Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

~ Po Rzeszowie

Dystans całkowity:8323.46 km (w terenie 349.38 km; 4.20%)
Czas w ruchu:91:59
Średnia prędkość:20.18 km/h
Maksymalna prędkość:73.60 km/h
Suma podjazdów:4051 m
Suma kalorii:20673 kcal
Liczba aktywności:259
Średnio na aktywność:32.14 km i 0h 58m
Więcej statystyk

Oczekiwanie - tydzień 36/40

Piątek, 25 listopada 2011 · dodano: 27.11.2011 | Komentarze 1

36 tydzień za Nami. Zdrowie powrociło, z synem i żona wszystko w porządku, poród coraz bliżej - rzeczy najważniejsze.
Oprócz tego strasznie dużo zmian i wydarzeń dookoła, a pewnie szykują się kolejne, niekoniecznie dobre (tu pewności nie mam). Tak jakby było mi ich mało w ostatnim czasie...
Jedyne co się nie zmienia to fakt, że wolnego czasu wciąż brak.

Oczekiwanie - tydzień 35/40

Piątek, 18 listopada 2011 · dodano: 18.11.2011 | Komentarze 2

Minął 35-ty tydzień.
Roweru unikałem, gdyż od kilku dni męczy przeziębienie lub początki choroby... Mimo to jakoś się trzymam. Wciąż remont... jeszcze kilka dni... jeszcze kilka pomniejszych robót, na które jednak coraz mniej sił i chęci. A czas goni, nie ma zmiłuj.

Oczekiwanie - tydzień 34/40

Piątek, 11 listopada 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 3

Do/z pracy (7-11.XI)

Od pewnego czasu wszystko podporządkowane jest oczekiwaniu na narodziny naszego synka, stąd tu również. Pozostało kilka tygodni choć zawsze może być mniej...

Remontu tydzień 8-smy... Na szczęście już tylko malowanie, a następnie porządki. Cóż... piekielne doświadczenie remontować tak stary dom nie mając urlopu i męczyć się przed i po pracy.
Tym bardziej, że koło nosa przeszła chyba najsłoneczniejsza i najcieplejsza jesień w moim życiu.

Po Rzeszowie (z 4 dni)

Piątek, 4 listopada 2011 · dodano: 05.11.2011 | Komentarze 0



Październik '11 - czyli kończenie remontu

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 01.11.2011 | Komentarze 2

Nie było czasu na rower, właściwie na nic nie miałem czasu.

Całą energię nakierowałem na remont. Wyzwanie niesamowite bo mieszkanie dość wiekowe. Blok był budowany w latach 40-tych tuż po wojnie. Wszystko było krzywe kątów prostych brak, wymiary które powinny być takie same okazywały totalnie rozbieżne, a o poziomicy chyba wtedy nie słyszano...
Pobudki po 5-tej, zrobić ile się da przed wyjściem do pracy, a po pracy kolejna porcja harówki. Wychodziło po 13-14 godzin dziennie. Czasem byłem ledwie żywy. Niemniej satysfakcja ogromna.
Na szczęście dużo pomagał mi tato który jest budowlańcem, ale i on miał dość tego mieszkania. Sądziliśmy, że skończymy szybciej. Ale właściwie wszystko trzeba było zrobić od nowa łącznie z hydrauliką i elektryką.
Za to nie dostałem tak po kieszeni gdyż remont wyszedł naprawdę niskim kosztem. (i tak więcej niż zakładały plany, ale gdyby płacić za wykonanie roboty komuś to oj... trzeba by było wydać małą fortunę) Jedyny koszt to fakt, że prawie 2 miesiące przeminęły z wiatrem.
Ale nie do końca tak to postrzegam gdyż codziennie wieczorem kładłem się obok mojej żony i naszego dzidziusia w jej brzuszku (który wspaniale się rozwija i rośnie jak na drożdżach) wiedząc że wykonałem "kawał" dobrej roboty.
Jeśli chodzi o trudność to mógłbym rzucić na szalę wszystkie swoje dotychczasowe trasy przeciwko temu jednemu remontowi, a i tak zawsze będę postrzegał go jako coś o wiele trudniejszego.
Teraz na jakieś 2 tygodnie wyszliśmy z mieszkania gdyż wietrzy się po cyklinowaniu i lakierowaniu. Pozostaje tylko pomalować ściany i wprowadzić się od nowa. A nie chcemy truć się toksycznym lakierem podczas robienia tego.

Może w ten weekend wybiorę się gdzieś w góry, żeby troszeczkę odreagować to wszystko...
Pod uwagę nie biorę krótszych tras pomimo możliwego braku formy [tak mało jak teraz nie jeździłem już od wielu wielu lat].

Albo będą góry, albo nic.

Takie tam sprzed jakiegoś czasu:

PS. Naprawiłem rower, mam z tyłu nową przerzutkę i koło. Natomiast pokiereszowane opony zamieniłem na Schwalbe Marathon które pędzą jak szalone.
Kategoria ~ Po Rzeszowie


  • DST 299.99km
  • Aktywność Jazda na rowerze

To już tak oficjalnie. Będę tatą :)

Sobota, 10 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 11

Jeśli ktoś się zastanawiał, co się stało, że nagle wpisy urwały się - teraz już wie. Najważniejsza rzecz, już tak oficjalnie. Będę tatą. Oto ten główny powód.

Nie dla wszystkich rowerzystów będzie to nowość ponieważ wielu, mam na myśli tych z którymi jeździłem, wiedziało od dawna.
Sam piszę to tutaj z dużej perspektywy czasu (dowiedziałem się w kwietniu po powrocie z Bieszczadów), wcześniej jakoś nie wspominałem o tym na blogu. Bo i jak to opisać gdy jest to wydarzenie, chwila, moment, nie do opisania.

„Kiedy mężczyzna dowiaduje się od swojej partnerki, że wkrótce zostanie ojcem, cały jego świat wywraca się do góry nogami” - zdanie zaczerpnięte z internetu, ale w pełni prawdziwe. W przypadku mojego świata było dokładnie tak samo pomimo faktu, że nie była to dla mnie wiadomość z zaskoczenia, gdyż staraliśmy się żoną o dziecko od pewnego czasu. Próbując wrócić w pamięci do tej chwili... próbując opisać emocje musiałbym użyć tylu nazw, że wielu z Was pewnie rozbolały by palce od przewijania strony w dół :)
To ogromny ładunek, wręcz bomba emocjonalna, gonitwa myśli i uczuć.
Postaram się jakoś to skrócić, więc przede wszystkim RADOŚĆ, euforia, duma, jednak wymieszana z odrobiną lęku, bo przecież trzeba będzie się zmierzyć z wielką niewiadomą jaką jest ojcostwo, rodzicielstwo. Życie będzie musiało się zmienić, ma się tego świadomość. I na tym zakończymy bo mógłbym tak naprawdę długo pisać i pisać.

Z tego wszystkiego zapomniałem o jednym - będzie syn :)

W chwili gdy to piszę, rozpoczynamy już 7 miesiąc. Tak więc już blisko oczekiwanego momentu.


Co do roweru i tego oto blogu:


Najprawdopodobniej żegnam się do grudnia. Odezwę się tu zapewne wtedy gdy już będzie po wszystkim.

Wcześniej moja ukochana żona :* i tak pozwoliła mi trochę pojeździć. W maju dostałem dyspensę na kilkudniowe wyjazdy. Więc wykorzystałem wtedy szansę, później od wyjazdu w Sudety były już tylko jednodniowe wyjazdy z Rzeszowa. By zawsze w razie potrzeby być szybko w domu. Wyjątkiem było ostatnie 3-dniowe zakończenie sezonu. Teraz wyjazdów nie ma i jest dobrze. Wyjaśniając jeszcze z tym zakończeniem sezonu – należę do ludzi dla których tak naprawdę sezon nigdy się nie kończy czy deszcz, czy śnieg, czy mróz. Jeżdżę dalej i codziennie wpada kilka kilometrów. Ale są to wyłącznie kilometry użytkowe służące do przemieszczania się po mieście – gdyż w Rzeszowie to najwygodniejszy środek transportu. Trochę się ich nazbierało więc dorzucam do tego wpisu.

Co do przerwy rowerowej to jest z tego masa plusów. Między innymi masa :) w końcu wróciłem do jakieś normalnej wagi, bo było już tylko 71 kg przy moich 180cm wzrostu i ostre rysy twarzy zdradzały ciężkość wyjazdów i treningów. Teraz zaczynam odzyskiwać swoje dawne rysy i posturę.

A czym zajmuję się teraz Petroslavrz... poza tym, że w drodze wyjątku był 2 dni w górach (patrz zdjęcie)... To z lżejszych z spraw szeroko pojęte "przygotowania", zakupy (oj, wiele tego jest), przejął również znaczną część obowiązków domowych. Z tych cięższych - niemal totalny remont domu z burzeniem ścian włącznie.
Wyczekuje on również na swoją kolej po urlop gdyż od początku września kierownik, jak i również współpracownik są na 3 tygodniowym. I jak co roku jest to najcięższy okres w pracy.
widok w stronę Tatr - Białka Tatrzańska (Kotelnica, 918m) © Petroslavrz

I'll be back :]
.

Z tygodnia...

Piątek, 12 sierpnia 2011 · dodano: 13.08.2011 | Komentarze 0

Miejskie kilometry: pn-pt.

Z tygodnia...

Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 05.08.2011 | Komentarze 1

Miejskie kilometry: pn-pt.

Z tygodnia...

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 2

Miejskie kilometry: poniedziałek-piątek.



Miasto... i po raz kolejny przełożony wyjazd?

Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 22.07.2011 | Komentarze 1

Do/z pracy + po bułki (choć nie tylko) do sklepu.
Już od 3 tygodni wybieram się na 2 dni w okolice Tarnowa przez Beskid Niski.
I ponownie coś wypadło, prawdopodobnie znów będę musiał przełożyć wyjazd. A może pojechać tylko na 1 dzień... z tym, że jutro czas tylko do 19, a dystans spory i jeszcze później musiałbym wracać pociągiem...
Ehhh... chyba pozostaje nic innego jak wymyślić zastępczą krótszą trasę...
Biedny jelonek :( napotkany wczoraj podczas powrotu... już na terenie miasta © Petroslavrz