Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:568.73 km (w terenie 96.69 km; 17.00%)
Czas w ruchu:16:25
Średnia prędkość:20.03 km/h
Maksymalna prędkość:59.30 km/h
Suma podjazdów:1650 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:31.60 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Progiem Pogórza... wersja enduro-zimowa :)

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 31.01.2011 | Komentarze 2

Piękna niedziela, słonecznie, wyszedłem więc rano z zamiarem przejechania się w terenie.
Trasa - jedna z moich ulubionych, sentymentalna, mogłem mieć 15 lub 16 lat gdy przejechałem ją po raz pierwszy, wydawała mi się wtedy przepotężnym dystansem :) [północna linia na mapie], podoba mi się do dziś. Przebiega grzbietem pierwszego wzniesiena Pogórza Strzyżowskiego, które wyrasta z płaskich terenów Kotliny Sandomierskiej tuż przy drodze krajowej A4. W większości niezalesiona z wieloma punktami o świetnej widoczności - można rozpoznać wiele miejsc sięgając daleko wgłąb Kotliny Sandomierskiej, oraz poszczególne wzniesienia Pogórza Strzyżowskiego (np. Pasmo Klonowej Góry, Chełm, Bardo...). W warunkach mroźno-zimowych przedzierając się przez śnieg i liczne zaspy czułem się odrobinkę jak na Połoninach :) Klimatu dodawały stada dzikich zwierząt świetnie widoczne na tle białego śniegu. Nie skłamię jeśli powiem, że widziałem około setki saren, kilka zająców, bażanty oraz lisa.
A o trasie piszę tyle dlatego, że po raz pierwszy dodaję mapę z dokładnym jej przebiegiem. Może tak naprawdę nie ma w niej nic niezwykłego, jednak dla mnie jest ona niezwykła :)
(średniej 15,1 nie wpisuję - gdyż była to czysta rekreacja, jak i często byłem zmuszony prowadzić rower przez zaspy, ale traktowałem to jako spkojny spacer)
tytułowy próg Pogórza Strzyżowskiego... (zdjęcie zrobione dzień wcześniej, z pobocza A4) © Petroslavrz

"Próg Pogórza" od południa (widok z Kielanówki na tereny z wiertnią w Świlczy) © Petroslavrz

widok na Pogórze Strzyżowskie - wzniesienia Rez. Wielki Las w tle © Petroslavrz

Będziemyśl - pod jednym z masztów... © Petroslavrz

Wiertnia Świlcza - poszukiwania złóż.. © Petroslavrz

Wzgórza nad Przybyszówką... © Petroslavrz

Lis... © Petroslavrz

Sarenka... © Petroslavrz

mandarynkę ? © Petroslavrz



  • DST 124.92km
  • Teren 13.50km
  • Czas 06:29
  • VAVG 19.27km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślady Poligonu SS "Heidelager" w Pustkowie k.Dębicy

Sobota, 29 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 10

Trasa:

Pierwsza setka w 2011 roku... Planowałem ok 90km, ale postanowiłem zmienić trasę i odwiedzić nie tylko same bunkry, lecz również ponownie Pustków (powód - straciłem zdjęcia z wcześniejszych wizyt). Wcześniej napisałem dużo więcej i ciekawiej lecz przez błąd Firefoxa zniknęło :( Tak więc podobnie jak trasę uzupełnię później, teraz nie mam cierpliwości aby pisać wszystko od początku. Poniżej część fotograficzna:



Ocieka - Bunkry:
Ocieka - Bunkier II © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier I © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier II © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier III (na terenie plebanii) © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier IV © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier V © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier VII © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier VIII © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier IX © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier IX © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier X © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier X © Petroslavrz

Ocieka - Bunkier X © Petroslavrz

wewnątrz bunkru... © Petroslavrz

wewnątrz bunkru... © Petroslavrz

Blizna - poligon broni V-1 i V-2:
Blizna - schron przy wschodniej wyrzutni V-1 © Petroslavrz

Wschodnia wyrzutnia widziana z bunkru © Petroslavrz

Betonowe fundamenty podpór rampy rozbiegowej zachodniej wyrzutni © Petroslavrz

Blizna - Hala Montażowa © Petroslavrz

Blizna - Hala Montażowa © Petroslavrz

Blizna - Makieta rakiety V-2 / na plac budowy "Parku Historycznego Blizna" © Petroslavrz

Pustków:
Pustków-Osiedle - Ringstraßen III © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - Ringstraßen III - pozostałości garaży © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - Ringstraßen IV - schody... © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - Ringstraßen II - kolejne fundamenty... © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - wjazd/początek Ringstraßen I © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - Cmentarz Żołnierzy Radzieckich © Petroslavrz

Brzeźnica - u stóp Góry Śmierci © Petroslavrz

Pustków - Pomnik na terenie byłego obozu (tzw. Góra Śmierci) © Petroslavrz

Pustków-Osiedle - Obelisk ku pamięci Żydów pomordowanych na Górze Śmierci © Petroslavrz

Magazyn ciał © Petroslavrz

... © Petroslavrz


Pozostałe:
poszukiwania bunkru... © Petroslavrz

leje po wybuchach (niedaleko bunkru I) © Petroslavrz

leśnostrada z Ocieki do Bliznej... © Petroslavrz

Wola Ociecka - Zespół Dworkowo-Parkowy © Petroslavrz

Ropczyce - Cukrownia (dowód istnienia mafii rowerowej - przemyt cukru w rowerach kwitnie © Petroslavrz


  • DST 43.32km
  • Teren 6.40km
  • Czas 02:06
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Grochowiczną...

Piątek, 28 stycznia 2011 · dodano: 28.01.2011 | Komentarze 5

Trasa: Rzeszów > nad zalewem > Zwięczyca > Boguchwała > Lutoryż > [Grochowiczna 381m] > Budy Czudeckie > Czudec > Przedmieście Czudeckie > Niechobrz > Racławówka > Zwięczyca > Rzeszów

Trasa którą miałem pojechać wczoraj, zrobiłem dzisiaj przed pracą. Ogólnie z formą po zimowej przerwie nie jest chyba tak źle, jedynie jestem zmuszony częściej pić wodę na trasie. Dokładnie ciężko stwierdzić przez zmiany sprzętowe. Nie wiem jaki wpływ (w sensie, że ilościowy/przeliczalny) na jazdę ma lepsza korba. Na dzień dzisiejszy liczba dodatkowych watów którą generuje wystarcza na pokrycie słabszej formy po zimie... efektem czego są prędkości podobne do tych z jesieni :) Wyjątek to dłuższe podjazdy, ale to sprawa oczywista.
Grochowiczna - podjazd... © Petroslavrz

Dzięki prowadzonej ścince drzew powstają nowe "ścieżki rowerowe" :) © Petroslavrz

Grochowiczna - na szczycie... © Petroslavrz

udało się sfotografować zagrożoną wyginięciem wiewiórkę ognistoogoniastą © Petroslavrz

Dolina rzeki Wisłok i miasto Czudec z góry... © Petroslavrz

Niechobrz - Krzyż Milenijny © Petroslavrz



  • DST 23.40km
  • Teren 0.40km
  • Czas 01:09
  • VAVG 20.35km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Mroźny Romet Komunista
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Rzeszowie

Czwartek, 27 stycznia 2011 · dodano: 27.01.2011 | Komentarze 2

Trasa: Rzeszów w dniach 26+27.I.2011 (9,1 + 14,2km)

Plan na 27 stycznia brzmiał: rano przed pracą wybrać się na Grochowiczną. Budzik zadziałał planowo (przed siódmą), lecz użytkownik po jego wyłączeniu postanowił spać dalej...
A po pracy było zbyt ciemno...
Jednym zdaniem nie chciało mi się dziś jeździć, może jutro się poprawię, jak do tej pory regularne treningi w dni robocze to fikcja...

Dwie górki: na jednej szpital, na drugiej osiedle...

Wtorek, 25 stycznia 2011 · dodano: 25.01.2011 | Komentarze 5

Trasa: Po Rzeszowie (z 2 dni)
Kilka spraw na mieście... (22,5km) + wczorajsze do/z pracy (5,2)

Chciałem przejechać przez pewne skróty, a tu psikus... już ich nie ma.
Praktyczne przejście przez wiele lat łączące dwa rzeszowskie osiedla zlikwidowane... © Petroslavrz



Wczoraj dobrze poszperałem i znalazłem zapasowy kabel od licznika. Stary licznik skończył roztrzaskany pod kołami, a po kupieniu nowego nie musiałem wymieniać tylko "gdzieś" schowałem. Okazało się, że to trudno zlokalizować to "gdzieś" ale się udało.
Zapasowy kabel licznika... © Petroslavrz


Zaśnieżony wyjazd...

Niedziela, 23 stycznia 2011 · dodano: 24.01.2011 | Komentarze 2

Trasa: Rzeszów > Miłocin > Rudna Wielka > Pogwizdów > Rudna Wielka > [Dworzysko] > Przybyszówka > Rzeszów > nad zalewem

Trasa miała wyglądać inaczej, miało być 2x więcej km po płaskim asfalcie, taki spokojny trening szosowy, docelowo tereny na północ od Sędziszowa i Ropczyc. Po drodze jednak pogoda szybko się załamała, a drogi stały się szaro-białe. Sypało coraz bardziej, a warunki pogarszały się. Przed Mrowlą stwierdziłem, że nie ma co byc upartym i lepiej wracać, a zaoszczędzony czas przeznaczyć na zrobienie dobrego obiadu żonie która po południu wracała z pracy. W takim razie postanowiłem przeskoczyć do treningu siłowego z następnego dnia. Wrzuciłem najcięższe przełożenia i trzymałem się zaleceń. W terenie było ciężko.
Po powrocie na osiedle okazało się, że jest stosunkowo wcześnie więc jeszcze przedłużyłem trening nad o scieżki nad zalewem i Lisiej Górze.
Czasu nie wpisuje, dystans z serwisu bikemap, gdyż po drodze przerwany kabel od licznika [naprawiany prowizorycznie kilka razy] znów się popsuł i jest nieszczelny.

Miłocin - kaplica św. Huberta © Petroslavrz

Rudna Wielka © Petroslavrz

w stronę słońca... © Petroslavrz

Rzeszów - wzgórza na terenie strzelnicy... © Petroslavrz

Ścieżka nad zalewem © Petroslavrz



  • DST 55.83km
  • Teren 13.50km
  • Czas 02:57
  • VAVG 18.93km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót Zimy i Początek sezonu 2011...

Sobota, 22 stycznia 2011 · dodano: 23.01.2011 | Komentarze 5

Trasa: wpiszę później... odsyłam do map na końcu wpisu...

Na początek sezonu postanowiłem od razu ruszyć na Pogórze i zaliczyć kilka podjazdów. W sumie sporo jechałem w terenie po ośnieżonych szutrach, czasami po dróżkach leśnych. Moje rozpoczęcie sezonu było jednocześnie początkiem powrotu zimy, który miałem nadzieje się opóźni, jednak tak się nie stało. Od rana lekkie opady śniegu. Jechało się dobrze, o samych podjazdach nie mogę tego powiedzieć, tu przerwa zrobiła swoje, ale jest lepiej niż myślałem. Miałem siły nawet na dłuższą trasę, ale postanowiłem nie przesadzać i pojechać tak jak zaplanowałem.

Panorama:
Zabratówka oraz czekające wzniesienia... © Petroslavrz

Pozostałe:
Podjazd w Borku Starym © Petroslavrz

Borówki - kaplica © Petroslavrz

w lesie... © Petroslavrz

Pogórze ponownie zimowe... © Petroslavrz

Handzlówka - stok narciarski © Petroslavrz

dom-widmo (las w okolicach Handzlówki/Woli Rafałowskiej) © Petroslavrz

Cierpisz Górny - skrzyżowanie szlaków © Petroslavrz

Magdalenka (394m) - najwyższy punkt dzisiejszej trasy © Petroslavrz




Mam jeszcze pytanie może ktoś będzie wiedział - jak rozumieć przewyższenia podawane przez bikemap.net? czy jest równoznaczne z sumą podjazdów? Nigdy tego parametru nie liczyłem, ani nie wpisywałem na bloga więc nie wiem...
?

Przeddzień rozpoczęcia sezonu: Nowy napęd/Metody treningowe

Piątek, 21 stycznia 2011 · dodano: 23.01.2011 | Komentarze 4

Trasa: Rzeszów [po odebraniu roweru krótko po mieście, zakupy na weekend]
oprócz tego 3km bieg rano (dla jasności nie wliczam dystansu) + kilka ćwiczeń na świeżym powietrzu (siłownia przy zejściu na planty/bulwary nad Wisłokiem)

Na początek sprzęt i zmiany w stosunku do 2010:

- Opony: Continental Traffic 1,90
- Korba: SLX
- Przednia przerzutka: SLX
- Do tego nowy łańcuch i kaseta, takie same jak poprzednio (klasa Alivio - HG50), wymienione linki i klocki hamulcowe. Może podmaluje sztycę i wymienię siodełko, ale to tylko estetyka.

A teraz kontynuacja procesów myślowych z poprzedniego wpisu (...znowu sporo tekstu).

W tym roku postanowiłem ująć swoje wyjazdy w pewne ramy i nadać im bardziej przemyślany kształt. Głównym celem pozostaje kolarstwo o charakterze turystycznym, zmiana polega na urozmaiceniu go o elementy treningowe. Chodzi o poprawienie kondycji i lepsze rozłożenie sił w ciągu roku.

Wzorował będę się na "Kalendarzu Treningowym 2011" z "Magazynu Rowerowego".

Kalendarz posłuży jako wzór, więc nie oznacza to, że będę będę się go kurczowo trzymał. Chcę/muszę wprowadzić masę modyfikacji, co wynika z innych celów. Dla przykładu jedno z pierwszych zdań brzmi "Jak wyobrażacie sobie kolejny sezon ścigania?"... w moim przypadku wygląda to tak że ścigać się nie lubię (no może w niektórych sytuacjach z samym sobą).
Kalendarz nastawiony jest więc na ściganie/rywalizację na zawodach i dystansach które tam obowiązują: Mega (40-50km), Giga (80-100km). Moje zainteresowanie budzą dłuższe dystanse i pokonywanie ich w sposób sprzyjający organizmowi, nie wyczerpująca walka o miejsce i jak najlepszy wynik, na granicy własnej wytrzymałości. Wiadomo chce być szybszy z różnych względów (pomijam je) ale to co innego niż zawody.
Kalendarz jest jednak przydatny gdyż został skonstruowany na bazie wiedzy naukowej stosowanej w sporcie.
Sezon podzielony jest na różne okresy, poświęcone rozwijaniu odmiennych umiejętności - chciałbym się ich trzymać:
okres przejściowy, przygotowawczy, pierwszy okres startowy, drugi okres startowy, roztrenowanie.
Przejściowy - przerwa zimowa, przygotowawczy - wiadomo.
Pierwszy okres startowy > w nim pierwszy szczyt formy domyślnie najważniejsze zawody/maraton [lipiec], w moim przypadku kilkudniowa(kilkunasto?) wyprawa górska [czerwiec].
Drugi okres startowy > drugi szczyt sezonu, u mnie weekendowe wyjazdy o najdłuższych dystansach dziennych [myślę, że sierpień]
Być może pokuszę się o 3 szczyt (podobnie jak w 2010) jeśli pogoda będzie sprzyjająca), nie będzie to już szczyt formy a jedynie większe natężenie wyjazdów i korzystanie z tego co z niej zostało. Płynne roztrenowanie też się przyda.
W dużym skrócie: Periodyzacja, a więc zaplanowane cykle obciążeń i odciążeń treningowych. Zarówno wewnątrz tygodnia, jak i miesiąca. Np. po 3 tygodniach wzrastającego obciażenia, czwarty aktywna regeneracja...
Znając samego siebie i swoje zapędy może być trudno ze zachowaniem tych proporcji...
Inną sprawą jest tom że przecież trzeba dostosować się do pogody, rozkładu zajęć, wolnego czasu...
I tu zakończę, w sumie metod treningowych nie podałem, ale zbyt dużo by to zajęło czasu i tekstu...


Podsumowanie przerwy zimowej...

Czwartek, 20 stycznia 2011 · dodano: 22.01.2011 | Komentarze 3

Trasa: Rzeszów (Drabinianka i Budziwój) / trening siłowy - 20km na zimówce przy zachowaniu niskiej kadencji
------------------------------------------------------------------------------------
Po około 2 miesiącach "przerwy" - czyli "względnego" odstawienia dwóch kółek w kąt, nadchodzi czas by zakończyć sen zimowy. Zamierzam już na dobre rozpocząć sezon 2011 (za oficjalną datę przyjmuję w ten weekend czyli 22 lub 23.I). Całkowitej przerwy nie było gdyż jeździłem na zimówce, tudzież podstawowym rowerze przy lepszej pogodzie. Były to niemal wyłącznie typowe kursy miejskie z punktu A do punktu B.

Wyjątkami gdy licznik wskazywał dystans 30+ było nocne ognisko z Pawłem, Piotrkiem, Mateuszem pod koniec grudnia (34km) i test nowych opon w drugą niedziele stycznia (38km).

Zerkając wstecz na bloga (między innymi po to go prowadzę) widzę, że ostatni raz przejechałem:
- ponad 150km - 30 października (189km), do 150-tki zbliżyłem się jednak jeszcze 13 listopada (141km)
- ponad 100km - 14 listopad
- ponad 50km - 27 listopada [wyjazd kończący sezon].

Przerwa podyktowana była kilkoma względami, również klimatycznymi choć tymi w mniejszym stopniu, bo jeździć to ja mogę i zimą. Najważniejszy to taki, że organizm w końcu mógł odpocząć po ciężkim sezonie. Odpocząć musiał również umysł. Pod koniec sezonu w czasie jazdy odczuwałem monotonność nawet jeśli trasa była ciekawa, wymagająca, przebiegała przez tereny o zróżnicowanej rzeźbie terenu.

Zima to dla mnie czas na relaks. Relaks rozumiany jako względne lenistwo, gdyż nie jestem zwolennikiem sportów zimowych. Żeby nie było, że jedyne co robiłem to oglądanie telewizji przyznam, że nieco biegałem, lecz może to zbyt duże słowo, lepszym określeniem byłby lekki jogging. Nieco kopałem (piłka nożna). Stosowałem lekkie ćwiczenia siłowe (trening obwodowy - wszystkie partie ciała bez rozbijania każdej na poszczególne dni tygodnia) z wykorzystaniem tego co mam w domu czyli hantle z których ciężar każdej do 14,5kg oraz na ćwiczenia na drążku - te ze szczególnym naciskiem (podciąganie nachwytem i podchwytem). Ogólnie przeważały ćwiczenia wzmacniające plecy.
Istniały plany by się porozciągać, ale tu akurat wygrało lenistwo. Zamierzam nadrobić to teraz i a później prowadzić regularny streching w ciągu sezonu.
Żałuje że nie prowadziłem dziennika ćwiczeń - zastanawiam się nad wprowadzeniem czegoś takiego najlepiej w formie elektronicznej, być może wpleść w bloga (np. cotygodniowy w ramach wpisu czwartkowego - zwykle w czwartek odpoczywam). Jednak myślę, że znajdę ku temu lepsze miejsce.
Podczas przerwy zająłem się również wieloma prywatnymi sprawami na które jakoś nie było czasu w sezonie, większość z nich pominę - gdyż to sprawy prywatne :) Miałem też kilka prac domowych z większym przemeblowaniem które zajęło najwięcej czasu.
Najważniejsze to, że w końcu przeprowadziłem porządną kontrolę zdrowia, a więc podjąłem kilka badań lekarskich - w moim przypadku był to okulista (jestem krótkowidzem - wada bez zmian - czyli ok), stomatolog (cóż kolarze, nasza dieta obfituje w cukry, a one najlepszym przyjacielem uzębienia nie są :P) - coś tam było to podleczenia, oprócz tego postanowiłem zrobić rutynową morfologię krwi - parametry niemal idealne.
Intuicja podpowiadała mi jednak, że coś jest nie tak - właśnie podczas wyczerpujących wycieczek rowerowych zwłaszcza w górach gdzie mimo pozornej pełni sił i mocy, zdawało mi się że coś jest nie tak... to znaczy czułem się silny i sprawny, ale miałem wrażenie, że powinno być jeszcze lepiej. Że kiedyś było lepiej... a przecież w latach poprzednich przejeżdżałem góra połowę tego co w tym sezonie, z mniejszą ilością podjazdów i na gorszym sprzęcie. Tłumaczyłem więc to sobie możliwym przetrenowaniem lub tym, że kiedyś dodatkowo trenowałem biegi, a te zdawało mi się bardziej hartują kondycje.
Koniec końców zrobiłem dodatkowe prywatne badania z dziedziny medycyny sportu, szybko wyszło co jest nie tak. Wtedy sprawa wydała mi się oczywista i pozostało mi się dziwić że wcześniej tego nie zauważyłem. Po chwili namysłu i sięgnięciu w głąb pamięci wiedziałem już, że przecież niemrawe bo niemrawe objawy po wyczerpującym wysiłku występowały jeszcze w czasach liceum!

Okazało się, że dzięki intensywnej jeździe na rowerze w roku 2010 byłem w stanie wykryć u siebie dość szybko schorzenie, w jego początkowym stadium rozwojowym, przez to proste w leczeniu (1 dzień + około miesiąc gdzie trzeba się poddać niewielkiej regeneracji) które gdybym prowadził "normalne" życie byłoby najprawdopodobniej bezobjawowe i niezauważalne. W konsekwencji groźne np. za 10 czy 20-cia lat. Wtedy leczenie o wiele trudniejsze i a to tego czasu mogło by wyniknąć wiele powikłań. Zapewne nie zwróciłbym na nie uwagi lub zbagatelizował, a dopiero te powikłania zaowocowały by wizytą u lekarza i późnym wykryciem. Przyznam, że po raz kolejny w moim dotychczasowym życiu miałem dużo szczęścia. Ogólnie rzadko mnie ono opuszcza, choć często na to nie zasługuje lub też ktoś dobrze nade mną czuwa. W tym miejscu jako wierzący muszę podziękować Bogu. Myślę też, że trafił mi się dobry anioł stróż.
Całą sprawą trochę się martwiłem, napsuła mi nastroju, zaprzątała głowę, jednak teraz wiem, że to było błogosławieństwo i mogę się wyłącznie cieszyć. W szczegóły nie wnikam wybaczcie, pozostawiam je dla najbliższych.

Sprawdzić swoje zdrowie co jakiś czasu polecam każdemu, szczególnie tym którzy uprawiają bądź zamierzają aktywnie uprawiać sport.

Strasznie się rozpisałem, ale musicie mi wybaczyć - bloga prowadzę również dla siebie. Zwykle staram skupiać się na aspektach rowerowo-turystycznych mogących być ciekawymi dla innych osób, dbam również by nie zabrakło treści w formie obrazkowej :) [jedno zdjęcie potrafi powiedzieć/oddać więcej niż stos słów].
Aczkolwiek wpis ten po części jest egoistyczny - skupiony na mnie, bo poniekąd traktuje go jako raport dla samego siebie czytającego to za jakiś okres czasu. Poniekąd jest również refleksyjny.

Ze swojej strony życzę zdrowia i szczęścia wszystkim zaglądającym.

Na koniec już sam sobie :P życzę w tym roku podobnych jak ten z września podjazdów: 30km i 1762m różnicy wysokości bądź przebicia któregoś z tych parametrów. Co chyba jest w Polskich warunkach niewykonalne, ale może u któregoś z naszych sąsiadów... kto wie...
Góry Biokovo: podjazd Podgora-Sv.Juri © Petroslavrz


PS. O ile w sezonie 2010 wyjazdy były w dużym stopniu chaotyczne, często nieprzemyślane bez jakiegokolwiek większego planu (mam na myśli ich ilość, natężenie, częstotliwość, trwanie). Każdy wyjazd był osobnym epizodem. Planowałem kolejne trasy nie zastanawiając się czy dobrze robię jadąc je w danym dniu. Wynikła z tego zbyt duża ilość długich wyjazdów, w stosunku do tych krótszych. Te krótsze zaniedbywałem, wynikało to między innymi z braku celu jazdy. Przy długich wycieczkach cel był prosty - w dużym uproszczeniu: zwiedzanie/zdobywanie - był to punkt/punkty na mapie gdzie trzeba się było dostać. Oczywiście do tego największa przyjemność jazdy, przygody w nieznanym terenie, i mnogość ciekawych niespodziewanych czynników/zdarzeń/miejsc po drodze.
Bliższe tereny, a więc okolice Rzeszowa przemierzone wiele razy nie budziły już takich emocji/zaciekawienia. Myślę, że mogło to niekorzystnie wpływać na moją formę. Mogłem hamować jej rozwój gdyż zabrakło równowagi. Skutkowało to zadyszkami i przerwami w ciągu sezonu.

W tym sezonie zamierzam trzymać się większego planu... Jeździć i trenować z głową... będzie więc okazja by częściej pojeździć w najbliższych okolicach...


ale o tym już w kolejnym wpisie gdyż ten i bez tego rozrósł się to gigantycznych rozmiarów... chciałem zmieścić się w kilku zdaniach - nie wyszło :P

Czas przerwy był to też czas zjechania 4,5 letnich włosów z głowy do poziomu zerowego. Ale o tym było już wcześniej.

Śmierć i pogrzeb...

Środa, 19 stycznia 2011 · dodano: 19.01.2011 | Komentarze 2

... mojego dziadka z Tarnowa (w sobotę wieczorem, pogrzeb wtorek) sprawiły, że nie miałem ochoty do jazdy. Nie korzystałem więc z panującej wiosennej pogody która umożliwiała dalsze wyjazdy.
Cóż... jakoś smutno zaczyna się w moim przypadku ten 2011 rok.

Dystans: sobotni obiad u rodziców + dojazdy do pracy (poniedziałek, środa)

Zdjęcie do wpisu ponownie archiwalne:
X.2010 - Babia Góra (Diablak) 1725 m i Mała Babia Góra (Cyl) 1517 m w tle... © Petroslavrz

Dziś zostawiłem rower koledze Michałowi do większego przeglądu i złożenia nowych części. Z tym, że teraz zapowiadają śnieg i powrót zimy.
.