzę co mnie czeka... Pasmo Jazowej po drugiej stronie doliny Wisłoka.

Kolejne kilometry to kładka wisząca w Wiśniowej i wkroczenie na Pogórze Dynowskie - Pasmo Jazowej i Rez. Herby. Tu wiadomo, piękne tereny, można poczuć się jak gdzieś w Beskidzie, czy Bieszczadach, kto był wie o czym mówię. Całego Pasma nie biegłem, z przełęczy w okolicy Rzepnika, zboczyłem na Pasmo Brzeżanki, a bieg zakończyłem w Strzyżowie. 


  • DST 50.20km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 5:50km/h
  • Podjazdy 1500m
  • Aktywność Bieganie

I Maraton Bieszczadzki - mój ultramaratoński debiut.

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 04.03.2014 | Komentarze 8

Pierwszy ultramaraton biegowy zaliczony :)
Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego miejsca na debiut niż Bieszczady (związane z historią mojej rodziny, przełażone i przejeżdżone wzdłuż i wszerz, zwiedzane od lat dzieciństwa i owiane "magią", która zawsze dodawała mi sił). Były to zarazem pierwsze poważne zawody w których wziąłem udział.


23 miejsce w debiucie :) Brałbym je w ciemno przed startem, biorąc pod uwagę, iż rozpocząłem regularne treningi biegowe jedynie 3 miesiące przed zawodami, a wcześniej nie startowałem nawet w zwykłym maratonie, półmaratonie czy nawet na 10km. Jedyne oficjalne zawody to Bieg Solidarności w Rzeszowie (sierpień - 6km) i Górski Bieg na Cergową (wrzesień - 5,8km - biegłem będąc chorym). Jednak z przebiegu trasy wiem, że mogłem urwać więcej. Błąd numer 1 - stałem daleko na starcie, gdy czołówka zdążyła wybiec 300 metrów wprzód ja miałem linię mety, a później musiałem przebijać się wśród wolniejszych zawodników. Błąd numer 2 - GŁÓWNY - zabrałem za mało wody na najtrudniejszą górską część trasy gdyż nie chciałem tracić czasu na jej uzupełnianie, na punkcie kontrolnym/odżywczym tj. na Przełęczy nad Roztokami (Ruskie Sedlo), dalej trasa wiodła przez przez Okrąglik, aż do okolic Rabiej Skały, gdzie wody brakowało. Lecz właśnie w górach zaatakowałem i zyskałem jeśli dobrze liczyłem 7-8 miejsc. Właściwie wcześniej też atakowałem, może nawet narzucając sobie zbyt ambitne tempo, skupiając się na tym by jak najmniej bardziej doświadczonych biegaczy mnie wyprzedziło, przez co zapominałem o prawidłowej technice biegu i skupiając się na utrzymywaniu nienaturalnej szybkości, o wiele kosztowniejszej energetycznie. Półmaraton pierwszą, łatwiejszą, lecz również pofałdowaną część trasy, zajął mi 1:37h (z racji, że wcześniej nie biegałem półmaratonu to moja życiówka, co prawda dystanse takie miałem w treningach lecz na nich biega się wolniej). W górach przyznam odetchnąłem, zapewne odwrotnie niż większość stawki, tu liczyła się siła w nogach i wytrzymałość więc zyskiwałem. Parcie pod górę mam wyćwiczone. Zbiegi które według wielu były trudne, przez mokre liście, korzenie i kamienie, tak wynika nawet z wywiadów z najlepszymi, ja pokonywałem na pełnej szybkości. Zbiegając w dół z Pasma Granicznego wydawało mi się, jakobym robił to w zwolnionym tempie, w stosunku swoich górskich zjazdów rowerem i będąc do nich przyzwyczajonym, gdzie trzeba być o wiele szybszym i ostrożniejszym i czujniejszym.
Podsumowując doświadczony kolarz/rowerzysta może bez większych problemów pokonać maraton czy ultramaraton biegowy, a jeśli się postara i pobiegnie z głową, może wręcz postraszyć czołówkę. Bogatszy o bezcenne doświadczenie, następnym razem postaram się tego dokonać.
Dał nam przykład Błażej [Blase] założyciel portalu Bikestats.pl jak zwyciężać mamy :) http://blase.bikestats.pl/972513,KBL-Kudowa-Bardo-Ladek-106km.html


I ultra Maraton Bieszczadzki © Petroslavrz

Szczęśliwy Petroslavrz na mecie © Petroslavrz

PS.
CO MNIE CIESZY W BIEGANIU, ŻE JEST O WIELE BARDZIEJ SPRAWIEDLIWE. ŻE TU PRAWDZIWIE MOGĘ SPRAWDZIĆ SWÓJ POZIOM KONDYCJI, WYSPORTOWANIA I WŁASNYCH MOŻLIWOŚCI NA TLE Z INNYMI ZAWODNIKAMI.

SPRZĘT NIE ODGRYWA TU TAK DUŻEJ ROLI JAK W KOLARSTWIE. Z ROWERAMI JEST TAK, ŻE JAK KTOŚ MA CARBONOWĄ MASZYNĘ ZA KILKANAŚCIE CZY KILKADZIESIĄT TYSIĘCY ZYSKUJE NIESPRAWIEDLIWĄ PRZEWAGĘ NAD NIEKONIECZNIE SŁABSZYMI ZAWODNIKAMI, JEDNAK DYSPONUJĄCYMI WOLNIEJSZYMI CZY 2-KROTNIE CIĘŻSZYMI ROWERAMI, GORZEJ AMORTYZOWANYMI NA ZJAZDACH ITP ITD.
FAKT TEN ZAWSZE MNIE ZNIECHĘCAŁ I SPRAWIAŁ, ŻE POMIMO NIEWĄTPLIWEJ SYMPATII DO ROWEROWEGO ŚWIATA NIGDY NIE WYSTARTOWAŁEM W ŻADNYCH ZAWODACH ROWEROWYCH.

  • Aktywność Wędrówka

Beskid Niski rodzinnie

Poniedziałek, 23 września 2013 · dodano: 04.03.2014 | Komentarze 0

Beskid Niski z żoną i synem.
Okolice Jaślisk, Gniazdo Jawornika (jeden z najrzadziej odwiedzanych zakątków Beskidu Niskiego), Wzgórza Rymanowskie i Rymanów.

Wieża triangulacyjna na Bani Szklarskiej (695 m n.p.m.) – szczyt w Beskidzie Niskim, w zachodniej części Gniazda Jawornika.
Kategoria > GÓRY, Beskid Niski


  • Aktywność Bieganie

XIV Bieg Górski Na Cergową (716 m n.p.m. ) Dukla

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 3

Od kilku dni byłem przeziębiony, być może lekko chory, jednak bardzo chciałem wystartować w tych zawodach, więc wystartowałem. Pomimo tych chęci, samopoczucie raczej kiepskie, przez co nie mogłem wycisnąć z siebie maksimum.
Na same zawody dotarłem niemal spóźniony.
Pobiegłem więc bez rozgrzewki z marszu, właściwie tylko wyszedłem z samochodu i przebrałem się.
Początkowo trzymałem się czołówki, biegłem bodajże 5. czy 6-sty, nie dostosowałem jednak tempa do okoliczności, przesadziłem, przeliczyłem się, tętno skoczyło, próbowałem je uspokoić, lecz na stromym zboczu i grani Cergowej trudno to zrealizować. W następstwie tego wiele miejsc straciłem na podbiegu, czyli tam gdzie czułem się najsilniejszy :/
Przybiegłem 19-sty. Słabo.
Gdyby, nie moja niedyspozycja związana z przeziębieniem pewnie byłoby lepiej. Z drugiej strony równo ze mną na szczycie Cergowej finiszował Dominik Jagieła, człowiek który zajął w tym roku (wraz z Wojciechem Pawulem) 2-gie w słynnym miejsce w Biegu Rzeźnika.

Nauczka na przyszłość: nie oglądać się na innych i biec swoje. Lepiej przebyć pierwszą połowę nieco wolniej, by drugiej zaatakować. Wyprzedzanie dodaje skrzydeł, natomiast fakt, że ktoś cię wyprzedza bywa denerwujący, a wręcz demotywujący.
Na ostatnich metrach odzyskałem 2 miejsca, ale wtedy było już za późno.
Ogólnie nie był to zły wynik, zważywszy na okoliczności, jednak liczyłem na więcej...



Kategoria > GÓRY, Beskid Niski


  • Aktywność Wędrówka

Bieszczadzkie Leony 2013

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 1

w foto-skrócie:
Bieszczadzki świt
Bieszczadzki świt © Petroslavrz
Bieszczadzki zachód
Bieszczadzki zachód © Petroslavrz
Ślady dawnych dziejów
Ślady dawnych dziejów © Petroslavrz
Nadgryzione zębem czasu... (cerkiew Berezka)
Nadgryzione zębem czasu... (cerkiew Berezka) © Petroslavrz
Ślady tubylców :)
Ślady tubylców :) © Petroslavrz
Ponownie przed wschodem słońca... (Przełęcz Nasiczańska)
Ponownie przed słońca wschodem... (Przełęcz Nasiczańska) © Petroslavrz
Leon bieszczadzki zdobywca
Leon bieszczadzki zdobywca © Petroslavrz
Bieszczadzkie rzeki
Bieszczadzkie rzeki © Petroslavrz
Bieszczadzkie rzeki... (Dwerniczek - kładka na Sanie)
Bieszczadzkie rzeki... (Dwerniczek - kładka na Sanie) © Petroslavrz
Potoczki
...potoczki... © Petroslavrz
Wodospady
wodospady... © Petroslavrz
Groty i jaskinie
Groty i jaskinie © Petroslavrz

Obeliski :)
Obeliski :) © Petroslavrz
Chaty wśród gór
Chaty wśród gór © Petroslavrz
Chata na Otrycie
Chata na Otrycie © Petroslavrz
Przysłup Caryński
Przysłup Caryński "Koliba" © Petroslavrz
Niezapomniane wieczory
niezapomniane wieczory... © Petroslavrz
Kategoria > GÓRY, Bieszczady


Bieszczady: wzdłuż Pasma Otrytu (po obu stronach Sanu).

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 0

Bieszczadzkie Leony 2013. Kilka dni spędzonych w Bieszczadach. Drugiego dnia pojeździliśmy na rowerze.
Trasa całą rodzinką :) przez górki po północnej i południowej stronie Doliny Górnego Sanu. Pierwsza trasa Mariki z ponad 1000 metrami przewyższeń :) (1120 m w pionie)
Wzdłuż Pasma Otrytu (Dwernik > Rajskie), Rez. Hulskie, Rez. Krywe, Przełęcz Szczycisko, Tworylczyk, Pańskie Berdo, Zatwarnica, Dwernik.
Bieszczadzkie MTB rodzinnie :)
Bieszczadzkie MTB rodzinnie :) © Petroslavrz
Bardzo widokowa trasa
Bardzo widokowa trasa © Petroslavrz
Rezerwat Krywe - taras nad Sanem z widokiem na pozostałości zabudowań dawnej wsi Tworylne
Rezerwat Krywe - taras nad Sanem z widokiem na pozostałości zabudowań dawnej wsi Tworylne © Petroslavrz
Rajskie - z Otrytem w tle
Rajskie - z Otrytem w tle © Petroslavrz
Leon cieszył się całą trasę... My pod koniec mniej, w tym upale, końcówka trasy nawet mi dała w kość. (gdyż rano skoro świt wybiegałem się po górach).
Chłodzenie rowerzystów ciekłą H2O bieszczadzką
Chłodzenie rowerzystów ciekłą H2O bieszczadzką © Petroslavrz
Route 2,449,068 - powered by www.bikemap.net


  • Aktywność Pływanie

Nad Jeziorem Solińskim z rodzinką...

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 0

Soliński Chillout - trekking, geocaching, plażing, słiming, spacering, łomżing ;)
Kategoria > GÓRY, Bieszczady