Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Krótka rozgrzewka - miało być więcej, lecz zaspałem...

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

W weekend w góry :) Jako, że cały kwiecień mało co kręciłem i grzecznie siedziałem w domu pasuje przyzwyczaić nogi do dłuższej jazdy. Miał być Ostry Dział nad Futomą niemniej zaspałem i dysponowałem jedynie czasem 1,5 godz. przed pracą. Udałem się więc do najbliższych podjazdów w okolicy, mianowicie na Łany. (Zelwerowicza, czarny szlak, Źródlana, Rodzinna, czarny szlak, Białogórska, tor moto)


Odbudowywanie dawnej mocy...

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 7

Dystans: do/z pracy + ścieżki nad zalewem.

Jako, że obecna sytuacja wymaga ode mnie bym więcej czasu spędzał w domu, a swoją uwagę poświęcił synkowi. Źle mówię - nic tego nie wymaga - sam to wiem i czuję, a bycie ojcem jest dla mnie najważniejsze.
Z racji tego i kilku innych czynników na rower będzie coraz mniej czasu... więc marcu obrałem sobie za cel by wolny czas, który się nadarza, wykorzystać jakoś aktywnie, w tym przypadku postarać się odzyskać dawną moc, siłę, masę oraz szybkość. Część z tych celów wręcz sobie zaprzecza, ale działam według własnego planu.
Do dawnej formy jeszcze daleka droga, ale biorąc pod uwagę, że ćwiczę w domu mają do dyspozycji jedynie dwoje hantli i drążek, oraz sporo silnej woli, bez wspomagania żadną suplementacją, a jedynie ze zmienioną dietą jest dobrze... na te niecałe 2 miesiące pracy - nawet bardzo.
Odbudowywanie mocy... © Petroslavrz

A jeśli zaznaczyć, po morderczym remoncie całego domu który trwał 3 miesiące, tuż przed narodzinami syna (pracowaliśmy z moim tatą nie raz od świtu do późnej nocy, aby się ze wszystkim wyrobić) w grudniu moja waga spadła do 66kg (przy 180cm wzrostu) i wyglądałem jak cień własnego siebie - to naprawdę jest mega giga dobrze. Najważniejsza dla organizmu była chyba zmiana diety, dzięki niej momentalnie przypomniał sobie dawne czasy, i był to dla niego sygnał. A już sądziłem, że pewne cechy straciłem bezpowrotnie, na szczęście drzemały o one gdzieś wewnątrz mnie tylko "uśpione".

Zdaję sobie sprawę, że aby wykorzystać wykutą teraz (statyczną) siłę podczas jazdy na rowerze, trzeba będzie to wszystko przekuć na dynamiczną poprzez treningi (przy czym stracić część efektów obecnej pracy), niemniej sądzę, że dalszej części sezonu będę na tyle mocny by powalczyć w maratonie, wtedy wystartuję. Teraz na Cyklokarpatach nie było sensu, czołówka by mnie zjadła.

Wieczorne spalanie kalorii - Matysówka i Łany Kielnarowskie

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 0

Dużo żarcia, w tym słodyczy - trzeba było spalić. Gdy Leon zasnął wieczorem, wykręciłem krótką trasę, szybką gdyż chciałem nieco się zmęczyć po całym dniu relaksu i odpoczywania.
Matysówka - jadąc w terenie znalazłem fajny odcinek nad przepaścią (na dole potok o nazwie Matysówka). © Petroslavrz



Niedziela z synkiem zamiast Cyklokarpatów :)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 4

Za godzinę początek zawodów, na szczęście wybiłem sobie z głowy start choć byłem już zapisany na liście uczestników :)
Teraz jest dla mnie większą frajdą spędzać czas z Leonem niż na rowerze. O ile gdy był mniejszy przesypiał większą część doby i mogłem wtedy jeździć, o tyle teraz jest coraz bardziej aktywny w ciągu dnia i potrzebuje mniej snu. Wczoraj skończył 4 miesiące - potrafi coraz więcej, rośnie jak na drożdżach, no cóż jest wielki jak na swój wiek, wygląda na o wiele większego i starszego, co często podkreślają nawet lekarze, wspaniale się nam rozwija, jest bezproblemowym dzieckiem które praktycznie nigdy nie płacze, a uśmiechnięte jest przez większość czasu.
Tak więc i owszem, siedzę w domu, ale będąc w domu (tudzież blisko niego, a nie dalekich trasach) mam czas na wiele innych czynności i aktywności. Choć nie ukrywam od czasu do czasu coś ciągnie na rower i wyjazdy będą się pojawiać.
Uciekam z komputera gdyż mały właśnie się budzi. Może pójdziemy policzyć uczestników podczas spaceru gdyż cykliści będą przejeżdżać przez moje osiedle, wręcz pod mym oknem, a pogoda piękna i słoneczna.
Leonek - 4 miesiące skończone... © Petroslavrz

Bonus popołudniowy do wpisu: Byliśmy na spacerze, widzieliśmy całą chmarę rowerzystów, nawet mamy zdjęcie z "wujkiem Kundello" na czołgu :)
Cyklokarpaty Rzeszów - zawodnik nr 238 - hardkorowy czołgista :] © Petroslavrz


  • DST 17.50km
  • Teren 17.50km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaległe bieganie...

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 0

Krócej, a mocniej...
Nazbierane w ciągu ostatnich 10 dni. 7x po około 2-3km.
Kategoria ~ Bieganie


Część trasy CK w szybszym tempie... i decyzja ws. startu.

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 2

Nie mogłem zdecydować się odnośnie startu w zawodach więc postanowiłem po pracy przejechać trasę na poważnie.

Początek super, choć dokładnie między którymi drzewami pójdzie trasa przy tym niebieskim szlaku pojęcia nie mam. Tam spotkałem grupę osób która masakrowała ten zjazd i podjazd z "hopkami". Dalej wiadomo asfaltem na Tyczyn, tam przy willi przed stawami rybnymi pojawiło się oznakowanie zawodów, teraz wiedziałem już dokładnie jak jechać. Przy żółtym szlaku minąłem kolejną grupę rowerzystów. Przy podjeździe właśnie zółtym minąłem dwóch organizatorów na rowerach znakujących trasę, jeden rozwieszał strzałki i drugi taśmy. Stał tam też jakiś srebrny bus. Udało mi się powiedzieć cześć, gdyż na więcej nie starczyło powietrza w płucach, a nie chciałem robić przerwy. Czułem się super, na górze znów ogień, zjazd przez las - też piekielnie szybko. Docieram do Chmielnika, podjazd na Borówki szutrówką - tu mała zadyszka. Zjazd przez las - nie do końca wiem czy zgodnie z przebiegiem trasy. Na podjeździe w Borku (do kapliczki) zaczęło robić się ciemno, odczuwałem już brak sił do szybszej jazdy. W końcu u góry, zjazd w kierunku Chmielnika, w lewo, dalej przez pola na Zawodziu, dotarłem głównej drogi w Chmielniku. Było już ciemno, a nie miałem swojej lepszej "wyjazdowej" lampki, a jedynie tę którą wykorzystuję normalnie w mieście, a jedyną jej zaletą jest to że mruga, bo oświetla niewiele.

Przyznam szczerze mój organizm miał dość jazdy w takim tempie. Od pojazdu z kapliczką u góry, nie byłem już w stanie jechać w satysfakcjonującym mnie tempie.
Właśnie dostałem swoją odpowiedź o którą w czasie tego przejazdu mi chodziło - nie startuję.

Morał jest taki trasę mogę spokojnie ukończyć - nie sprawia mi większych problemów, jeździłem w o wiele trudniejszych miejscach, jednak problemem jest przejechanie jej w tempie najlepszych, a z najlepszymi którzy solidnie przygotowywali się do sezonu nie mam szans.

Gdyby zawody odbywały się miesiąc temu mógłbym startować, teraz z formą jest o wiele gorzej, na moje własne życzenie gdyż ostatnio (od końca lutego) skupiałem się na treningu własnej siły i szybkości. Efekty są extra, czuję się świetnie, ale nie na rowerze. Fakt, że spaliłem tłuszcz, odzyskałem część dawnych mięśni, kompletnie zmieniłem dietę, oraz to, że od dawna nie było konkretnego rowerowego wyjazdu zrobiły swoje. Ważę kilka kilogramów więcej, do tego rower 15kg, byłby jednym z cięższych w stawce, nie mówiąc już o tym, że niektórzy będą jechać na mega leciuśkich carbonach.

Realnie oceniając swoje szanse, na podstawie tego przejazdu widzę siebie w połowie stawki, może trochę powyżej (wśród 35-40% najlepszych). Jednak dla mnie to za mało, by wystartować (nawet biorąc pod uwagę, że może błędnie oceniam swoje szanse, być może je zaniżam, w końcu podczas wyścigu jest adrenalina itd...).

Owszem nie jestem żółtodziobem, a jeżdżąc w górach, zdarza mi się jeździć ekstremalne trasy MTB, ale to jest takie MTB turystyczne, w swoim tempie, dla przyjemności, nie dla jak najlepszego wyniku.[b] Ściganie i gnanie na złamanie karku pozostawiam tym którzy to lubią.

I jeszcze jedno: dla pieniędzy które musiałbym wydać na numer startowy i wpisowe mam masę praktyczniejszych zastosowań.

PS. Kibicuję wszystkich których znam, a wiem, że startują (widziałem sporo znajomych nazwisk na liście uczestników). Najbardziej tym którzy postanowili jechać na 20-kilogramowej kolumbrynie znanej również jako czołg ;) Dla takich osób powinna być jakaś osobna kategoria.
Z rzeszowskiej ekipy BS przypuszczalnie największe szanse ma Piotrek Kona (jeśli wystartuje), który jeździł całą zimę i był postrachem wśród narciarzy na stokach :D Tak więc kibicuję wszystkim, lecz za te dwie osoby mocniej trzymam kciuki.


Objazd trasy CK Rzeszów + po mieście

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 18.04.2012 | Komentarze 1

Pojechałem zmęczony, niewyspany, lekko przeziębiony (jak później się okazało), w połowie trasy złapał mnie skurcz w udzie (przetrenowuję się ostatnio). Dużo błota, brak mocy, miałem nieprzyjemne odczucia, miałem dość. Ale już wieczorem gdy złe emocje ucichły i na spokojnie się zastanowiłem to... trasa nie jest ani aż taka zła, ani aż taka wymagająca. Powodem złości były również straty czasu na zastanawianie się którędy biegnie trasa, oznaczeń w terenie jeszcze nie ma, ciągle sięgać po mapę i się upewniać potrafiło wyprowadzić z równowagi. Taka rwana jazda.

Chyba przejadę ją jeszcze raz jutro lub w piątek w normalnych okolicznościach, bo 5 rano, bo dużym wysiłku poprzedniego dnia, nie jest dobrym moment na taką trasę.

Niby nie chce startować, ale, no właśnie... Jakieś "ALE" zalęgło się w moich myślach i nie daje spokoju. Nie chce, ale jeśli nie wystartuję mogę później żałować. Jeśli wystartuję również mogę żałować... Cholera wie co robić :P


Z tygodnia... miejskie km

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 16.04.2012 | Komentarze 0

Po Rzeszowie; Wtorek-Sobota (bez Czwartku).

Rowerowo nic ciekawego. Może tyle, że raz spotkałem Mateusza(Guniamaster'a) nad Wisłokiem, a dwa zaglądnąłem kilka minut do Pawła(Kundello) przejeżdżając w okolicach Rynku.
Poza-rowerowo bardzo dużo ciekawych i pozytywnych wydarzeń. 3. rocznica ślubu przede wszystkim :)

Mało roweru w tym miesiącu... i dobrze, wszyscy się cieszą :) Nigdzie mnie nie ciągnie...
Zła pogoda w tym przypadku na plus, jest moim sprzymierzeńcem, choć nie, że każdego cieszą takie deszczowe dni.

Tajemniczo szepnę, iż trenujemy sobie z Leonkiem. I u niego i u mnie postępy ogromne :)

  • DST 35.24km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 65.40km/h
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Rzeszowa: wzgórze Dalnica

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 12.04.2012 | Komentarze 2

Wzgórze Dalnica nad Tyczynem i kilka innych górek.

Pół miesiąca już minęło od czasu gdy na rower wsiadłem w celu innym niż użytkowym (dojazdy do pracy itp...)
W sumie przez pół miesiąca nie wyjechałem rowerem poza granicę miasta. Dziś nastąpiło przełamanie. Czasu za wiele nie było, gdyż pojeździłem rano przed pracą z tego powodu bardzo nie mogłem się spocić, nie wkładałem dużo sił w jazdę, mimo to średnia nie wyszła zła, wręcz bardzo dobra jak na te okoliczności. Nogi zapodają, ale na Cyklokarpaty chyba nie mam ochoty.
Upraszczając: pierwsza część trasy pod wiatr, pod górki, powrót z wiatrem zjeżdżając.
Dalnica (344m) © Petroslavrz

Dalnica (344m), polny podjazd pod wieżę triangulacyjną © Petroslavrz

widok na kawałek Rzeszowa © Petroslavrz


  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dunajec - ulubiona rzeka / Bieganie: Widły Białej i Dunajca (Tarnów)

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 2

Bieganie nad Dunajcem...
Moja ulubiona z polskich rzek. Podczas świątecznego pobytu u rodziny w Tarnowie.
W dwóch częściach: około południa 2,7km + wieczorem 11,3km

Chyba wystarczy tego biegania gdyż w kwietniu (do tej pory) na własnych nogach wybiegałem więcej niż przejechałem na rowerze :)

Gdy się nad tym zastanowić straciłem być może kilkaset kilometrów, za to efekty są niesamowite, przewyższyły moje oczekiwania - nie miałem pojęcia, że organizm może tak szybko przypomnieć sobie dawne czasy i tak łatwo odbudować formę... i nie mam tu na myśli tylko kwestii związanych z bieganiem... ale o tym w innym wpisie, albo i bez pisania samo się okaże...
rzeka Biała i Góra Świętego Marcina (384 m n.p.m.) z Mościc © Petroslavrz

Tarnów-Mościce - Dom Chemika © Petroslavrz

kładka piesza za Zakładami Azotowymi - widok w stronę ujścia Białej do Dunajca © Petroslavrz

wały przeciwpowodziowe - czerwony szlak pieszy © Petroslavrz

Dunajec z mostu w Ostrowie - widok na północ... © Petroslavrz

Dunajec z mostu w Ostrowie - widok na południe na jeden z dłuższych wiaduktów kolejowych, a w tle kontury Pogórza Ciężkowickiego i Rożnowskiego © Petroslavrz