Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

[ 50-100km ]

Dystans całkowity:5656.50 km (w terenie 1149.36 km; 20.32%)
Czas w ruchu:238:19
Średnia prędkość:18.79 km/h
Maksymalna prędkość:76.70 km/h
Suma podjazdów:32856 m
Suma kalorii:37625 kcal
Liczba aktywności:83
Średnio na aktywność:68.15 km i 3h 36m
Więcej statystyk
  • DST 89.58km
  • Teren 37.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 17.86km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Puszcza Sandomierska: Borem Głogowsko-Sokołowskim + pałac myśliwski w Kamieniu-Morgach

Sobota, 14 stycznia 2012 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 9

Wyjazd nr 1, z planowej serii (kilku, kilkunastu?) wyjazdów po terenach Puszczy Sandomierskiej.

Planowaliśmy przejechać trasę w większej grupie w Trzech Króli, ale z racji pogody grupa wybrała spontaniczną trasę zastępczą. Tym razem pojechałem sam, bardzo wczesnym rankiem gdyż obudził mnie synek (3 raz tej nocy), a po jego przebraniu i nakarmieniu nie chciało mi się już iść spać czy specjalnie czekać by wyjechać później.

Nieco info o samej Puszczy:
W południowo - wschodniej części Polski, w widłach Wisły i Sanu przetrwały duże obszary leśne - pozostałości po wielkiej Puszczy Sandomierskiej (historyczne, zauważalne jeszcze, krańce Puszczy Sandomierskiej znajdują się zarówno pod Lwowem, jak i pod Krakowem, co wskazuje, że była to jedna z naszych największych puszcz Ta część jednego z większych leśnych kompleksów w Polsce) w Kotlinie Sandomierskiej między Tarnobrzegiem, Stalową Wolą i Rzeszowem, od południa ograniczają go rzeki Wisłok i Wisłoka. Cała Puszcza leży na terenie województwa Podkarpackiego. Przepływają przez nią niewielkie rzeki, miejscami zachowujące swój naturalny charakter. Największa z nich to Łęg.
W przeszłości Puszczę Sandomierską porastał gęsty las, który poprzedzielały osady ludzkie. Mimo to pozostał znaczny stopień naturalności lasu, a gęstość zaludnienia jest stosunkowo mała. Zróżnicowane są siedliska leśne i drzewostany. Ze względu na pogranicze pogórza i nizin, spotykamy siedliska pośrednie, charakterystyczne dla gór i terenów niżowych.
Choć Puszcza Sandomierska nie jest już taką jak w dawnym znaczeniu - o charakterze pierwotnym, wielogatunkową, wielopiętrową i różnowiekową – należy do największych obszarów leśnych w Polsce. Ustępuje tylko Puszczy Kurpiowskiej, Białowieskiej, Solskiej i Augustowskiej. Rośnie tu około tysiąc gatunków roślin naczyniowych Obszary leśne zamieszkuje wiele gatunków zwierząt.

Opis trasy:

Od pewnego czasu myślałem nad tym by pojeździć więcej na północ od Rzeszowa, po mniej pofałdowanych trasach. Jednak w "prawdziwym sezonie" te płaskie trasy niemal zawsze przegrywały z wyjazdami na pogórze i w góry.
Tak sobie kombinowałem i wymyśliłem, że na czas tej zimy będę jeździł po płaskich terenach w terenie. Myślę, że ta wycieczka będzie początkiem całego cyklu. Kiedyś mieszkałem właśnie w północnej części Rzeszowa, jakieś 150m od jego granicy, i właśnie tu najłatwiej było mi jeździć po bezdrożach.
Po tych lasach jeździłem będąc młodym dzieciakiem, więc będzie to taka nostalgiczna seria wycieczek będzie. W lecie byłoby tu zbyt monotonnie do jazdy, w zimie w sam raz :)
Trzeba wydzierać przyrodzie kilometry w pocie czoła, cóż lubię to. Najbardziej górom, ale nawet tu w Kotlinie na płaskowyżu Kolbuszowskim przy zimowej aurze robi się ciężko. W tym śniegu czuję, że "mam pod górkę" nawet gdy jest lekko z górki :)

Dojazd pod Rezerwat "Bór" zaśnieżonymi chodnikami i poboczami, tam wjechałem w las choć nie jak to ma zwykle miejsce przy strzelnicy, a od strony Głogowa Małopolskiego. Dalej już wzdłuż szlaków pieszych, drogami leśnymi najpierw zielonego, później niebieskiego. Pierwsze 30 km w terenie szło strasznie z racji, że piaskowe podłoże pod śniegiem nie było w pełni zamarznięte i często zapadałem się nie tyle w śniegu co w mokrym piachu. Średnia spadła do około 14km/h. Ale ogólnie nie patrzyłem na to, a na piękne krajobrazy i zwierzynę leśną która raz po raz przebiegała w zasięgu mojego wzroku. Cały czas lasem, aż do Sokołowa, tam na chwilę do centrum, wizyta w sklepie i zjeżdżam do Turzy. Miałem ochotę znów wjechać w las, ale bałem się, że nie trafię wtedy do Kapliczki którą miałem w planie odwiedzić. Więc jechałem wioskowymi drogami, które później szybko i tak zamieniły się w szuter, a następnie leśne trakty.
Wjechałem w duży kompleks leśny ciągnący się, aż w rejony zalewu w Wilczej Woli, ale w tym dniu interesowało mnie tylko by przejechać obok dworku myśliwskiego w Kamieniu-Morgach. Wcześniej jadąc przez las w domu myśliwskim "Knieja" Głogowskiego koła myśliwskiego spotykam chyba z tuzin myśliwych z psami. Zapytałem się czy dobrze jadę, okazało się, że tak. Po około 300 metrach byłem przy dworku. Krótki odpoczynek i ruszam dalej. Las, las, las... w końcu zaczyna się straszna śnieżyca więc postanawiam wracać do domu i na asfalty. Wieje strasznie, robi się ślisko. Auta leżą w rowie, bądź zatrzymują się na światłach awaryjnych. Ja jadę dalej by zdążyć do domu przed godziną 12. Niestety trzeba kontrolować prędkość i rower by zachować stabilność. I tak raz leżę, ale to nie wina opon, gdyż na takim lodowisku wywróciłby się każdy rower. Trasa S9 z Głogowa jest już lepsza, za to mokra i szybko zarówno rower jak i ja cały robią się brudne. Do domu już bez przygód i dość szybko, trzymam w granicach 30km/h. Docieram o bardzo przyzwoitej godzinie.
Fajne są takie poranne wyjazdy gdyż, rower praktycznie nie zabiera wtedy czasu który można pożytecznie wykorzystać w domu. Pewnie zacznę tak jeździć. O godzinie o której wróciłem, niektórzy dopiero wstają i rozpoczynają dzień :)
Rez. "Bór" - pomnik pamięci © Petroslavrz

w ciemnym lesie... © Petroslavrz

kapliczka przy niebieskim szlaku © Petroslavrz

w mniej ciemnym lesie... © Petroslavrz

już po wschodzie słońca... © Petroslavrz

leśne rozdroża © Petroslavrz

Krzyż przy niebieskim szlaku pieszym © Petroslavrz

"góry z chmury" © Petroslavrz

ścieżka przyrodniczo-historyczna w okolicach tzw. Jelenich Gór © Petroslavrz

krzyż z którym wiąże się pewna ludowa opowieść... © Petroslavrz

mogiła ofiar sowieckiego terroru z 1944r. - pomnik poświęcony ofiarom obozu NKWD w Trzebusce © Petroslavrz

Mazury-Korczowiska - "Kapliczka Źródełko" © Petroslavrz

Mazury-Korczowiska - Kapliczka Źródełko © Petroslavrz

Mazury-Korczowiska - Kapliczka Źródełko - tytułowe źródełko © Petroslavrz

Pałac Myśliwski w Kamieniu - Morgach © Petroslavrz

Pałac Myśliwski w Kamieniu - Morgach © Petroslavrz

Dębowa Aleja (pomnik przyrody), pierwotnie zacieniająca wjazd na posiadłość. Aleję, o długości 370 m, tworzy 80 potężnych dębów. © Petroslavrz

podziemny geocache © Petroslavrz

pole biwakowe, miejsce zatrzymania przy Leśnictwie Podwolskim © Petroslavrz




Zimne, deszowo-śniegowe okolice Rzeszowa / w 6 osób

Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 6

Wycieczka mrożąca krew w... nogach :)

Trzech Króli, o 9 rano pod pomnikiem zjawiło się wliczając mnie 6 osób. Plany były inne, mieliśmy jechać na północ pojeździć w okolicach Głogowa i Sokołowa Małopolskiego po tamtejszych lasach (pozostałościach Puszczy Sandomierskiej), lecz w tym dniu bezsprzecznie to pogoda rozdawała karty.
Zimno, prawie mroźno, wiatr, deszcz przechodzący w śnieg.
Podjęliśmy więc decyzję, że jedziemy przed siebie w bliższe okolice trasę tworząc spontanicznie.
Nie wiem jak u innych, ale ja miejscowo zmarzłem. Zbyt optymistycznie się ubrałem - trzeba było wziąć kurtkę snowboardową i zimowe buty (tyle, że po remoncie leżą schowane gdzieś w piwnicy, a wewnętrzne lenistwo sprawiło, że nie chciało mi się udać tam i ich odnaleźć). Przez to pod koniec trasy przemoczone spodnie, jak i buty (mimo domowej roboty warstwy ochronnej) sprawiły, że z lekka przymroziło stopy.

Chyba nikt z nas sam nie jeździł by w taką pogodę, ale zadziałał efekt grupy.
W kupie raźniej (łatwiej?) :]

Niechobrz - pod Krzyżem © Petroslavrz

Trzciana © Petroslavrz

jeszcze jedno zdjęcie od Pawła:
Wszyscy zadowoleni i szczęśliwi ! © Dak




  • DST 67.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 21.05km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Dynowskie: Tunel w Szklarach, Szklarska Górka nad tunelem i górki po drodze...

Niedziela, 1 stycznia 2012 · dodano: 01.01.2012 | Komentarze 2

Ruszamy spod sceny na Bulwarach o 10. Tradycyjnie jestem spóźniony 5 minut, Paweł pisze mi smsa, że zerrwał łańcuch czekając na mnie :) [chyba się zdenerwował ;)] Za kilka sekund widzę jak prowadzi rower przez bulwary. Jedziemy do niego. Paweł skuwa łańcuch, ja dopompowuje opony i w drogę. Dobrze, że mieszka blisko, i dobrze, że stało się to na miejscu, a nie gdzieś dalej.
Początek pod wiatr, a wietrzysko nieźle daje popalić. W Borku postanawiamy rozgrzać się podjazdem na Borówki. Dla mnie jest to pierwszy większy podjazd od sierpnia. Mimo to bez większych problemów z wjechaniem, choć pod koniec podjazdu ściągam kask gdyż robi się gorąco, ale to raczej wina zbyt ciepłego ubrania niż braku formy.
Jesteśmy na Paśmie Hyżneńskim, jedziemy sobie górą nad okolicznymi dolinami i wioskami. Cały czas prosto wzdłuż pasma, nawet gdy kończy nam się asfalt... kilka kilometrów błota, lecz zaraz jesteśmy pod nadajnikiem nad Szklarami. Tym samym omijamy serpentynki... Reszta jest w opisach na zdjęć, gdyż nie mam teraz czasu by pisać więcej:

Podjazd Borek St.-Borówki © Petroslavrz

Borówki - kaplica na górze © Petroslavrz

dalej jedziemy na dużej wysokości, mając z tego powodu widoczki na Pogórze © Petroslavrz

wycieczka bez błota to nie wycieczka... / w stronę nadajnika nad Szklarami © Petroslavrz

tzw. jazda torowa © Petroslavrz

Szklary - tunel kolejki wąskotorowej (najdłuższy w Europie) strona południowa © Petroslavrz

Paweł szuka dziury w drzwiach by zrobić zdjęcie © Petroslavrz

...co nawet mu się udaje :) © Petroslavrz

mało nam tunelu, więc przełazimy na drugą stronę... gdyż lubimy drałować z rowerami na plecach przez błoto pod górkę © Petroslavrz

i przedzierać się przez kraczory / wcześniej po na polach rozjeżdamy z 1000 kretówek © Petroslavrz

w końcu jesteśmy po drugiej stronie czarnej dziury © Petroslavrz

podczas powrotu jak i całej wycieczki towarzyszyła nam piękna jesienna (wiosenna?) pogoda © Petroslavrz

a przy zachodzącym słońcu widoczność staje się jeszcze lepsza. © Petroslavrz


Przyjeżdżam do domu, a tu okazuje się, że żona z synkiem spała do 14-stej :) Tak więc wszyscy szczęśliwi, tata pojeździł, oni się w tym czasie wyspali :)



PS. Wycieczka miała miejsce 30.XII - dodaję umyślnie z noworoczną datą, gdyż jest to dla mnie "prawdziwe" rozpoczęcie sezonu. Pierwszy raz pokręciłem "coś więcej" po dość długiej przerwie związanej z remontem, ciążą żony i narodzinami syna. Od tej wycieczki będę zbierał już km na ten rok. Podczas trasy przyznałem się Pawłowi, że tak postąpię, przyznaje się i Wam (więc prosiłbym - nie strofujcie mnie za to). Z dodaniem czekałem, aż ktoś przejedzie w tym dniu więcej, aby uniknąć niesnasek.

Dzień 3: Bieszczady - między Połoninami i wzdłuż Pasma Otrytu (Zakończenie sezonu wyjazdowego z przygodami)

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 30.08.2011 | Komentarze 5

Zakończenie sezonu - dzień 3 z 3. Wpis z przeszło tygodniowym opóźnieniem.

W Niedzielę wstałem wcześniej i wyruszyłem już przed 5-tą, zostawiając w schronisku Asię i Pawła. Wszystko dlatego, że w planach miałem sporo terenu i górek do zdobycia m.in. Dwernik-Kamień 1004m oraz przejazd całem Pasmem Otrytu, a czas jedynie do godziny 12-stej.
Jednak sprzęt spłatał niejednego figla i skończyło się na jeździe asfaltem i gdzieniegdzie szutrami.
Początkowo jechało się świetnie, uwielbiam takie poranne górskie klimaty i widoki, choć 6°C w lecie nie każdemu może odpowiadać. Już za Wetliną sielanka się skończyła i na podjeździe do Przełęczy Wyżnej przerzutka praktycznie przestała zmieniać biegi, więc później ustawiłem w miarę uniwersalne przełożenie i tak też jechałem.
Ogólnie miałem złe przeczucie i zastanowiałem się czy nie wrócić w stronę Cisnej i pojechać od razu w stronę Jeziora Solińskiego jak Paweł i Asia. Lecz wdrapałem się na Przełęcz Wyżną (872m), tam odpocząłem.
Na końcówce zjazdu serpentynami pierwszy nieplanowany przystanek. Kapeć nr 1 w tym dniu - dętka
strzeliła w tym samym miejscu co tydzień wcześniej w sobotę. Opona przecięta na kamieniu ma w tym miejscu wyraźnie słaby punkt.
W międzyczasie przerzutka zaczyna wydawać przedziwne odgłosy więc w Nasicznym podejmuję decyzję, że nie bawię się w zdobywanie Dwernika-Kamienia tylko jadę dalej. Podobnie przy wjeździe niebieskim szlakiem do Chatki Socjologa na Paśmie Otrytu. Byłem umówiony z żoną i znajomymi w Polańczyku w południe i nie chciałem się spóźnić, a wiedziałem, że z rowerem coś złego się stanie i jedyne na czym mi zależało to dojechać na miejsce. Niestety nie było mi to dane, za jakiś czas przerzutka rozpadła się na dwie części.
Ale co tam, zacząłem używać maszyny jako roweru biegowego/hulajnogi i jakoś szło. Na szlaku rowerowym wzdłuż Pasma Otrytu spotkałem grupę ok. 10 rowerzystów, których mimo takiego sposobu poruszania się i wielkiego plecaka na plecach ciągle doganiałem gdyż często robili przerwy. Wcale się im nie dziwiłem po słońce nieźle przypiekało, ale że ja lubię pchać rower pod górkę i męczyć się z plecakiem parłem cały czas do przodu.
Na pewnym zjeździe gdzieś przed Rajskim wpadłem w dziurę i uderzyłem tak, że wygięło tylną obręcz. Zaraz potem zaczęło schodzić powietrze koła (a może już wcześniej schodziło, a nie zauważyłem tego i stąd takie wgniecenie w obręczy?).
Myślę, nie no cholera nie będę się teraz wygłupiał, zadzwonię do żony skoro ma tu jechać samochodem.
W tym dniu byłoby to jednak zbyt proste - brak zasięgu w telefonie, gdyż to raczej odludne tereny i tak chyba przez kolejne 10km. Zrobiło się późno... bo chwile szedłem te kilometry, zjeżdżając tylko na zjazdach. w końcu odzyskałem zasięg. Okazało się, że już kilkanaście razy ktoś do mnie dzwonił.
Powiedziałem gdzie jestem jeszcze chwilę szedłem, a w końcu usiadłem na poboczu i poczekałem na transport.
I właśnie w ten sposób zakończyłem sezon wyjazdowy w tym roku.

Dalsza część dnia upłynęła w Polańczyku nad Jeziorem Solińskim, gdzie w sumie jeszcze dokręciłem kilka kilometrów na rowerku wodnym. Natomiast sam wieczór spędziliśmy w Sanoku.

Cóż... to miało być dla mnie zakończenie sezonu i tak też było. Nie do końca zgodne z planem, ale co mi tam, przecież góry nie uciekną, a ja na pewien czas rezygnuję z wyjazdów rowerowych - to ostatecznie postanowione.
Miałem napisać o powodach takiej decyzji, ale w tej chwili nie chce mi się już pisać bo i tak się spisałem w tym wpisie.

Tak więc pojawi się jeszcze jeden wpis - pożegnalny na jakiś czas - gdy przyjdzie ochota by coś napisać i znajdę na tyle czasu...


Bieszczady skryte w mgle - pasmo Jasła (1153m) i Okrąglika (1101m) © Petroslavrz

Przełęcz Przysłup (681m) - widok na Smerek (1222m) © Petroslavrz

Mgły w dolinie Wetlinki po zjeździe z przełęczy © Petroslavrz

Połonina Wetlińska... © Petroslavrz

kawałek podjazdu na Przełęcz Wyżniańską (872m) © Petroslavrz

Przełęcz Wyżna - Schronisko PTTK "Chatka Puchatka" na Połoninie Wetlińskiej (1228 m n.p.m.) – najwyżej położone schronisko w Bieszczadach © Petroslavrz

Połonina Caryńska © Petroslavrz

Nasiczański Potok... © Petroslavrz

Dwernik - zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Młyn w Dwerniku" © Petroslavrz

Przełom Sanu w Chmielu tzw. "Chmielowe kaskady" © Petroslavrz

Rajskie - widok z mostu na Pasmo Otrytu © Petroslavrz

Rowerem po Jeziorze Solińskim :] [z tym, że wodnym] © Petroslavrz


Na koniec jeszcze dwa zdjęcia ze sprzętem...




Dzień 2: Beskid Niski (Rez. Źródliska Jasiółki) i Bieszczady (Pasmo Wysokiego Działu - Wołosań 1072m)

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 26.08.2011 | Komentarze 5

Zakończenia sezonu (mojego) - dzień 2 z 3.

Z Asią(Masakra) i Pawłem(Kundello21).

Rześki górski strumień z rana i w trasę :) Początek to powrót na główną drogę, i dalej asfaltem w stronę Jaślisk. W Woli Niżnej skręcamy
w kierunku Pasma Granicznego Beskidu Niskiego. Jedziemy przez Wolę Wyżną - gdzie straszą nas stare zabudowania PGRów oraz stado wielkich psów które zaczęło nas gonić, na szczęście nikt nie ucierpiał.
Dalej już odcinkiem szutrowym i "strzępami asfaltu" przez tereny nieistniejących wsi Rudawka Jaśliska i Jasiel. Bardzo przyjemny odcinek, cichy i spokojny, w międzyczasie przekraczamy granicę największego
na podkarpaciu rezerwatu przyrody "Źródliska Jasiółki". Wokół Piękne przyrodniczo tereny urozmaicone pozostałościami dawnych zabudowań.
Docieramy do pola namiotowego, gdzie spotykamy jednego turystę, dalej podjazd niebieskim szlakiem do granicy, a po chwili Kanasiówka (823m) czyli góra na zboczach której swój początek mają dwie większe
podkarpackie rzeki: Wisłok oraz Jasiółka.
Trzymamy się granicy i zdobywamy kilka kolejnych szczytów między innymi Wielki Bukowiec (848m) z zardzewiałą wieżą widokową, oczywiście spinamy się na górę, jednak z góry obecnie niewiele widać gdyż przewyższyły ją okoliczne drzewa. Ponownie granicą państwa, później w dół zielonym szlakiem zjeżdżamy
do Komańczy, jego początek odcinkami często nieprzejezdny później już lepiej.
Komańcza - sklep, zakupy, przerwa, posiłek i ruszamy w stronę Duszatynia. Kilka podjazdów, a następnie zjazd w dolinę rzeki Osławy i jazda wzdłuż niej. Rezerwat Przełom Osławy nad Duszatynem i 4 przeprawy przez rzekę na szczęście stan wody był niski, ale i tak wartki nurt miejscami ściągał tylne koło mi i Asi, za to czołg Pawła pozostał niezruszony. Zdecydowanie najmilsza część dzisiejszej trasy.
Później było już tylko trudniej, wspinaczka na Przełęcz Żebrak i przejazd przez Pasmo Wysokiego Działu głównym szlakiem beskidzkim. Niby jedzie się cały czas grzbietem, lecz i tak sporo w górę i w dół, w górę i w dół i tak niemal bez końca do końca... :)
Zdobywamy Jaworne (992m) i najwyższy Wołosań (1072m), kilka innych szczytów, kilka ładnych widoków, ale większość szlaku to gęsty las. Moim zdaniem nie jest to trasa na rower... przyznam że miałem dość jazdy, dużo błota, gałęzi, zjazdy i podjazdy zbyt strome by pokonywać je w siodełku.
W końcu docieramy schroniska PTTK pod Honem i zjeżdzamy do Cisnej.
Jak Asia dała radę pokonać ten odcinek z sakwami pozostaje dla mnie zagadką... Cóż dobra z niej zawodniczka :) Ogólnie przez cały dzień dawała radę i myślę że swoją postawą mogłaby zawstydzić niejednego faceta.
Też tak się zastanawiałem, że gdyby jej brakło musiałbym gonić Pawła i dostosować się do jego tempa, a wtedy pewnie wyplułbym płuca i padł gdzieś po drodze :]

Co jeszcze... miałem ogromne problemy z przerzutką, większość podjazdów musiałem pokonywać siłowo na przełożeniach 1-3, 1-4, 1-5. Paweł ciągle mówił, że strasznie lata ta przerzutka i do jej wymiany namawiał mnie od dobrych 2 lub 3 miesięcy. Ale uparcie twierdziłem, że dojadę ją do końca i tak się stało następnego dnia. Czyli dokładnie wtedy kiedy planowałem zakończyć sezon. Synchronizacja idealna... ale o tym w kolejnym wpisie...

Przełom Jasiółki między Piotrusiem (728m) i Ostrą (687m) © Petroslavrz

Daliowa - cerkiew © Petroslavrz

w stronę granicy... © Petroslavrz

największy na Podkarpaciu rezerwat "Źródliska Jasiółki" © Petroslavrz

Rez. Źródliska Jasiółki © Petroslavrz

Mogiła z czasów II Wojny Światowej... © Petroslavrz

Asia i Paweł wśród Beskidu... © Petroslavrz


d. wieś Jasiel - pomnik © Petroslavrz

Kanasiówka zwana również Babą (823 m n.p.m.) - z jej stoków wypływają dwie ważne rzeki Beskidu Niskiego: Jasiołka i Wisłok © Petroslavrz

wzdłuż granicy... © Petroslavrz

U źródeł naszego Wisłoka... © Petroslavrz

Wielki Bukowiec (Paseky), 848m - stara wieża widokowa i wieżołazy... © Petroslavrz

Średni Garb (822m) © Petroslavrz

kalibracja GPS-a :P © Petroslavrz

przeprawa przez Dołżyczkę... © Petroslavrz

Komańcza... © Petroslavrz

Rez. Przełom Osławy pod Duszatynem - łokieć
Osławy, most dawnej wąskotorówki i Karnaflowy Łaz (701m)
© Petroslavrz

Duszatyn © Petroslavrz

jeden z czterech przejazdów przez Osławę... © Petroslavrz

Przełęcz Żebrak (816m) © Petroslavrz

Jaworne (992m) © Petroslavrz

wychodnie skalne Pasma Wysokiego Działu © Petroslavrz

Bieszczady - Wysoki Dział - widoki na Połoniny... © Petroslavrz

Bieszczady - najwyższy szczyt Wysokiego Działu, Wołosań (1072m n.p.m.) © Petroslavrz

Wołosań za nami, lecz do końca pasma jeszcze daleka droga... © Petroslavrz

okolice Jasła (1153m), Małego Jasła (1097m), Okrąglika (1101) i przełęczy nad Roztokami 801m (Ruske Sedlo) © Petroslavrz

końcówka pasma miała być z górki, lecz wiele zjazdów
było zbyt stromych by ryzykować...
© Petroslavrz

Cisna - wyciąg narciarski © Petroslavrz

szczyt Łopiennik (1069m) - przypuszczam, że w przyszłości się tam wybiorę... © Petroslavrz



  • DST 85.51km
  • Teren 19.50km
  • Czas 03:53
  • VAVG 22.02km/h
  • VMAX 60.40km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podgórze Rzeszowskie: Pasmem Magdalenki do źródła św. Antoniego w Sieteszy

Sobota, 13 sierpnia 2011 · dodano: 13.08.2011 | Komentarze 4

Od pewnego czasu planowałem podróż do Tarnowa przez Beskid Niski i nad Jeziorem Rożnowskim. W ten weekend była okazja, lecz okazało się, że rodzinka też chętnie by zawitała nad Rożnowskie i do babci w Tarnowie. Skoro tak to stwierdziłem, że nie będę się wygłupiał i jechał rowerem sam skoro jutro mogę samochodem z bliskimi. W końcu długi weekend trzeba wypocząć i poleniuchować :P

Dzisiaj rano pojechałem więc tylko umyć rower i nasmarować napęd, a następnie w krótką trasę. Biegła ona głównie szutrami przez Pasmo Magdalenki i okolice Rezerwatu Husówka do źródła św. Antoniego w Sieteszy. Powrót już po normalnych drogach. Tuż przed powrotem na asfalt w Sieteszy złapałem kapcia na ostrym kamieniu lub szkle. Zaglądam do plecaka i... wszystko jest Finish Line, CX80, łańcuch, pompka, nawet zapasowe klocki... nie ma jedynie... dętki :D Zostawiłem na stole pakując rano plecak. Złośliwość rzeczy martwych, zawsze woże dwie, a dziś gdy była potrzebna żadnej. Bałem się, że nową kupię dopiero w Łańcucie, ale od okolicznych osób dowiedziałem się że jest sklep rowerowy w Markowej. Tak więc przejechałem te kilka kilometrów ślimaczym tempem i bez powietrza, na szczęście z kołem i oponą nic złego się przez to nie stało. Dalej do domu już bez żadnych przeszkód i postojów.
połacie Kotliny Sandomierskiej z Magdalenki (394m) © Petroslavrz

czerwony szlak pieszy im. płk. Leopolda Lisa-Kuli... © Petroslavrz

wzniesienie i las Rezerwatu Husówka... © Petroslavrz

trasa, widoczki... © Petroslavrz

taki sobie wynalazłem "szlak" na skróty :) © Petroslavrz

Sietesz - Źródełko św. Antoniego © Petroslavrz

złe przygody z dętką, lecz to i tak dopiero 2-gi kapeć w tym sezonie... © Petroslavrz



  • DST 95.32km
  • Teren 0.40km
  • Czas 03:49
  • VAVG 24.97km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Podjazdy 230m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezioro Czyste (Grodzisko Dolne)

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 09.08.2011 | Komentarze 2

W skrócie: Asfalt, duuuużo asfaltu... zdecydowanie za dużo... Kąpiel wodna i słoneczna, wszamanko, i ponownie asfalt, asfalt, asfalt...


Grodzisko Dolne - Jezioro Czyste © Petroslavrz

Łańcut - rynek © Petroslavrz

Łańcut - Park Zamkowy © Petroslavrz


  • DST 73.26km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 23.01km/h
  • VMAX 66.10km/h
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Strzyżowskie: Biała Góra i Białówka

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 5

Po pracy, zmęczony, późny wyjazd (po 19stej). Wahałem się, ale ostatecznie ruszyłem cztery litery, zważywszy na fakt, że to jedyna okazja by jeszcze pojeździć w tym tygodniu. Dojazd i powrót asfaltem. Podjazd w błocie w większości żółtym szlakiem (pieszym) z Pstrągowej/Nowej Wsi. Później jeszcze kilka przejazdów w lesie i polnymi drogami. Powrót to ponownie asfalt, choć chciałem wracać powolutku inną drogą, ale w Czudcu wyprzedził mnie szosowiec, siadłem mu na kole i trzymałem jego prędkość. Lekko uciekał mi na płaskim, na podjazdach doganiałem i tak do samego Rzeszowa. Jak się okazało mimo zmęczenia miałem spore rezerwy sił, brakowało jedynie motywacji i powrót nie był "powolutku" a wręcz rekordowym tempem.

Padł 6tys kilometr, chyba nawet szybciej niż w ubiegłym roku, a przecież tyle różnych przerw i przebyta operacja... dziwne... subiektywnie cały czas zdaję mi się, że jeżdżę mniej, chyba nowy napęd jednak robi swoje i łatwiej się jeździ.
Biała Góra (406m n.p.m) k. Strzyżowa © Petroslavrz

Pasmo Klonowej Góry [maks. 534m] (Pogórze Strzyżowskie) Góry i Liwocz [562m] (Pogórze Ciężkowickie) z okolic Białówki © Petroslavrz

Biała Góra - tablica z informacjami o Strzyżowskim © Petroslavrz

napotkany w Czudcu szosowiec, dzięki któremu byłem w domu 2 razy szybciej... i 5 razy bardziej się spociłem (średnio trzymał jakieś 40km/h i tak do samego Rzeszowa :)) © Petroslavrz



Bór Głogowski (Rez. "Bór" i jego okolice)

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 2

Poranno rozjazdo po Bóro Głogowsko (kawałko pozostałościo po Puszczo Sandomiersko) z wcześniejszo dojazdo po szybko rucho asfalto z maso samochodo i TIRo...