Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:196.20 km (w terenie 60.00 km; 30.58%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1610 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:98.10 km
Więcej statystyk

Zakończenie sezonu '12. Oranie pogórskich pól i grzbietów z Pawłem / Pogórze Dynowskie: Kalwaria Nozdrzecka, Dział Hłudzieńsko-Warski i inne

Niedziela, 18 listopada 2012 · dodano: 24.11.2012 | Komentarze 9

Zakończenie sezonu '12.
Ostatnia tegoroczna wycieczka i ostatni wpis. Nie chce mi się liczyć pozostałych kilometrów które zdołam jeszcze przejechać po mieście. Do zobaczenia wiosną! Ale po kolei...
Paweł kilka dni wcześniej przygarnął mój rower i zrobił mu porządny serwis, gdyż bidulka ledwo jeździł. Przy okazji umówiliśmy się również na trasę. Gdyby nie ten fakt, pewnie nie zebrałbym się na rower. Wyruszyliśmy rano by wcześniej skończyć i nie tracić całej niedzieli.
Początek to asfaltowy dojazd do Kąkolówki, przez mrok, brzask i świt nowego dnia, tak samo jak miesiąc wcześniej. Zdjęcie również podobne, choć widoczność była mniejsza, a brak morza mgieł w dolinach nieco ujmował widokom. Połonin nie zauważyliśmy, ale bliższą część Biesów owszem.
Kąkolówka-Ujazdy przy przekaźniku, świetny punkt widokowy na Bieszczady. Tym razem Połonin nie było, lecz był Wysoki Dział z Chryszczatą i Wołosaniem. © Petroslavrz

Plan na ten dzień był następujący - przeorać podkarpackie pola, łąki, lasy czyli jedziemy tak by było jak najwięcej w terenie. Na początek żółty szlak, gdzie mieliśmy przeciąć las, a później jechać wzgórzami nad Łubnem. Niestety w praktyce okazuje się to niemożliwe... nie będę się tu specjalnie rozpisywał gdyż na temat tego szlaku napisano już na BS wiele: np. u Tomka http://tmxs.bikestats.pl/693034,Niech-to-szlakg.html i czy właśnie
u Pawła
"Mityczny" żółty szlak do Dynowa... Legendy głoszą, że rzeczywiście gdzieś on tam istnieje... © Petroslavrz

jest nawet rzeczywista brama do lasu... jeśli zabrać maczetę, siekierę i piłę łańcuchową da się jechać... © Petroslavrz

obmyślamy plan wydostania się z lasu... © Petroslavrz

w końcu opuszczamy las i wbijamy się na widokowe polne trakty, które bezlitośnie i brutalnie traktujemy oponami ciągle prąc pod górę © Petroslavrz

Niezwykle malownicze osuwisko skalne w Hłudnie © Petroslavrz

Kalwaria Nozdrzecka na Górze Chełm (327m) - widziana z oddali © Petroslavrz

Pierwsze kaplice przy drodze na Nozdrzecką Kalwarię © Petroslavrz

Kalwaria Nozdrzecka - krzyż pośród stacji drogi krzyżowej © Petroslavrz

Więcej informacji o tym miejscu i jego historia - na stronie gminy Nozdrzec.
Z Kalwarii zjeżdzamy się ku rzece San. Następnie spod Pałacu w Nozdrzcu kierujemy się w stronę Działu Hłudzieńsko-Warskiego czyli długiego pogórskiego grzbietu ciągnącego się aż po okolice Domaradza i Pasmo Wilczego. Podjazd jest długi i dość stromy, lecz jedzie się dobrze, gdyż prowadzi nas nowiutki gminny szlak czerwony (trasa do nordic walking). Niestety oznakowanie usypia naszą czujność i przez przypadek zjeżdżamy, aż do starego drewnianego kościółka w Warze. Tak więc czeka nas kolejny podjazd na by ponownie wgramolić się na szczyt grzbietu.
gdzieś nad Warą za nami Dolina Sanu, po prawej Las Warski. © Petroslavrz

Krzyż i kapliczka na dziale Hłudzieńsko-Warskim © Petroslavrz

kolejna z kapliczek na dziale pomiędzy Hłudnem i Warą © Petroslavrz

jadąc ze wschodu na zachód mamy wciąż pod górę... jeśli ktoś będzie się tu wybierał radzimy jechać w stronę przeciwną, będzie łatwiej. © Petroslavrz

przekaźnik nad Hłudnem © Petroslavrz

duża stąd widoczność, duży zasięg, więc i dużo żelastwa wszelakiego rodzaju fal emitującego przytwierdzone jest do podłoża... © Petroslavrz

jak to napisał Paweł: "W tym dniu było dużo takich małych połoninek z ładnymi widokami." To zdjęcie najlepiej oddaje klimat tego wyjazdu... © Petroslavrz

grupa quadowców którą mijaliśmy przynajmniej z 5 razy... oni również eksplorowali podobne nam tereny © Petroslavrz

zdjęcie pt. "tamtędy jecheliśmy" - widok na prawie cały opisywany wcześniej Dział © Petroslavrz

na zielonym pieszym nad Błażową... © Petroslavrz

tzw. Trakt Łańcucki biegnący Błażowej do Dylągówki, przez Pasmo Ostrej Góry © Petroslavrz

Pasmo Ostrej Góry - grzbietem, polnymi drogami jedziemy na północny-zachód aż do Borku Starego © Petroslavrz

pod koniec trasy dorzucamy nowy wynalazek - stromą szutrową ściankę w Wólce Kielnarowskiej która z daleka przykuła naszą uwagę (z zakrętami i małymi serpentynkami) © Petroslavrz

W drodze powrotnej rzucamy błotem i zaschniętą ziemią na wszystkie strony, rowery gubią po kilka kilo błota, które wcześniej woziliśmy. Gdy przyjeżdżam pod dom, na ramie i tak ciąży sporo pozostałości. Sam również nie wyglądam lepiej mimo założonych błotników, cały uwalony.
Relacja u Kundello tutaj.
To był porządna trasa, wyśmienita klamra którą dane mi było zakończyć sezon... Dzięki Pawle, że wyciągnąłeś mnie jeszcze na rower w tym roku :) Teraz czas zająć się tym co czeka mnie tej zimy... A tą długoterminową przerwę od roweru zamierzam powetować sobie wiosną.


Leona pierwsze w życiu kroki... / Rowerowe ostatki w tym roku... / Przemyślenia...

Piątek, 16 listopada 2012 · dodano: 16.11.2012 | Komentarze 5

Przeleciał prawie miesiąc od momentu gdy ostatnio używałem roweru w celach innych niż jazdy po mieście (głównie do pracy). [Dystans to zbieranina z 1-16.XI]

Wyłożę kawę na ławę - nie chciało mi się jeździć... i przyznam bardzo mi z tym dobrze.

Cóż i jak napisać by nie zamieniło się w nudną, niezrozumiałą dla nikogo poza mną pseudofilozoficzną rozprawę?
Zdaje się im mniej tym lepiej. Postaram się więc wszystko ścieśnić.
Przez większość wspomnianego czasu pogoda była wyśmienita, a warunki do jazdy lepsze niż w lecie. Przynajmniej takie jest moje zdanie gdyż latem często jest zbyt gorąco, a jesienne chłody bardziej mi pasują. Jeździć można było, i to sporo, ale nie miałem na to ochoty.
Ogólnie pozwoliłem całemu swemu życiu zwolnić. Coś kazało mi się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć, przewartościować. Nie było to ani smutne, ani negatywne, a wręcz pozytywne. Odnalazłem wewnętrzny spokój, siłę, determinację. Może to złe słowa i nie oddają do końca sedna.
Inaczej więc. Każdy z nas ma własną ścieżkę, którą przemierza. Ważne podczas tej wędrówki nie zbłądzić. Sprawdziłem więc dostępne mi przyrządy nawigacyjne i wiem już gdzie dalej prowadzi mój szlak. To znaczy wiem gdzie chcę dotrzeć. Jakie przeszkody mogą tam czekać, jakie trudności? - tego nigdy nie wiadomo. Wiem, że to bez znaczenia, wszystkie można pokonać, wręcz trzeba i właśnie na tym to wszystko polega.

Niemniej jest to blog rowerowy, nie będę rozwijał już powyższej myśli, więc odnośnie roweru: Kończę sezon, ostatnia trasa w ten weekend. Na tegoroczną zimę, mam zupełnie inną koncepcja i zamysł. Jest lista rzeczy do zrobienia, wykonania. Skoro wcześniej używałem ścieżki jako analogii, powiedzmy, że nie jest ona tyle szeroka, by tej zimy zmieścił się na niej rower.

Na koniec dorzucam Leonka który zaczął Nam chodzić :)
początek listopada przyniósł "pierwsze kroki" Leonka :) © Petroslavrz