Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

> NIZINY i KOTLINY

Dystans całkowity:5202.71 km (w terenie 765.94 km; 14.72%)
Czas w ruchu:224:56
Średnia prędkość:20.19 km/h
Maksymalna prędkość:73.10 km/h
Suma podjazdów:9212 m
Suma kalorii:42892 kcal
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:60.50 km i 3h 18m
Więcej statystyk
  • DST 110.00km
  • Teren 110.00km
  • Czas 13:47
  • VAVG 7:31km/h
  • Podjazdy 3625m
  • Aktywność Bieganie

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich. Bieg "K-B-L" (Kudowa-Bardo-Lądek) 110 km

Piątek, 18 lipca 2014 · dodano: 21.03.2015 | Komentarze 0

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich.
Bieg "K-B-L" (Kudowa-Bardo-Lądek) 18.07.2014 - start biegu o 20:00.

110 km w nocy i tuż po świcie po 3 górskich pasmach Sudetów: Górach Stołowych, Górach Bardzkich, a końcówka w Górach Złotych. Część trasy znałem ze swoich wypraw rowerowych. Czas: 13h47m47sec., Miejsce OPEN: 5, w kategorii M20 miejsce pierwsze

Pierwszy raz przebiegłem 100km i przeżyłem. W wielu miejscach tempo chyba zbyt zachowawcze. Sporo osób wyprzedziłem po 60-70km. Na ostatnim podbiegu (90-ty kilometr) potworny kryzys, zablokowało nogi, zdaje się, że niektóre mięśnie nóg wysiadły, nic poza marszem z dwoma gałęziami znalezionymi w lesie nie chciało działać. O dziwo na ostatnim zbiegu pędziłem jak szalony, (notowałem najszybsze czasy kilometrów na 106 i 107 km :)) mięśnie czworogłowe przez lata katowane na rowerze tak łatwo nie dały za wygraną. Ogólnie dało się być tego dnia na podium, gdyby pobiec nieco mądrzej. Na szczęście dokonał tego Robert Korab, kolega z Rzeszowa należący do naszej ekipy. Rzeszowskie Gazele i Gepardy zagarnęły miejsce 3 (Robert Korab), 4 (Tomek Komisarz, ogromną część dystansu biegliśmy razem, jednak przegrałem przez zbyt duży apetyt na punkcie kontrolnym w Bardzie, podczas gdy ja jadłem zupę, Tomek pobiegł dalej bez zatrzymywania się) i 5-te (ja).

Ekipa RZESZOWSKIE GAZELE I GEPARDY :)


Dekoracja OPEN:

Dekoracja: Kategoria M20 :)




  • DST 21.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 4:37km/h
  • Aktywność Bieganie

III Sandomierski Bieg Górski Szlakiem Królowej Jadwigi - 21km

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 28.05.2014 | Komentarze 0

Szczerze... poważnie bałem się, czy ukończę...
Asekuracyjnie wziąłem przed biegiem APAP...
Mocy brakowało, wciąż odczuwałem w nogach Ultramaraton, lecz dałem radę. Cieszy, że sprawność wraca, tym bardziej, że przez kilka dni po Szczawnicy kulałem i kuśtykałem nawet podczas chodzenia. Obawiając się, że dopadła mnie poważna kontuzja.
A trochę i szczęście dopisało, gdyż nie byłem tego dnia w formie na podium. Wydaje mi się, że wyciągnąłem maksimum, z tego co się dało, dzięki rozwadze i taktyce, które po ostatnim starcie na 100 km bardzo doceniłem. Niepokorny Mnich nauczył mnie pokory, znaczenia strategii (i używania mózgownicy :)) podczas biegu. Pobiegłem zachowawczo, bojąc się o uraz sprzed tygodnia. Początkowo trzymałem się nieco z tyłu szacując i planując. Zwyczajnie wsłuchiwałem się w organizm oceniałem sytuację, starając się rozszyfrować przeciwników. Wiele górek szedłem, zamiast wbiegać, zachowując siły na zbiegi na których pomagała grawitacja. Dużą uwagę zwracałem na przebieg trasy, o kilka miejsc, awansowałem w połowie dystansu gdy kilku zawodników pomyliło się i musiało wrócić 100 czy 200 metrów.
Zwycięstwo wyraźnie było w zasięgu... gdybym tylko był w pełni sił...





Przeworsk rowerem :) Czyli w końcu coś pojeździłem...

Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 0

W końcu coś można nazwać prawdziwą jazdą na rowerze, pierwszy raz w tym roku, pierwszy raz od baaaaaaaaaaaaaardzo dawna.

Musiałem być rano w Przeworsku... z 13kg bagażem. Wybrałem rower :) Szkoda kasy na PKS czy PKP i zawracanie sobie głowy rozkładami jazdy. Oszczędność i trening przy okazji. Jechałem ostrożnie gdyż minął dłuższy czas od ostatniej takiej "dłuższej" przejażdżki. Mam nadzieję, że tą trasą otworzyłem sezon. Obserwowanie pięknego wschódu słońca z perspektywy siodełka, przypomniało mi wiele podobnych momentów, w tym najpiękniejsze wschody słońca które obserwowałem właśnie podczas wielogodzinnych wyryp rowerem po górach. Oby częściej, nawet kosztem biegania. Poza tym jedno z drugim się przecież nie pogryzie...


Powiew Rodzinnych Stron - Okolice Tarnowa

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 0

Mościce > Las Buczyna > nad Dunajcem > Rezerwat Panieńska Góra + ruiny > Zamek Melsztyn > niebieski szlak pieszy > Zamek Dębno > niebieski szlak pieszy > Biadoliny PKP > duuużo asfaltu > rzeka Wisła > Pojawie (miejsce urodzin mojego śp. dziadka) > zielony szlak rowerowy > Borzęcin > niebieski szlak rowerowy > Dwudniaki > Lasy Radłowskie > czerwony szlak rowerowy > Mościce
Route 2,448,196 - powered by www.bikemap.net




Mama, tata, Leon :) Do Zwięczycy + nad Wisłokiem

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 2

Jak widać gdy rodzinka w komplecie, radość z jazdy jeszcze większa :)
Leonek podczas wycieczki... © Petroslavrz
[po mamę do pracy + wspólny powrót, do rodziny na Zwięczycy, ścieżki nad Wisłokiem]

służbowa Boguchwała, kładką przez Wisłok

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 19.08.2012 | Komentarze 1

Sobota w pracy. Niemniej zrobiłem krótką trasę gdyż, podjechałem służbowo sąsiedniej Boguchwały, na ul. Techniczną gdzie zlokalizowane są prawie wszystkie tamtejsze zakłady. Podczas powrotu kładka i nieco szutrów.
kładka w Boguchwale strasząca swym obecnym stanem / mój rower również straszy... © Petroslavrz


Pimp my bike - Paczkowóz

Poniedziałek, 16 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 3

Długa historia... Nieplanowana wycieczka rowerem ciężarowym. Ciekawa przygoda, ciekawie się skręcało :) Spieszyłem się i średnia pewnie pod 30km/h, ale licznika nie było więc nie powiem ile dokł.
GT PaczkOutpost / Jasionka - lotnisko © Petroslavrz

FPP © Petroslavrz

Nowa Wieś - autostrada A4. Odcinek jest już teoretycznie gotowy do jazdy. © Petroslavrz


Podgórze Rzeszowskie: Magdalenka (Malawa), Góra Lotnisko (Kosina)

Sobota, 12 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 1

Okolice Rzeszowa. Zwykła trasa, nie ma nad czym się rozpisywać. Może tyle, że zdecydowanie za dużo asfaltu, a za mało polnych dróg. Powód - chciałem przejechać w miarę szybko bo... szkoda mi ostatnio czasu na rower.
Staram się kierować zasadą: im mniej kilometrów w maju tym lepiej. Niemniej żeby nogi nie zardzewiały do czasu kolejnego górskiego wypadu trzeba coś pokręcić.
Mapy nie ma gdyż na bikemap.net wystąpił jakiś błąd i nie da się jej wyświetlić.
Kosina - Góra Lotnisko (239m) przy czerwonym szlaku pieszym © Petroslavrz


  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dunajec - ulubiona rzeka / Bieganie: Widły Białej i Dunajca (Tarnów)

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 2

Bieganie nad Dunajcem...
Moja ulubiona z polskich rzek. Podczas świątecznego pobytu u rodziny w Tarnowie.
W dwóch częściach: około południa 2,7km + wieczorem 11,3km

Chyba wystarczy tego biegania gdyż w kwietniu (do tej pory) na własnych nogach wybiegałem więcej niż przejechałem na rowerze :)

Gdy się nad tym zastanowić straciłem być może kilkaset kilometrów, za to efekty są niesamowite, przewyższyły moje oczekiwania - nie miałem pojęcia, że organizm może tak szybko przypomnieć sobie dawne czasy i tak łatwo odbudować formę... i nie mam tu na myśli tylko kwestii związanych z bieganiem... ale o tym w innym wpisie, albo i bez pisania samo się okaże...
rzeka Biała i Góra Świętego Marcina (384 m n.p.m.) z Mościc © Petroslavrz

Tarnów-Mościce - Dom Chemika © Petroslavrz

kładka piesza za Zakładami Azotowymi - widok w stronę ujścia Białej do Dunajca © Petroslavrz

wały przeciwpowodziowe - czerwony szlak pieszy © Petroslavrz

Dunajec z mostu w Ostrowie - widok na północ... © Petroslavrz

Dunajec z mostu w Ostrowie - widok na południe na jeden z dłuższych wiaduktów kolejowych, a w tle kontury Pogórza Ciężkowickiego i Rożnowskiego © Petroslavrz



  • DST 64.53km
  • Teren 13.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 15.87km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Las Mrowelski / przez śniegi / Cyklokarpaty w Rzeszowie... wyjątek od reguły?

Sobota, 18 lutego 2012 · dodano: 19.02.2012 | Komentarze 6

6:30 rano, najgorsze ciuchy i w drogę... Mrozy się skończyły, było temperatura powietrza na plusie. Co z tego skoro wszędzie topniejący śnieg i breja, przez co lekko przemoczyłem ciuchy, nawet zimowe buty Bergsona złapały wilgoć. Miejscami musiałem chodzić lub przenosić rower. Najtrudniej nie było w samym lesie, a podczas przedzierania się Ługową do Świlczy, a później dróżką między Świlczą, a Bratkowicami.
Prawdę mówiąc była to zła trasa na takie warunki. Roztopy nie są dobrym momentem do jazdy. Co dziwne mam dobre odczucia, jechało się super, opony mam takie, że po śniegu musiałem jechać bardzo szybko (wręcz na maxa) lub wcale :) Gdy zwalniałem zakopywały się i nie dawały rady. Tak więc mknąłem ile sił, przecinając śnieg, aż miło.

Aż żałowałem, że nie wybrałem się na zawody do Komańczy (znajomi którym kibicowałem pewnie zaczynali podczas gdy wracałem do domu) - i to jest dopiero dziwne... Może to dlatego, że nie brałem na taką pogodę aparatu i miałem czas by się zastanowić. Ci którzy mnie znają bądź śledzą bloga wiedzą, że ścigania i zawodów nie lubię. Dawno temu, powiedziałem... wręcz obiecałem sobie, że nie będę się ścigał bo tego nie lubię, tym bardziej, że miałbym jeszcze za to płacić jakieś wpisowe, pogięło ich. I tego się niewzruszenie trzymałem.

Dla samego siebie nie mam ochoty startować.
Niektórzy startują bo jest wyzwaniem jest dla nich samo ukończenie maratonu, większość chce się jednak sprawdzić na tle innych, inni robią to dla zwykłej rywalizacji gdyż to lubią, inni chcą wygrać i tym samym sprawić niespodziankę, czołówka realnie rywalizuje o wygraną, zapewne są i tacy którzy wręcz muszą wygrać czy stanąć na podium bo inny wynik będzie dla nich porażką.

Dla mnie sam maraton nie jest wyzwaniem - ukończenie go. Wiem, że spokojnie dałbym radę. Znam też swój organizm, wiem też na ile mnie stać, znam swoje umiejętności.
Mam również świadomość, że podczas takiej imprezy i jazdy w grupie, te granice przesuwają się, wyzwala się w człowieku pewna rywalizacja i chęć pokonania przeciwnika. Wzbudzająca się i płynąca w żyłach adrenalina robi swoje, zwiększając możliwości fizyczne organizmu.

Niemniej nie o to wszystko mi chodzi. To nie dla mnie.
Najzwyczajniej zamiast startować w maratonie wolałbym robić co innego, a jeśli już jeździć to gdzieś na fajną trasę po ciekawych miejscach. Taki jestem. Bardziej włóczęga i turysta posługujący się rowerem, jego użytkownik niż de facto rowerzysta.

Niemniej fajnie byłoby spróbować wygrać dla kogoś :) Gdy pomyślę, by przejechać zawody dla żony i synka... wkrada się wątpliwość w to czy jestem taki pewny i czy znam swoje możliwości... bo w tym przypadku 100% możliwości nie jest maksymalną wartością...



A wszystko spowodowane faktem, że w tym roku Cyklokarpaty przyjeżdżają do nas i rozpoczynają się właśnie w Rzeszowie. Warto więc zrobić wyjątek i wystartować. Także prawdopodobnie do zobaczenia 22 kwietnia na starcie.