Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

[ 25-50km ]

Dystans całkowity:5226.24 km (w terenie 673.81 km; 12.89%)
Czas w ruchu:191:17
Średnia prędkość:19.35 km/h
Maksymalna prędkość:73.40 km/h
Suma podjazdów:13810 m
Suma kalorii:31977 kcal
Liczba aktywności:129
Średnio na aktywność:40.51 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Spokojnie, acz podjazdowo.

Środa, 7 sierpnia 2013 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 0

Spokojny podwieczorek. Podkarpackie pejzaże. Barwny słońca zachód itp.
Route 2,448,284 - powered by www.bikemap.net


Pogórze Strzyżowskie: Dębica i okoliczne wzgórza (Maga, Południk, Dębnak, Głobikowa, Okop, Bratnia). Trasa poranna.

Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 1

1-dniowa delegacja z pracy do oddziału w Dębicy. Postanowiłem zabrać rower skoro nadarzyła się okazja w postaci darmowego dojazdu :) Bardzo wczesnym pociągiem PKP, by mieć czas pokręcić po okolicy przed rozpoczęciem pracy. Niektóre górki dobrze znałem, niektóre nie, najbardziej zaskoczył mnie podjazd w Braciejowej, brak tam informacji o nachyleniu, ale miejscami jest tam chyba z 20-25%...

Okolice Dębicy - podjazd na wzgórze Maga przez las Zielone Krzaki (wyjątkowo adekwatna nazwa) © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie - Góra Maga © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie - Góra Maga. Widok na dolinę rzeki Wisłoki (Zbiornik Pilzno) © Petroslavrz

Gołęczyna - pomnik żoł. AK 1939-1945 © Petroslavrz

Połomia - kapliczka, stąd lasem na wzgórze Dębnak (390m), a później Polanę Kałużówka © Petroslavrz


Pogórze Strzyżowskie - Polana Kałużówka - pomnik żołnierzy AK, pamiątka bitwy stoczonej tu w 1944 r © Petroslavrz

Kolejne miejsce pamięci w tutejszych lasach © Petroslavrz

Głobikowa - wieża widokowa © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie. Pasmo Klonowej Góry z wieży w Głobikowej © Petroslavrz

Liwocz, 562 m n.p.m. - najwyższe wzniesienie na Pogórzu Ciężkowickim. Będę tam nocą :) (w kolejnym wpisie) © Petroslavrz

Głobikowa - przekaźnik i budynki w których stacjonowały wojska sowieckie (lata 70.) © Petroslavrz

W terenie © Petroslavrz

W terenie © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie. Braciejowa - bardzo ostry podjazd na wzgórze Okop © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie - grodzisko Głodomank © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie - góra Bratnia 407 m © Petroslavrz

Pogórze Strzyżowskie - góra Bratnia 407 m, dokładnie najwyższy jej punkt © Petroslavrz


Niedzielna trasa do babci zamiast Rez. Wielki Las / Leonek przejmuje bloga!

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 17.04.2013 | Komentarze 3

Zerknąłem na kwietniowe wpisy. Wyszło mi, że Leon przejmuje bloga. Co gorsza na tym się nie kończy... Podczas opisywanej trasy przejął moje źródło węglowodanów w postaci batonika, jeszcze chwila, a zabierze mi kierownice (na razie do niej nie dostaje) i nie będę mógł decydować o trasie :P
Dość żartów. Wracam do tematu. Na początku zawitaliśmy z Leonem na Podpromie, gdzie rano rzeszowscy motocykliści rozpoczynali sezon. Stamtąd mieliśmy jechać do Rezerwatu Wielki Las, a następnie progiem pogórza nad Będziemyślem (z dwoma charakterystycznymi widocznymi z daleka przekaźnikami) wrócić do Rzeszowa.
Pogoda była jednak o wiele gorsza niż poprzedniego dnia. Najgorszy był chłodny wiatr. Myślałem, że może coś się polepszy, gdyż tak mówiły prognozy, lecz nadciągały jedynie coraz ciemniejsze chmury. W Zgłobniu zawróciłem. Dla mnie taka pogoda to żadna przeszkoda, ale nie chciałem narażać Leona na jazdę w deszczu.
Gdy wracaliśmy przez Pustki zadzwoniła babcia, tj. moja mama zapraszając na obiad. Zmieniliśmy więc kierunek zjeżdżając na północ. Po południu wyszło słońce, wróciliśmy do domu, po drodze dołączyła do nas żona wracająca z pracy. Znowu jazda całą rodzinką :) Niedługa, gdyż Leon spał podczas jazdy. Muszę wymyślić jak zwiększyć komfort snu w rowerowym foteliku.
Po obiedzie u babci łatwo przysnąć podczas jazdy :) © Petroslavrz

Rzeszów-Podpromie - rozpoczęcie sezonu przez motocyklistów © Petroslavrz

Leon i biały Lion. Kupiłem dla siebie, lecz Leon "walczył" o niego jak lew, wolałem unikąć płaczu podczas jazdy przy chłodnej pogodzie. © Petroslavrz

Za zimno dziś na zaplanowaną trasę, skracamy. / Kielanówka - niebieska kapliczka św. Rocha. © Petroslavrz



Rodzinnie po Podgórzu Rzeszowskim + gradobicie gratis

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 2

W końcu, pierwsza w tym roku, wycieczka całą rodzinką :) Okolice na południe od Rzeszowa. Mimo rekreacyjnego charakteru, kilka podjazdów się znalazło...

Słonecznie, niewiele małych chmurek, z jednej z nich podczas powrotu przez kilka minut sypało gradem. Ubrania przemoczone, ale wszyscy i tak byli szczęśliwi. Radosna wiosenna tęcza dobrze podsumowuje odczucia z wycieczki.
wycieczka całą rodzinką :) © Petroslavrz

Nietoperz spotkany w środku dnia. © Petroslavrz

Tyczyn - w parku przy Pałacu Wodzickich © Petroslavrz

Tyczyn - podjazd ku wzgórzu Dalnica © Petroslavrz

kawałek wymagającego szutrowego podjazdu w Wólce Kielnarowskiej © Petroslavrz

gradobicie © Petroslavrz

i wiosenna tęcza po... © Petroslavrz


W KOŃCU WIOSNA! :)

Czwartek, 11 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 0

Po Rzeszowie (8-11.IV) + testowanie roweru żony
Pierwiosnek lekarski © Petroslavrz
Kategoria [ 25-50km ]


Poświąteczne spalanie

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · dodano: 04.04.2013 | Komentarze 0

Strasznie ciężki ten rower po świętach bo przecież niemożliwe jest bym to ja tyle przytył... Podjazdy zabijały.
A tak na serio: brak możliwości manewru tylnej przerzutki + nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu oraz lenistwo podczas świąt okazały się zabójczą mieszanką. Po wszystkim samopoczucie jak po 3-krotnie dłuższej trasie. W sumie to nawet dobrze. Spalanie było większe.

Chyba ponownie wepnę licznik... Co prawda od końca kwietnia 2012 jeździłem bez tego elektronicznego gadżetu i mam bardzo pozytywne odczucia z tym związane. Jeździ się wtedy bardziej na luzie, bez rozpraszania uwagi, kierując się intuicją i podpowiedziami organizmu, nie cyferek.
Nie mam zamiaru zwracać uwagi na średnią, nie chce korzystać z podpowiedzi licznika, motywować czy nakręcać się nim. Czysta ciekawość mną kieruje, i tak będę go ignorował. Jeśli tak to w niczym nie będzie mi przeszkadzał, a może okazać się przydatny. Na przykład przy przewidywaniu metodą dedukcji ile potrwa powrót czy dalsza część trasy.


ZIMA 12/13 - Podsumowanie. (Oraz sprzątanie bloga po zimie).

Wtorek, 26 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 1

Pewna niewinna i krótka przejażdżka, stała się powodem do dość długiego, nie do końca ładnego podsumowania mijającej zimy.
----------------------------------------------------------------------------
Wyjątkowo wcześnie zakończyłem sezon 2012. (W listopadzie).
Wyjątkowo późno rozpocznę sezon 2013. (Pierwszy poczciwy wyjazd odbędzie najpewniej dopiero w kwietniu).

Zima ta jakaś postna, wielkopostna wręcz była jeśli chodzi o rower. Sprecyzuję to - jeździłem niemal codziennie na rowerze, więc prawdziwej przerwy nie miałem. Jazda ta ograniczała się jednak do użytkowego przemieszczania z punktu A do punktu B po mieście, przeważnie do/z pracy czy podobnych celach. Nie było żadnych dłuższych przejażdżek, tras, wycieczek, wyjazdów.
Po części przerwa ta była zaplanowana. Zajmowałem się innymi sportami. Zróżnicowany trening siłowy i kondycyjny. Dla przykładu powiem, że od grudnia do dnia dzisiejszego wybiegałem więcej kilometrów niż przejeździłem na rowerze! Sam nie wiem jak to możliwe. Choć tylko "o włos" nogi wyprzedziły opony to i tak nadzwyczaj u mnie niespotykane zjawisko. W sumie gdyby wliczyć chodzenie byłoby bardziej na korzyść nóg, ale mowa tu o bieganiu. Dwukrotnie przekraczałem 200km dawkę biegu w miesiącu :)
Tkanka tłuszczowa spadła o dobrych kilka %. Zasługę w tym miał także remont w domu który ze względu na małe dziecko w domu (w dodatku synek chorował) przeciągał się tygodniami.

W swoich planach nie uwzględniłem jednak czasu trwania tegorocznej zimy. W poprzednich latach zimy były krótsze, krótkie bądź szczątkowe. Tym razem zima postanowiła nadrobić zaległości.

ROZPOCZĄĆ SEZON chciałem już dwukrotnie. Dwukrotnie miały to być 3-dniowe wyjazdy w Bieszczady:
* 22-24.II.2013 - wyjazd połączony z udziałem w zawodach "Zimowe Cyklokarpaty - Tropem Żbików" w Smolniku k.Komańczy. Pod które poniekąd trenowałem i chciałem się sprawdzić. Przeszkodził wspominany wcześniej remont, z który męczył, z którym chciałem w końcu się uporać.
* 15-17.III.2013 - zmodyfikowana poprzednia trasa, kilkukrotnie ulepszana w stosunku do niedoszłego pierwowzoru. Zapowiadała się naprawdę (Bies)czadowo. Chętny na walkę w trudnym terenie był również Paweł. Wyglądało, że będzie OK. Śnieg zniknął na kilka dni przed nią. Bieszczadzkie niedźwiedzie obudziły się z zimowego snu. Ja również poczułem wiosnę. Prognozy były jednak bezlitosne, Paweł zrezygnował. Sam do ostatnich godzin miałem nadzieję, że wszyscy meteorolodzy się mylą. Nie mylili się. Zima znów pokazała pazur, chyba najostrzej podczas całości jej trwania. Cała Polska w ciągu kilku godzin zniknęła pod śniegiem, drogi w miastach były sparaliżowane, co tu dopiero opowiadać o górskich drogach i szlakach w Bieszczadach. Wycofałem się ze swoich planów. Początkowo byłem zły, na zaistniałą sytuację, lecz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Bardzo pozytywne skutki miała ta decyzja. Przyniosła bardzo dobre wieści, a fenomenalny splot wydarzeń zainicjował proces który za skutkuje wyjątkowym przedsięwzięciem w czerwcu. Nie zapeszam.

Długa zima, choć jak niemal każdy mam już jej dość, dała sporo czasu by przemyśleć wiele aspektów i doprowadzić do porządku wiele spraw. Miała swoje dobre i bardzo dobre strony. Z rowerem postanowiłem się nie szarpać w taką pogodę, poczekać spokojnie do wiosny. Zresztą rower, bycie dobrym rowerzystą czy kolarzem, nie mają teraz żadnych szans gdy przychodzi im się mierzyć z moją funkcją i powołaniem jakim jest bycie ojcem. Leon - mój pierworodny syn... to on gra teraz pierwszoplanową rolę w moim życiu. Teraz uczy się najwięcej, teraz kształtuje się jego osobowość i to kim kiedyś będzie. Rower spokojnie może poczekać. Zresztą czym tak naprawdę jest rower? Gdy się zastanowić - kupa żelastwa, użyteczna, ale kupa żelastwa.

Przedłużająca się zima wpłynęła jednak na to, że im dłużej trwała tym bardziej spadała mi motywacja do treningu. Ostatnio naprawdę kiepsko się to prezentowało. Część wypracowanych efektów i wylanych litrów potu poszła się... gdzieś zniknęła :P
W uproszczeniu - praktycznie cały marzec się opi...erniczałem. Może i dobrze, gdyż wcześniej zbytnio poleciała mi waga. Naturalna reakcja obronna organizmu, taki efekt typu yo-yo. Dobrze, bo w sezonie znów spadnie, teraz przynajmniej będzie miała znów z czego spadać. Odpoczynek i regeneracja też potrzebna.

Musiałem też POSPRZĄTAĆ BLOGA PO ZIMIE. Dużo wpisów powstało na tematy niezwiązane z rowerem. Gderanie, narzekanie, filozoficzne i praktyczne wywody, różne spostrzeżenia na temat otaczającej rzeczywistości, niektóre były chaotyczne, emocjonalne, niektóre całkiem zgrabne i dość ciekawe, lecz niepotrzebne na blogu rowerowym. Zrobiłem z nimi porządek. Usunąłem po nich wszelki ślad. Została jedynie statystyka. Tą również musiałem wyczyścić, gdyż pojawiły chwasty w postaci wpisów biegowych. Fajnie, że biegałem, jestem z tego dumny, cieszyły mnie te przebiegnięte zimowe kilometry. W przeciwieństwie do jazdy na rowerze tej zimy, do której jakoś mnie nie ciągnęło, a gdy ciągnęło to zawsze coś przeszkadzało. Ale niech jedynym śladem tego wszystkiego będzie ten wpis.

Zimę uważam za sprawę zamkniętą... I nawet ponownie padający za oknem śnieg tego nie zmieni (w sumie już ani mnie to nie rusza, ani nie dziwi). Teraz już naprawdę zaczynam sezon bez względu na okoliczności :) Zdaję sobie sprawę, że pisałem to już wcześniej w tym roku. Trzeci raz to deklaruję, oby prawdziwie tym razem [Do trzech razy sztuka, jak w przysłowiu] :)

Do zobaczenia gdzieś na trasie ;)

PS. Na koniec. Czy ktoś zimą jeździł, czy nie jeździł myślę, że zgodzi się z fotografią wykonaną podczas "wiosennej" wg kalendarza przejażdżki w okolicy Rzeszowa, którą zamierzam zilustrować warunki panujące tej zimy (i wciąż do tej pory) dla rowerzystów. Zima ta pod rower była zwyczajnie...
Specyficzny komentarz na temat tegorocznej (oby w końcu mijającej) jakże "sprzyjającej" rowerzystom zimy. © Petroslavrz


Wiosenny Powiew

Wtorek, 12 marca 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 1

Przez kilka dni wydawało się, że tegoroczna zima może się kończyć. Stało się inaczej...
Budziwój - figura-kapliczka wzniesiona w 1882 r. / kościół Matki Bożej Snieżnej © Petroslavrz

Hermanowa-Łazy - widoki z podjazdu © Petroslavrz

Zalew Rzeszowski - zaginonego studenta Politechniki Rzeszowskiej poszukiwania © Petroslavrz



Przylasek

Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0

Podjazd na Horodną / Rzeszów - ul. Nadziei © Petroslavrz



Podgórze Rzeszowskie: Magdalenka + Borówki + lasy w Chmielniku

Środa, 16 stycznia 2013 · dodano: 24.03.2013 | Komentarze 0

Podgórze Rzeszowskie: kościółek na wzgórzu Magdalenka © Petroslavrz