Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Część trasy CK w szybszym tempie... i decyzja ws. startu.

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 20.04.2012 | Komentarze 2

Nie mogłem zdecydować się odnośnie startu w zawodach więc postanowiłem po pracy przejechać trasę na poważnie.

Początek super, choć dokładnie między którymi drzewami pójdzie trasa przy tym niebieskim szlaku pojęcia nie mam. Tam spotkałem grupę osób która masakrowała ten zjazd i podjazd z "hopkami". Dalej wiadomo asfaltem na Tyczyn, tam przy willi przed stawami rybnymi pojawiło się oznakowanie zawodów, teraz wiedziałem już dokładnie jak jechać. Przy żółtym szlaku minąłem kolejną grupę rowerzystów. Przy podjeździe właśnie zółtym minąłem dwóch organizatorów na rowerach znakujących trasę, jeden rozwieszał strzałki i drugi taśmy. Stał tam też jakiś srebrny bus. Udało mi się powiedzieć cześć, gdyż na więcej nie starczyło powietrza w płucach, a nie chciałem robić przerwy. Czułem się super, na górze znów ogień, zjazd przez las - też piekielnie szybko. Docieram do Chmielnika, podjazd na Borówki szutrówką - tu mała zadyszka. Zjazd przez las - nie do końca wiem czy zgodnie z przebiegiem trasy. Na podjeździe w Borku (do kapliczki) zaczęło robić się ciemno, odczuwałem już brak sił do szybszej jazdy. W końcu u góry, zjazd w kierunku Chmielnika, w lewo, dalej przez pola na Zawodziu, dotarłem głównej drogi w Chmielniku. Było już ciemno, a nie miałem swojej lepszej "wyjazdowej" lampki, a jedynie tę którą wykorzystuję normalnie w mieście, a jedyną jej zaletą jest to że mruga, bo oświetla niewiele.

Przyznam szczerze mój organizm miał dość jazdy w takim tempie. Od pojazdu z kapliczką u góry, nie byłem już w stanie jechać w satysfakcjonującym mnie tempie.
Właśnie dostałem swoją odpowiedź o którą w czasie tego przejazdu mi chodziło - nie startuję.

Morał jest taki trasę mogę spokojnie ukończyć - nie sprawia mi większych problemów, jeździłem w o wiele trudniejszych miejscach, jednak problemem jest przejechanie jej w tempie najlepszych, a z najlepszymi którzy solidnie przygotowywali się do sezonu nie mam szans.

Gdyby zawody odbywały się miesiąc temu mógłbym startować, teraz z formą jest o wiele gorzej, na moje własne życzenie gdyż ostatnio (od końca lutego) skupiałem się na treningu własnej siły i szybkości. Efekty są extra, czuję się świetnie, ale nie na rowerze. Fakt, że spaliłem tłuszcz, odzyskałem część dawnych mięśni, kompletnie zmieniłem dietę, oraz to, że od dawna nie było konkretnego rowerowego wyjazdu zrobiły swoje. Ważę kilka kilogramów więcej, do tego rower 15kg, byłby jednym z cięższych w stawce, nie mówiąc już o tym, że niektórzy będą jechać na mega leciuśkich carbonach.

Realnie oceniając swoje szanse, na podstawie tego przejazdu widzę siebie w połowie stawki, może trochę powyżej (wśród 35-40% najlepszych). Jednak dla mnie to za mało, by wystartować (nawet biorąc pod uwagę, że może błędnie oceniam swoje szanse, być może je zaniżam, w końcu podczas wyścigu jest adrenalina itd...).

Owszem nie jestem żółtodziobem, a jeżdżąc w górach, zdarza mi się jeździć ekstremalne trasy MTB, ale to jest takie MTB turystyczne, w swoim tempie, dla przyjemności, nie dla jak najlepszego wyniku.[b] Ściganie i gnanie na złamanie karku pozostawiam tym którzy to lubią.

I jeszcze jedno: dla pieniędzy które musiałbym wydać na numer startowy i wpisowe mam masę praktyczniejszych zastosowań.

PS. Kibicuję wszystkich których znam, a wiem, że startują (widziałem sporo znajomych nazwisk na liście uczestników). Najbardziej tym którzy postanowili jechać na 20-kilogramowej kolumbrynie znanej również jako czołg ;) Dla takich osób powinna być jakaś osobna kategoria.
Z rzeszowskiej ekipy BS przypuszczalnie największe szanse ma Piotrek Kona (jeśli wystartuje), który jeździł całą zimę i był postrachem wśród narciarzy na stokach :D Tak więc kibicuję wszystkim, lecz za te dwie osoby mocniej trzymam kciuki.



Komentarze
Petroslavrz
| 17:42 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj Koncentruję się teraz na innych rzeczach... efekty tej pracy zaprocentują w późniejszej fazie sezonu, teraz wyjazdy i start w maratonie tylko by przeszkadzały.
Ja się cieszę z faktu, że nie startuję oraz że nie męczą mnie i prześladują te Cyklokarpaty, bo ostatnio nie dawały mi spokoju.
kona
| 17:27 sobota, 21 kwietnia 2012 | linkuj Fajnie że ktoś we mnie wierzy:) Raczej wystartuje i dam z siebie wszystko. Z mojego punktu widzenia też było by korzystniej jeśli maraton odbywałby się wcześniej(tydzień lub dwa) bo przed chorobą byłem sporo silniejszy.
Myślę że Twoje możliwości są sporo wyższe od założeń, ale nie bez znaczenia jest fakt że sprzęt w dużym stopniu by Cie ograniczał.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tobse
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]