Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

~ Po Rzeszowie

Dystans całkowity:8323.46 km (w terenie 349.38 km; 4.20%)
Czas w ruchu:91:59
Średnia prędkość:20.18 km/h
Maksymalna prędkość:73.60 km/h
Suma podjazdów:4051 m
Suma kalorii:20673 kcal
Liczba aktywności:259
Średnio na aktywność:32.14 km i 0h 58m
Więcej statystyk

Nad Wisłokiem...

Wtorek, 1 lutego 2011 · dodano: 02.02.2011 | Komentarze 0

Trasa: Po Rzeszowie
Z samego rana po raz kolejny raz do przychodni na kolejne w tym roku badania... Pozostał kawałek czasu do rozpoczęcia pracy więc wybrałem się przejechać chwilkę nad Wisłokiem. Po pracy również ale już o wiele krócej-nad Żwirownie i nad Zalewem.
Zakole rzeki Wisłok... © Petroslavrz

Wały przeciwpowodziowe... © Petroslavrz

Wisłok z kładki na Załężu © Petroslavrz

potok Młynówka... © Petroslavrz

Nad zalewem... © Petroslavrz



  • DST 23.40km
  • Teren 0.40km
  • Czas 01:09
  • VAVG 20.35km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Mroźny Romet Komunista
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Rzeszowie

Czwartek, 27 stycznia 2011 · dodano: 27.01.2011 | Komentarze 2

Trasa: Rzeszów w dniach 26+27.I.2011 (9,1 + 14,2km)

Plan na 27 stycznia brzmiał: rano przed pracą wybrać się na Grochowiczną. Budzik zadziałał planowo (przed siódmą), lecz użytkownik po jego wyłączeniu postanowił spać dalej...
A po pracy było zbyt ciemno...
Jednym zdaniem nie chciało mi się dziś jeździć, może jutro się poprawię, jak do tej pory regularne treningi w dni robocze to fikcja...

Dwie górki: na jednej szpital, na drugiej osiedle...

Wtorek, 25 stycznia 2011 · dodano: 25.01.2011 | Komentarze 5

Trasa: Po Rzeszowie (z 2 dni)
Kilka spraw na mieście... (22,5km) + wczorajsze do/z pracy (5,2)

Chciałem przejechać przez pewne skróty, a tu psikus... już ich nie ma.
Praktyczne przejście przez wiele lat łączące dwa rzeszowskie osiedla zlikwidowane... © Petroslavrz



Wczoraj dobrze poszperałem i znalazłem zapasowy kabel od licznika. Stary licznik skończył roztrzaskany pod kołami, a po kupieniu nowego nie musiałem wymieniać tylko "gdzieś" schowałem. Okazało się, że to trudno zlokalizować to "gdzieś" ale się udało.
Zapasowy kabel licznika... © Petroslavrz


Podsumowanie przerwy zimowej...

Czwartek, 20 stycznia 2011 · dodano: 22.01.2011 | Komentarze 3

Trasa: Rzeszów (Drabinianka i Budziwój) / trening siłowy - 20km na zimówce przy zachowaniu niskiej kadencji
------------------------------------------------------------------------------------
Po około 2 miesiącach "przerwy" - czyli "względnego" odstawienia dwóch kółek w kąt, nadchodzi czas by zakończyć sen zimowy. Zamierzam już na dobre rozpocząć sezon 2011 (za oficjalną datę przyjmuję w ten weekend czyli 22 lub 23.I). Całkowitej przerwy nie było gdyż jeździłem na zimówce, tudzież podstawowym rowerze przy lepszej pogodzie. Były to niemal wyłącznie typowe kursy miejskie z punktu A do punktu B.

Wyjątkami gdy licznik wskazywał dystans 30+ było nocne ognisko z Pawłem, Piotrkiem, Mateuszem pod koniec grudnia (34km) i test nowych opon w drugą niedziele stycznia (38km).

Zerkając wstecz na bloga (między innymi po to go prowadzę) widzę, że ostatni raz przejechałem:
- ponad 150km - 30 października (189km), do 150-tki zbliżyłem się jednak jeszcze 13 listopada (141km)
- ponad 100km - 14 listopad
- ponad 50km - 27 listopada [wyjazd kończący sezon].

Przerwa podyktowana była kilkoma względami, również klimatycznymi choć tymi w mniejszym stopniu, bo jeździć to ja mogę i zimą. Najważniejszy to taki, że organizm w końcu mógł odpocząć po ciężkim sezonie. Odpocząć musiał również umysł. Pod koniec sezonu w czasie jazdy odczuwałem monotonność nawet jeśli trasa była ciekawa, wymagająca, przebiegała przez tereny o zróżnicowanej rzeźbie terenu.

Zima to dla mnie czas na relaks. Relaks rozumiany jako względne lenistwo, gdyż nie jestem zwolennikiem sportów zimowych. Żeby nie było, że jedyne co robiłem to oglądanie telewizji przyznam, że nieco biegałem, lecz może to zbyt duże słowo, lepszym określeniem byłby lekki jogging. Nieco kopałem (piłka nożna). Stosowałem lekkie ćwiczenia siłowe (trening obwodowy - wszystkie partie ciała bez rozbijania każdej na poszczególne dni tygodnia) z wykorzystaniem tego co mam w domu czyli hantle z których ciężar każdej do 14,5kg oraz na ćwiczenia na drążku - te ze szczególnym naciskiem (podciąganie nachwytem i podchwytem). Ogólnie przeważały ćwiczenia wzmacniające plecy.
Istniały plany by się porozciągać, ale tu akurat wygrało lenistwo. Zamierzam nadrobić to teraz i a później prowadzić regularny streching w ciągu sezonu.
Żałuje że nie prowadziłem dziennika ćwiczeń - zastanawiam się nad wprowadzeniem czegoś takiego najlepiej w formie elektronicznej, być może wpleść w bloga (np. cotygodniowy w ramach wpisu czwartkowego - zwykle w czwartek odpoczywam). Jednak myślę, że znajdę ku temu lepsze miejsce.
Podczas przerwy zająłem się również wieloma prywatnymi sprawami na które jakoś nie było czasu w sezonie, większość z nich pominę - gdyż to sprawy prywatne :) Miałem też kilka prac domowych z większym przemeblowaniem które zajęło najwięcej czasu.
Najważniejsze to, że w końcu przeprowadziłem porządną kontrolę zdrowia, a więc podjąłem kilka badań lekarskich - w moim przypadku był to okulista (jestem krótkowidzem - wada bez zmian - czyli ok), stomatolog (cóż kolarze, nasza dieta obfituje w cukry, a one najlepszym przyjacielem uzębienia nie są :P) - coś tam było to podleczenia, oprócz tego postanowiłem zrobić rutynową morfologię krwi - parametry niemal idealne.
Intuicja podpowiadała mi jednak, że coś jest nie tak - właśnie podczas wyczerpujących wycieczek rowerowych zwłaszcza w górach gdzie mimo pozornej pełni sił i mocy, zdawało mi się że coś jest nie tak... to znaczy czułem się silny i sprawny, ale miałem wrażenie, że powinno być jeszcze lepiej. Że kiedyś było lepiej... a przecież w latach poprzednich przejeżdżałem góra połowę tego co w tym sezonie, z mniejszą ilością podjazdów i na gorszym sprzęcie. Tłumaczyłem więc to sobie możliwym przetrenowaniem lub tym, że kiedyś dodatkowo trenowałem biegi, a te zdawało mi się bardziej hartują kondycje.
Koniec końców zrobiłem dodatkowe prywatne badania z dziedziny medycyny sportu, szybko wyszło co jest nie tak. Wtedy sprawa wydała mi się oczywista i pozostało mi się dziwić że wcześniej tego nie zauważyłem. Po chwili namysłu i sięgnięciu w głąb pamięci wiedziałem już, że przecież niemrawe bo niemrawe objawy po wyczerpującym wysiłku występowały jeszcze w czasach liceum!

Okazało się, że dzięki intensywnej jeździe na rowerze w roku 2010 byłem w stanie wykryć u siebie dość szybko schorzenie, w jego początkowym stadium rozwojowym, przez to proste w leczeniu (1 dzień + około miesiąc gdzie trzeba się poddać niewielkiej regeneracji) które gdybym prowadził "normalne" życie byłoby najprawdopodobniej bezobjawowe i niezauważalne. W konsekwencji groźne np. za 10 czy 20-cia lat. Wtedy leczenie o wiele trudniejsze i a to tego czasu mogło by wyniknąć wiele powikłań. Zapewne nie zwróciłbym na nie uwagi lub zbagatelizował, a dopiero te powikłania zaowocowały by wizytą u lekarza i późnym wykryciem. Przyznam, że po raz kolejny w moim dotychczasowym życiu miałem dużo szczęścia. Ogólnie rzadko mnie ono opuszcza, choć często na to nie zasługuje lub też ktoś dobrze nade mną czuwa. W tym miejscu jako wierzący muszę podziękować Bogu. Myślę też, że trafił mi się dobry anioł stróż.
Całą sprawą trochę się martwiłem, napsuła mi nastroju, zaprzątała głowę, jednak teraz wiem, że to było błogosławieństwo i mogę się wyłącznie cieszyć. W szczegóły nie wnikam wybaczcie, pozostawiam je dla najbliższych.

Sprawdzić swoje zdrowie co jakiś czasu polecam każdemu, szczególnie tym którzy uprawiają bądź zamierzają aktywnie uprawiać sport.

Strasznie się rozpisałem, ale musicie mi wybaczyć - bloga prowadzę również dla siebie. Zwykle staram skupiać się na aspektach rowerowo-turystycznych mogących być ciekawymi dla innych osób, dbam również by nie zabrakło treści w formie obrazkowej :) [jedno zdjęcie potrafi powiedzieć/oddać więcej niż stos słów].
Aczkolwiek wpis ten po części jest egoistyczny - skupiony na mnie, bo poniekąd traktuje go jako raport dla samego siebie czytającego to za jakiś okres czasu. Poniekąd jest również refleksyjny.

Ze swojej strony życzę zdrowia i szczęścia wszystkim zaglądającym.

Na koniec już sam sobie :P życzę w tym roku podobnych jak ten z września podjazdów: 30km i 1762m różnicy wysokości bądź przebicia któregoś z tych parametrów. Co chyba jest w Polskich warunkach niewykonalne, ale może u któregoś z naszych sąsiadów... kto wie...
Góry Biokovo: podjazd Podgora-Sv.Juri © Petroslavrz


PS. O ile w sezonie 2010 wyjazdy były w dużym stopniu chaotyczne, często nieprzemyślane bez jakiegokolwiek większego planu (mam na myśli ich ilość, natężenie, częstotliwość, trwanie). Każdy wyjazd był osobnym epizodem. Planowałem kolejne trasy nie zastanawiając się czy dobrze robię jadąc je w danym dniu. Wynikła z tego zbyt duża ilość długich wyjazdów, w stosunku do tych krótszych. Te krótsze zaniedbywałem, wynikało to między innymi z braku celu jazdy. Przy długich wycieczkach cel był prosty - w dużym uproszczeniu: zwiedzanie/zdobywanie - był to punkt/punkty na mapie gdzie trzeba się było dostać. Oczywiście do tego największa przyjemność jazdy, przygody w nieznanym terenie, i mnogość ciekawych niespodziewanych czynników/zdarzeń/miejsc po drodze.
Bliższe tereny, a więc okolice Rzeszowa przemierzone wiele razy nie budziły już takich emocji/zaciekawienia. Myślę, że mogło to niekorzystnie wpływać na moją formę. Mogłem hamować jej rozwój gdyż zabrakło równowagi. Skutkowało to zadyszkami i przerwami w ciągu sezonu.

W tym sezonie zamierzam trzymać się większego planu... Jeździć i trenować z głową... będzie więc okazja by częściej pojeździć w najbliższych okolicach...


ale o tym już w kolejnym wpisie gdyż ten i bez tego rozrósł się to gigantycznych rozmiarów... chciałem zmieścić się w kilku zdaniach - nie wyszło :P

Czas przerwy był to też czas zjechania 4,5 letnich włosów z głowy do poziomu zerowego. Ale o tym było już wcześniej.

Za miesiąc operacja...

Piątek, 14 stycznia 2011 · dodano: 14.01.2011 | Komentarze 6

Przez połowę stycznia robiłem różne badania. Wszystko już wiem...
Za miesiąc czeka mnie operacja.
Szczerze, nic poważnego, ale innego rozwiązania nie ma. Sprawe mógłbym odwlekać choćby jeszcze przez parę lat, ale uniknąć się nie da. Nie musiałem jej robić natychmiast, ale lekarz mnie przekonał, że nie ma sensu czekać. Samo się nie poprawi, a leki tylko wstrzymują postęp. Teraz będzie mu łatwiej, organizm szybko dojdzie do siebie. Dodatkowo jest dopiero styczeń i jeśli zabieg mam lutym to przynajmniej nie stracę tego sezonu.
Co jeszcze... Wszystko w ramach chirurgii jednego dnia. Później około tydzień odpoczynku w domu. Nie ma przeciwwskazań do jazdy na rowerze jako tako, ale wiadomo, wielogodzinne i długodystansowe wycieczki odpadają. Jeśli będę kręcił to spokojnie po okolicy, jeśli będzie wszystko w porządku to później na dalsze wyprawy obiorę kierunek na północ od Rzeszowa - nizinne tereny kotliny sandomierskiej jeśli na południe to wzdłuż dolin rzecznych gdzie nie ma podjazdów. Myślę również zaniechać szczególnie forsownej jazdy do kwietnia. Jednym słowem przez jakiś czas będę jeździł jak "normalny" człowiek :) Chociaż kilometrów zrobię do kwietnia zapewne więcej niż statystyczny Polak w ciągu roku :P
Za to latem i na wakacjach powinienem być zdrowszy i silniejszy niż w tamtym roku (Jeśli tylko zdąże do tego czasu odbudować formę). Okazuje się mogłem być nieco osłabiony przez moje schorzenie od kilku lat. Tyle, że kompletnie nie byłem tego świadomy. Osłabienia żadnego czułem co więcej biłem swoje rekordy :) Więc tym bardziej jestem pełen optymizmu.

Dystans - dzisiaj po Rzeszowie. Zdjęcie archiwalne:
Mała Rawka - Bieszczady X.2008 © Petroslavrz


Na nowych oponach...

Sobota, 8 stycznia 2011 · dodano: 08.01.2011 | Komentarze 9

Trasa: Rzeszów

Szara pogoda nie zachęcała do jazdy. W dodatku dużo innych zajęć na głowie i roboty w domu. Jednak przed 15 wyszedłem na dosłownie pół godziny przetestować założone wczoraj nowe opony.
Pierwsze wrażenia (w porównaniu do starych opon): Rozpędzają się łatwiej, ale nie jest to ogromna różnica. Za już po rozpędzeniu na asfalcie zdają się toczyć jakby bezoporowo, o wiele dłużej niż poprzednie. Można odpoczywać, a jadą dalej same.

Za krótko jeździłem by powiedzieć czy moje zdanie jest obiektywne, czy to taka podświadoma sugestia. Poza tym w mieście nie ma warunków, bo ciągle coś człowieka zatrzymuje (światła, piesi itp.). Nie rozpędzałem się maksymalnie bo nie było gdzie.
Prawdziwy sprawdzian przejdą na dłuższej trasie.

OPONA CONTINENTAL TRAFFIC 26x1.9 (wersja z odblaskowym paskiem) © Petroslavrz

----------------------------------------------------

Nowy bieżnik w Traffic zaprojektowany specjalnie do rowerów górskich używanych na codzień w miastach i na wsi. Przezwycięża wszelkie nierówności, zapewnia gładkie, łatwe toczenie podczas jazdy, a solidnie wykonane boki zapewniajął trawłość w miejskim betonie.
Wersja z odblaskowym paskiem dodatkowo zapewnia lepszą widoczność na drodze w nocy.

Rozmiar: 26" x 1,9" (559x50)
Waga: 820 g
Typ: drutówka

- opona do codziennej jazdy po mieście i za miastem na rowerze MTB
- bieżnik z środkowymi wypustami daje płynną i wygodna jazdę po ulicach
- wyjatkowe mocne boki zapewniają bezproblemowe użytkowanie


technologia :
dostępna w wersji drutówka 84TPI
składnik bieżnika o doskonałej przyczepności


---------------------------------------------------------
Wiem, że są ciężkie... lecz dla mnie to nie problem. Jestem zwolennikiem opon hybrydowych, uniwersalnych w których można przejeździć cały sezon, bez ciągłej zabawy w zmienianie opon w zależności na jaką nawierzchnię.

Maraton Zdrowotny CykloRzeszowskiePrzychodnie

Czwartek, 6 stycznia 2011 · dodano: 06.01.2011 | Komentarze 1

Trasa: Po śnieżnym Rzeszowie... Cyklokarpaty to prawda nie są :P ale sporo tego wyszło.

Rano wywiad w kilku przychodniach by zebrać informacje. Zajęło to więcej czasu niż sądziłem. Po południu na wizytę do lekarza. Po wizycie pokręciłem chwile po ścieżkach nad Zalewem i Wisłokiem. W drodze powrotnej jeszcze do Apteki, gdzie pani dziwiła się że jeżdżę rowerem w zimie. Wieczorem dołożyłem wyjazd na zakupy do jednego z rzeszowskich hipermarketów.

Grudniowe dojazdy cz. 2/2

Wtorek, 21 grudnia 2010 · dodano: 16.12.2010 | Komentarze 5

Trasy: Po Rzeszowie (w celach przeróżnych / z przewagą dojazdów do pracy)

Wpis ten zawiera dystans z okresu 16-31.XII przejechany na zimówce która wyręcza obecnie autobusy komunikacji miejskiej i Outposta. Kilometry będą aktualizowane na bieżąco...

Zdjęcia o innej tematyce, tylko kilka - z cyklu "odkrywanie podkarpacia" :) Klimaty bieszczadzkie - Balnica - wioska której już nie ma:

Bieszczadzka Kolejka Leśna... © Petroslavrz

Rezerwat Udava (SK) © Petroslavrz

Obszar źródliskowy Udavy... © Petroslavrz

Balnica - stacja kolejki wąskotorowej, leśniczówka © Petroslavrz

Balnica - dobre miejsca na wypoczynek z dala od cywilizacji... © Petroslavrz


http://www.bieszczady.pl/hosting/balnica/miejsce.php

Dozbrajanie...

Poniedziałek, 20 grudnia 2010 · dodano: 20.12.2010 | Komentarze 3

W sezonie 2011 na celowniku sporo militarnych obiektów, postanowiłem się więc dozbroić... :P

A prawdę mówiąc pewne modyfikacje były konieczne. Opony na pewno nie wytrzymały by kolejnego sezonu, zainwestowałem więc w bardziej dostosowane do mojego stylu jazdy - "traffic" a więc dosłownie "uliczne", jednak z dość agresywnym w porównaniu do podobnych opon bieżnikiem, podobno o dużej wytrzymałości - jednak zobaczymy jak z nią będzie. Myślę, że podczas wyjazdów w góry również sobie poradzą. Świetliste w nocy coby zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń o charakterze groźnym/niebezpiecznym.
Obecna przejściowa korba w stanie agonalnym, jej miejsce zajmie SLX (o którym myślałem od dawna). Przednia przerzutka - również SLX - nie było konieczności, lecz sprawiłem sobie taki dodatkowy świąteczny prezent :)
Dozbrajanie... © Petroslavrz
Kategoria ~ Po Rzeszowie


Po sezonie: Grudniowe dojazdy 1/2 + Nowa aerodynamika...

Poniedziałek, 6 grudnia 2010 · dodano: 06.12.2010 | Komentarze 5

Trasy: Po Rzeszowie (w celach przeróżnych / z przewagą dojazdów do pracy)

Wpis ten zawierać będzie dystans z okresu 1-15.XII przejechany na zimówce która wyręcza obecnie autobusy komunikacji miejskiej i Outposta.

Kilometry będą aktualizowane na bieżąco do tego czasu w jednym wpisie, gdyż nie chce mi się codziennie mnożyć kolejnych szaro-buro-nieciekawych...

W międzyczasie wprowadziłem zmiany na blogu na które nie było czasu w sezonie - w końcu pogrupowałem wyjazdy w kilka kategorii...

Nawiązując do ostatniego zdjęcia z zakończenia sezonu:
Petroslavrz wersja 2011 - nowe rozwiązania aerodynamiczne w górnej partii jednostki napędowej na sezon 2011... © Petroslavrz

Park Solidarności - ciekawie zmutowane/chore? rzeszowskie drzewo © Petroslavrz