Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1018.52 km (w terenie 132.50 km; 13.01%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:9207 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:84.88 km
Więcej statystyk

Zaległości z sierpnia [miejskie km]

Piątek, 31 sierpnia 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 0

Dystans po mieście z ostatnich dni sierpnia.

Część 4/4. Góry Sanocko-Turczańskie: Pasmo Braniowa, Pasmo Jamnej, Masyw Roztoki, Masyw Suchego Obycza

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 02.09.2012 | Komentarze 3

Kontynuacja poprzedniego wpisu. Trzecia część zapowiadanej fotorelacji z 201km trasy...

Opis jest na kartce, będzie gdy przetworzę go do wersji cyfrowej..........

Mogło być więcej i ciekawiej, lecz postanowiłem wracać pociągiem z Przemyśla, a że ostatni osobowy odjeżdża dość wcześnie, to i trasę musiałem nieco skrócić. Alternatywą był powrót w środku nocy, o wiele droższym ekspresem. O powrocie na rowerze do Rzeszowa nawet nie myślałem (w sumie myślałem, ale stwierdziłem, że bez sensu).

Jureczkowa © Petroslavrz

kolejny podjazd za plecami - wspinaczka na Pasmo Braniowa © Petroslavrz

Chwaniów którym jechałem coraz dalej... © Petroslavrz

niebieski pieszy - coś się tu szykuje, czyżby asfalt? © Petroslavrz

Rezerwat Na Opalonym - czyli teren wokół najwyższego szczytu Pasma Braniowa (570 m n.p.m.) © Petroslavrz

Pasmo Jamnej - budka gdzieś przy zielonym szlaku / Drewnoslavrz :) © Petroslavrz

Jamna – najwyższy szczyt - 598 m n.p.m - Pasma Jamnej. Jego stoki opadają: na wschód - ku dolinie Kwaszenińskiego Potoku, na północny zachód - ku dolinie Jamninki, zaś na południowy zachód - ku dolinie potoku Mszaniec. © Petroslavrz

kolejny cel na widoku - przygraniczny Masyw Roztoki © Petroslavrz

retorty... © Petroslavrz

na samej górze Roztoki (642m) koniec szutrówki © Petroslavrz


Najwyższe szczyty Gór Sanocko-Turczańskich © Petroslavrz

d. wieś Kwaszenina © Petroslavrz

nieużywane domy... © Petroslavrz

za tymi drzewami Ukraina © Petroslavrz

droga przez dawną wieś Arłamów © Petroslavrz

wspinaczku ku Połoninkom Arłamowskim © Petroslavrz

Bieszczady widziane z Połoninek Arłamowskich © Petroslavrz

droga do Przełęczy pod Suchym Obyczem © Petroslavrz

krzyż z 1913r. - jedyna pozostałość po nieistniejących wioskach © Petroslavrz

pod wieżą triangulacyjną na Suchym Obyczu - 617 m n.p.m. :) © Petroslavrz

Rezerwat Przyrody TURNICA. planowany Turnicki Park Narodowy chyba już nigdy nie powstanie... © Petroslavrz

Pasmo DZIAŁU w Górach Sanocko-Turczańskich (czasem zaliczane do Pogórza Przemyskiego) - wiedzie przez niego extra dróżka (testowałem) © Petroslavrz

Huwniki - rzeka Wiar i wychodnie fliszu karpackiego © Petroslavrz


Część 3/4. Góry Sanocko-Turczańskie: Pasmo Wysokiego, Pasmo Chwaniów + odrobina Pasma Bziany (fotorelacja 2/3)

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 1

Kontynuacja poprzedniego wpisu. Druga część zapowiadanej fotorelacji - środkowa część z 201km trasy...


Tę część wycieczki rozpoczynam przy cerkwi w Dobrej Szlacheckiej.
Początku niebieskiego szlaku nie widać więc kieruję się wyżej w górę drogą przy potoku Ratnówka. Szlak rozpoczyna się dopiero przy przystanku (inaczej niż na mapie). Przed mostem skręcam na południe w stronę lasu, na rozwidleniu brak oznakowań i wylądowałem na czyjejś posesji, chwilę jadę dalej przez ogródek, wyskakują dwa ujadające psy, lecz przy skarpie (w dole potok) jedyna droga jaka pozostaje do wyboru to powrót. Odnajduję ponownie niebieski "szlak ikon".
Od tego momentu, aż do Krecowa (11km dalej) był to błotnisty leśny trakt. Początkowo źle oznaczony później robi się przejrzysty, jest to w miarę nowy szlak. Mijam pozostałości zabudowań i ruiny przydrożnych kapliczek, kiedyś biegła tędy piękna jak na przedwojenne czasy wybrukowana droga między dwoma miejscowościami. Spotykam tu starsze małżeństwo z Sanoka które wybrało się na grzyby, chwilę rozmawiamy, okazuje się, że grzybów jest tu mało, pytają mnie czy wiem gdzie można je znaleźć, lecz odpowiadam, że przyjechałem tu rano z Rzeszowa i nie mam zielonego pojęcia. Dziwnie (ale przyjaźnie) się mi przypatrują, trochę jak na szaleńca. Rozmawiamy nadal o okolicy, później rozdzielamy się w swoje strony. Po spotkaniu ludzi ta karpacka puszcza zdaje się jakaś bardziej przyjazna. W pewnym momencie z niebieskiego szlaku wydziela się odnoga ścieżki przyrodniczej "W dolinie Tyrawki" (zielone oznaczenia) ku szczytowi Na Wysokim (570m) i dawnej wsi Lachawa. Tam się udaję.
Wieś miała nietypowe położenie, rozlokowana była na samej górze, wydarta puszczy (przypomniał mi się fragment o Bohatyrowiczach z "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej). Było tak dlatego, że miejscowość tą założono na prawie wołoskim w XV w. - Wołosi słynęli z takich ulokowań. Szlak jest tu straszny, grzązłem w błocie, o jeździe nie było mowy, więc szedłem...
Od szczytu geodezyjnego Na Wysokim czyli 570 metrów n.p.m. byłem około 10-15 metrów obok, gdyż nie chciałem przeprawiać się przez czernice, osty i pokrzywy. Podczas zjazdu starałem się jechać korzystając z wcześniej zdobytej wiedzy, ale i tak co chwila coś blokowało (powalone drzewa itp.). Po powrocie do Szlaku Ikon dalej jazda w dół, przez kolejne ludzkie osady, które obecnie wchłonął las. Docieram do Krecowa (dawnej siedziby dworskiej) - dziś jest to kilka domów i resztki dawnego PGR-u. W Rozpuciu odbijam na drogę krajową 28 do Kuźminy. Jest tu cerkiew i kaplica grobowa, ale nie tracę czasu na zwiedzanie (zresztą już byłem - zdjęcia chyba nawet są na blogu (wakacje 2010)).
Na Przełęczy Roztoka (519m) przed wjazdem na Pasmo Chwaniów najpierw jadę czerwonym w przeciwną stronę na Pasmo Bziany, widoki na które liczyłem nie zawodzą. Robię najdłuższą przerwę podczas całej wycieczki, jem "obiad" na łonie natury, w szczerym polu. Wracam do jazdy według planu. Podjazd czerwonym szlakiem, aż do końca szutru. Kilka dni temu był tu z wizytą Miciu - jako, że dzień wcześniej padało mogę zacytować to samo co napisał on: "Szlak odbijał do lasu, a po piątkowych opadach nie dało rady jechać. Szlak był mokry, błotnisty i zarośnięty. Jedyną rozsądną decyzją, była rezygnacja."
Wracam do głównej drogi i jadę w stronę przejścia granicznego w Krościenku, mijając 3 kolejne miejscowości. W ostatniej z nich ponownie atakuję Chwaniów, odbijam w stronę drogi do Ropienki znajdującej się po przeciwnej stronie gór. Tym razem podjazd asfaltowy, ale i tak zmęczenie daje o sobie znać więc jadę baaardzo spokojnie, końcówka robi się stroma jak diabli. Wracam nieco w dół do zakładowej drogi Lasów Państwowych, bardzo starej drogi asfaltowej północnym zboczem Chwaniowa, biegnącej tu przez rezerwat o tej samej nazwie.
O samym Rezerwacie można przeczytać w internecie. Poza tym napisałem nieco w opisie zdjęć, a przede wszystkim dziecko obudziło się z przedpołudniowej drzemki i płaczę więc nie napiszę już nic więcej... tylko, tyle, że droga o której mowa jest kapitalna, a przejazd nią to niezapomniane przeżycie.

Pasmo Wysokiego Gór Sanocko-Turczańskich (czasem bywa zaliczane do Pogórza Przemyskiego) z Ulucza © Petroslavrz

Dobra Szlachecka - cerkiew i dzwonnica © Petroslavrz

widok na Góry Słonne (w Górach Sanocko-Turczańskich) © Petroslavrz

niebieski "szlak ikon" z Dobrej Szlacheckiej - od początku było ciekawie... © Petroslavrz

jest to ciekawy leśny trakt przez karpacką puszczę © Petroslavrz

Jedna z trzech kapliczek stojąca w połowie drogiz Dobrej Szlacheckiej do dawnej wsi Lachawy. Także dziś ludzie zostawiają tu kwiaty i święte figurki © Petroslavrz

krajobraz po ulewach © Petroslavrz

d. wieś Lachawa - kapliczka przydrożna przy drodze z Lachawy do Dobrej Szlacheckiej. Zachowała się jeszcze blaszana bania. © Petroslavrz

najlepiej zachowana kapliczka przydrożna, stojąca na skrzyżowaniu Szlaku Ikon i zielonego szlaku do centrum dawnej Lachawy © Petroslavrz

ktoś tu jeździ ciężkim sprzętem, ale od drogiej strony (północnego-wschodu) © Petroslavrz

Lachawa z mapy Polski zniknęła po przymusowych wysiedle-niach tamtejszej ludności na Ukrainę oraz w ramach Akcji „Wisła” na tzw. Ziemie Odzyskane © Petroslavrz

W miejscu gdzie kiedyś była wieś dziś znajduje się las, zdziczały sad, podmurówki domów oraz pozostałości po studniach i piwnicach. © Petroslavrz

dowód, że byłem na końcu szlaku zielonego. Polecam go przetestować samemu. © Petroslavrz

d. wieś Lachawa © Petroslavrz

Podobny los jak ulokowaną na grzbiecie Pasma Wysokiego spotkał, leżącą poniżej Wole Krecową. Jej pozostałości również mijamy trzymając się niebieskiego szlaku.
szlakiem ikon przez przysiółek Zapomiarki - nad całym pozostałym terenem zapanował las i teraz Wola Krecowa to tylko domena leśników i raj dla przyjeżdżających grzybiarzy, zbierający jagody, a przede wszystkich myśliwych. © Petroslavrz

pasmo górek o nazwie Budziska z najwyższym Margielem I (518 m n.p.m.) nad miejscowością Kreców (z podworskimi pozostałościami). © Petroslavrz

w Rozpuciu przy drodze Sanok-Przemyśl © Petroslavrz

strefa nadgraniczna... © Petroslavrz

dla widoków wjechałem kawałek na Pasmo Bziany, na sam szczyt nie jechałem... choć byłem blisko. Byłem tu już w tym roku.. © Petroslavrz

Bziana 577m i dokładnie najwyższy jej punkt © Petroslavrz

z Pasma Bziany widoki na CHWANIÓW i GÓRY SŁONNE. Po prawej podjazd którym będę atakował Chwaniów. © Petroslavrz

Hotel i Ośrodek w Arłamowie (obecnie w remontowany) z Chwaniowa (nad Roztoką) © Petroslavrz

Bieszczady widziane z Pasma Chwaniów w Górach Sanocko-Turczańskich © Petroslavrz

zawracam z czerwonego szlaku... podobnie jak Miciu 10 dni wcześniej. Mokry, śliski, zarośnięty, po wcześniejszych w tym dniu przeprawach mam dość. © Petroslavrz

Bieszczadzki - zadawało mi się, że coś za szybko... ale przecież tablica nie mogła kłamać © Petroslavrz

Wojtkowa - cerkiew Narodzenia NMP © Petroslavrz

ponowny podjazd na Chwaniów, ale tym razem bardziej po ludzku - asfaltem z Wojtkówki © Petroslavrz

zdobyłem Chwaniów mogę jechać dalej :P niestety to tylko nazwa na przystanku © Petroslavrz

końcówka podjazdu jest... przecież widać jaka jest... © Petroslavrz

grzbiet Chwaniowa między Wójtówką, a Ropienką - samochody robotników budujących tu jakiś pomnik. © Petroslavrz

wiekowa asfaltowa droga wijąca się przez wschodnie zbocza Chwaniowa © Petroslavrz

Chwaniów to piękne bezludne miejsce w podkarpackich górach. Nie skażona przyroda warta jest naszej uwagi i zainteresowania, choć gęsty las budzi pewien respekt. © Petroslavrz

Osobliwością jest tutaj reglowa buczyna karpacka (w 90 % zachowana jako starodrzew), bogate runo leśne, występująca w łanach miesięcznica trwała oraz przedstawiciele drapieżników puszczańskich. © Petroslavrz

Jest to prawdą, gdy byłem tu wczesną wiosną widziałem ślady całych watah wilków. Kilka osób miało tu spotkanie oko w oko z niedźwiedziem.
na horyzoncie już Ukraina i najwyższy szczyt zwiedzanych Gór Sanocko-Turczańskich - przygraniczna Magura Łomniańska (1024m) © Petroslavrz


Zdjęcie z widokowego szczytu Truszkówka(612m) - panorama na sąsiednie pasma w stronę Pogórza Przemyskiego.

Część 2/4. Pogórze Przemyskie: Pasmo Krztowa (fotorelacja 1/3)

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 3

Kontynuacja poprzedniego wpisu. Pierwsza część zapowiadanej fotorelacji - początkowa część z 201km trasy...

Gdy dojeżdżałem do Dąbrówki Starzeńskiej słońce zaczęło przebijać się przez mrok nocy. Minąłem żwirownię i wyrobiska w Siedliskach, a później całą wioskę stając na rozdrożu. Podobnie jak ostatnio w Stępinie i tu jechałem zbyt prędko i byłem na miejscu zbyt wcześnie. Odrobinę zastanawiałem się skręcając mokrą szutrową drogę ku i przez Pasmo Krztowa. Czy to aby dobry pomysł pchać się tu tak z wczesną porą, nie do końca wiedząc co mnie tam czeka? Pomimo tego wjeżdżam do lasu, chwilę później mijam szlaban. Tu zaskoczenie - dalej trasa prowadzi inaczej niż na mapie - nie przez szutry, gruntowe odcinki i błoto, a asfaltem. Spodziewałem się, że zaraz się on skończy, ale prowadził, aż do miejscowości Borownica. Miały tu miejsce tragiczne wydarzenia, walki podczas II Wojny, a później zbrodnie dokonane przez UPA. Miejscowość spłonęła, pozostał jedynie kościół i garstka nadpalonych domów. Obecnie mieszka tam około stu osób, część z nich to ci którzy ocaleli lub ich rodziny.
Udałem się na szczyt Małego Krztowa (465m) ścieżką historyczno-przyrodniczą. Na miejscu znajduje się krzyż i pomnik, stoją tu również tablice informacyjne opisujące historię i przyrodnicze walory tych terenów.
Z poszukiwań Krztowa 530 m n.p.m. najwyższego szczytu tego pogórskiego pasma, od którego wzięła się nazwa zrezygnowałem. Po przejściu kilkuset(?) metrów wgłąb lasu. Pogórska dżungla wygrała - nawet nie było widać gdzie biegną ścieżki które miałem zaznaczone ma mapie, w rzeczywistości nikt ich nie używał i zanikły. Nie chciałem brnąć na oślep przez zarośla nie do końca wiedząć czego szukam. Zawróciłem więc i zjechałem z głównego grzbietu nad San, do Ulucza (tuż obok wzgórza Dębnik z zabytkową cerkwią). Być może kontynuję kiedyś poszukiwania Krztowa (530m) od strony miejscowości Brzeżawy.
Teraz jednak mijałem pozostałą część Krztowa drogą u jego podnóży, wzdłuż Sanu, aż do Dobrej Szlacheckiej gdzie kończy się ono wraz z doliną potoku Ratnówka łagodnie przechodząc w Pasmo Wysokiego leżącego już na terenie Parku Krajobrazowego Gór Słonnych i będącego częścią Gór Sanocko-Turczańskich.

Kolejna część wpisu z tej wyprawy zacznie się właśnie od zdobywania szczytów Na Wysokim (570m)...

Dąbrówka Starzeńska - tablica obok ruin zamku / w tym momencie wycieczki na jeszcze ciemnym niebie pojawiają się pierwsze ślady brzasku dnia... © Petroslavrz

Zdjęcie zapożyczone od Mateusza z widocznym z Witryłowa tytułowym Pasmem Krztowa:
Kładka Witryłów - Ulucz © guniamaster

Pogórze Przemyskie - Pasmo Kruszelnicy widziane z początku drogi wiodącej ku Pasmu Krztowa © Petroslavrz

droga przez Pasmo Krztowa - miłe zaskoczenie asfaltowa (inaczej niż na mapie) © Petroslavrz

zawijasy pod górę w okolicach dawnej wsi Woli Wołódzkiej (znajduje się ona potokiem i ścianą lasu na lewo [zachód] od tego miejsca) © Petroslavrz

najwyższe partie sąsiedniego Pasma Kruszelnicy (w dolinie chowa się droga do Birczy i wieś Huta Poręby) © Petroslavrz

Borownica - jedna z dwóch obecnie zamieszkałych wsi na grzbiecie Krztowa (druga to Brzeżawa) obie posiadają tragiczną straszliwą przeszłość © Petroslavrz

Borownica - 20 kwietnia 1945 oddziały UPA zaatakowały wieś, większość mieszkańców wymordowano, większość domów spłoneło, przetrwał praktycznie tylko kościół. © Petroslavrz

Borownica - dla uczczenia pamięci pomordowanych wybudowano i poświęcono w 1996r. ten pomnik © Petroslavrz

początek ścieżki historyczno-przyrodniczej "Borownica" © Petroslavrz

ścieżka jest w miarę przejezdna... © Petroslavrz

Mały Krztów (465m) - krzyż upamiętniający inną tragiczną odsłonę historii tej wsi... © Petroslavrz

Tutaj 12 września 1939 roku 17 pułk 24 Dywizji Piechoty Armii "Karpaty" stoczył z nieprzyjacielem swą ostatnią walkę, bohatersko osłaniają odwrót dywizji pancernej gen. Maczka © Petroslavrz

według planu miałem zdobyć najwyższy szczyt pasma czyli Krztów (530m) jednak schowany był on daleko w głębi lesu, odpuściłem... tym razem :> (i'll back) © Petroslavrz

a wszystko do tej pory działo jeszcze przed wschodem słońca... © Petroslavrz

na Krztów wybiorę się jeszcze kiedyś z przeciwnej strony, teraz wracam ku dolinie Sanu do Ulucza © Petroslavrz

zjazd slalomem do Ulucza... © Petroslavrz

przerwałem komuś śniadanie... © Petroslavrz



Pogórze Przemyskie i Góry Sanocko-Turczańskie - wielka masakra w podeszczowym terenie na wakacji zakończenie - część 1/4: dystans i trasa.

Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 2

Jednodniowa wycieczka, ale tak naszpikowana atrakcjami, że postanowiłem podzielić wpis na kilka porcji. Ta pierwsza część zawierać będzie jedynie dystans i mapę z przebiegiem trasy.
Dokładna fotorelacja i opis pojawią się w kolejnych częściach.
Skoro tak to cyferki też dam tutaj: 201 km, 2768 metrów przewyższeń, 56 km w terenie, duuuużo błota po opadach z poprzednich dni. Przedzierania przez pogórskie i górskie dżungle również dużo. Było ciężko, ale przeżyłem ;)
Zaliczone pasma górskie (nie mylić, ze szczytami, których było więcej) na trasie w skrócie:
Pogórze Przemyskie: Pasmo Krztowa, Góry Sanocko-Turczańskie: Pasmo Wysokiego (Na Wysokim), Pasmo Bziany, Chwaniów, Pasmo Braniowa, Pasmo Jamnej, Masyw Roztoki, Pasmo Działu, Masyw Suchego Obycza.
Najwyższe szczyty Gór Sanocko-Turczańskich: Magura Łomniańska po ukraińskiej stronie (1024 m n.p.m.) i polskie Jaworniki (909 m) - byłem tam początkiem sierpnia © Petroslavrz

na szczycie przygranicznego Masywu Roztoki (642 m n.p.m.) © Petroslavrz

Trasa była kontynuacją kampanii tegorocznego podboju Pogórza Przemyskiego i Gór Sanocko-Turczańskich którą rozpocząłem w marcu (17.03.2012, 10.03.2012, 04.03.2012), lecz później zaniechałem... aż do początku sierpnia (04.08.2012) i teraz.


Mama, tata, Leon :) Do Zwięczycy + nad Wisłokiem

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 2

Jak widać gdy rodzinka w komplecie, radość z jazdy jeszcze większa :)
Leonek podczas wycieczki... © Petroslavrz
[po mamę do pracy + wspólny powrót, do rodziny na Zwięczycy, ścieżki nad Wisłokiem]

Pierwsza trasa Leona. Sobotnie górki z tatą. (Podgórze Rzeszowskie)

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 6

Późnym rankiem z Leonkiem wybraliśmy się w naszą pierwszą trasę.

Z racji tego, że nie wiedziałem jak dziecko zareaguje na jazdę w foteliku nie miałem konkretnego pomysłu gdzie jechać. Pojechaliśmy więc bulwarami, ścieżką nad Wisłokiem, później nad Zalew i Żwirownie. Na początku synek nic nie mówił i zachowywał duży dystans do jazdy (misterna konsternacja), lecz z każdą chwilą coraz bardziej się rozkręcał. Widać rozgryzł to nowe doświadczenie i zaczynało mu się ono podobać. Zrobiliśmy sobie przerwę (na karmienie kaczek), po której wyruszyliśmy na konkretniejsze tereny, na początek słynny 17% podjazd do przekaźnika na Łanach. Później Matysówka i na Rocha. Podjazdy z dodatkowym obciążeniem z przodu pokonuje się naprawdę wygodnie.
Świetna zabawa. Piszczeliśmy, śpiewaliśmy, krzyczeliśmy, widzieliśmy różne zwierzątka i drzewka.
Zupełnie niepotrzebnie zastanawialiśmy się czy 8 miesięcy do dobry wiek na rozpoczęcie jazdy w foteliku. Wcześniej mieliśmy z żoną nie próbować tego w tym roku i jazdę w foteliku odłożyć do wiosny, początku kolejnego sezonu.
Jednak widząc jak rozwija się Leonek zarówno pod względem motorycznym jak i intelektualnym stwierdziliśmy, że jest już gotowy. Silne chłopisko przy meblach chodzi przy meblach od początku lipca, jeśli nie dłużej, a teraz wyrywa się do samodzielnego chodzenia. Gada, śpiewa itd...
Sądzę, że z tak małym dzieckiem w grę wchodzi jedynie jazda w przednim foteliku, gdzie ma się je cały czas na widoku pod kontrolą, nadzorem i opieką. Malec słyszy więcej i dokładniej co się do niego mówi i widoki na pewno ma ciekawsze...
Później po zasłużonej poobiedniej drzemce pojechaliśmy jeszcze do mamy do pracy i z nią wróciliśmy w trójkę rowerami przez rzeszowskie ulice.
Leon zachwycony z nowym sposobem spędzania czasu :) © Petroslavrz

pod przekaźnikiem na Łanach © Petroslavrz

widoki na Pogórze © Petroslavrz


Miejskie km (21-24.VIII)

Piątek, 24 sierpnia 2012 · dodano: 24.08.2012 | Komentarze 3

Kurier przywiózł w środę potężny artefakt...

Nic nie będzie już takie jak dawniej...

Dobra przesadzam, ale nasz (z żoną) rowerowy świat ulegnie modyfikacji.
Szczegóły wkrótce.

Ja do pracy, a tu kapeć...

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Sytuacja o której już napomknąłem w poprzednim wpisie.
Szybka podmiana na rower żony... i... oponki Schwalbe Marathon których używałem zimą, a później oddałem małżonce zdają się płynąć, wręcz same jechać. Rozpędziłem się raz i za moment byłem w pracy. Prawie zerowy opór, raz rozpędzone jadą i jadą i jadą itd. Na miejskie jeżdżenie i asfaltowe trasy idealne...
Kategoria ~ Po Rzeszowie


Pogórze Strzyżowskie XC - 100km przez noc, brzask, świt i poranek

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 22.08.2012 | Komentarze 2

Płomienna czerwień błękitu, jaśniejąca łuna znad szczytu...

Bardzo chciałem gdzieś pojechać, lecz czas wolny miałem tylko do godziny 11 rano. Później pilnowałem synka. Postanowiłem pogodzić te dwie przyjemności, wskutek czego wyjechałem gdy na zewnątrz panowała jeszcze ciemność nocy.
Po nocnym dojeździe do Stępiny, miała być dawka prawdziwego MTB. Jednakże przebieg trasy jak i parametry jej długości i trudności uległy zmianie. Zamiast MTB i błota zrobiło się sielankowe XC po szutrach we mgłach rozświetlonych blaskiem wschodzącego słońca.
Strzyżów nocą - krzyż na Żarnowskiej Górze © Petroslavrz

Tunel schronowy w Stępinie-Cieszynie © Petroslavrz

Tunel schronowy w Stępinie-Cieszynie © Petroslavrz

nie ma to jak... bunkier... w przydomowym ogródku :) / jeden z zespołu schronów w Stępinie © Petroslavrz

W tym miejscu miałem wjechać w teren szukać pewnego wodospadu, później przebić się zielonym szlakiem pieszym przez górujące nad schronami wzniesienie Kopalinę do Gogołowa. Lecz przyjechałem do Stępiny dużo wcześniej niż sądziłem i uznałem, że jest jeszcze zbyt ciemno na takie atrakcje.
Trasa miała prowadzić przez Gogołów i wyciąg narciarski być może na Wzgórza nad Warzycami (nad Jasłem), zależnie od czasu.
Na miejscu wybrałem jednak inny wariant - Górę Chełm.
ze względu na ciemności i zbyt wczesną porę jadę asfaltem do Rezerwatu Góra Chełm... © Petroslavrz

Na przełęczy pod Chełmem zastanawiam się dalej... Jeśli wjadę w gęsty las Rezerwatu to ominie mnie wschód słońca... © Petroslavrz

ruszam więc żółtym szlakiem pieszym, polną drogą, na sąsiednie bezimienne wzgórze (459m) z wysokim drewnianym krzyżem © Petroslavrz

po chwili jestem na górze, był to zdecydowanie dobry pomysł. Mam świetny wgląd na wszystkie tereneny dookoła. © Petroslavrz

Stępina-Chytrówka - widok na górę Chełm (528 m n.p.m.) na Pogórzu Strzyżowskim, będąca częścią Pasma Klonowej Góry (widoczne po lewej stronie) © Petroslavrz

poranne morze mgieł w dolinie rzeki Stępinki, wzlewające się z doliną Wisłoka. W centralnej częsci zdjęcia tzw. Brama Frysztacka © Petroslavrz

"Brama Frysztacka" czyli miejsce gdzie rzeka Wisłok, rozdzielająca Pogórze Strzyżowskie od Dynowskiego tworzy przełom pomiędzy zbiegającymi się wzgórzami. © Petroslavrz

wschód słońca / gdzieś na żółtym szlaku między Stępiną, a Jaszczurową © Petroslavrz

po lewej stronie: wzgórze Janków nad Cieszyną (ok 360 m n.p.m. - z masztem), za nim Pasmo Jazowej, w tle Pasmo Królewskiej Góry (554m) / po prawej: "Brama Frysztacka" i zbocza wzgórza Kopalina © Petroslavrz

serpentyny w Jaszczurowej © Petroslavrz

porzucam szlak i "jadę po swojemu" przez góry, lasy, pola, doły :) / w tle budynek szkoły w Jaszczurowej © Petroslavrz

skała Dudniacz na Pogórzu Strzyżowskim (nazwa ze względu na charakterystyczny dźwięk gdy na niej tupnąć) © Petroslavrz

ostre słońce przebija się przez mgły / na zdjęciu kolejne cele: dwa wzgórza w Szufnarowej, pierwsze bliższe z 1 masztem (413m), drugie z dwoma (436m) © Petroslavrz

na bezimiennej górce w Szufnarowej, w tle Pasmo Jazowej na Pogórzu Dynowskim © Petroslavrz

Szufnarowa - dwumasztowiec z wieżą triangulacyjną (436m) [nad przysiółkami Świńskie Rzeki i Łysakówka] © Petroslavrz

przekrój przez górki Pogórza Strzyżowskiego w kierunku północnym, opadające ku Kotlinie Sandomierskiej © Petroslavrz

Grodzisko Strzyżowskie - kościół we mgle © Petroslavrz

Zawadka-Góra - charakterystyczna niebieska kapliczka © Petroslavrz

Pstrągowa - ośrodek "Siedlisko Janczar" czyli hotel, karczma, stadnina, baseny itp itd... © Petroslavrz

Pstrągowa-Smykówki - końcówka asfaltu, dalej lasem do przysiółka Pyrówki © Petroslavrz

pod koniec trasy wiodącej później przez Rezerwat Wielki Las i Krzyż Milenijny w Niechobrzu zabrakło mi sił, odcięło prąd... © Petroslavrz

Powód takiego stanu rzeczy objawił się dopiero na się dopiero dzień po tej wycieczce, gdy W TYLNYM KOLE NIE BYŁO POWIETRZA. W oponę wbił się mały drucik, spowodował mikroskopijnych rozmiarów dziurkę w dętce, gdy wracałem powoli i stopniowo traciłem ciśnienie nawet tego nie zauważając, choć coś mi nie pasowało. Sądziłem, że przyczyną słabości był niedostatek snu i absurdalna godzina wyjazdu z domu.