Info

avatar Ten blog prowadzi Piotr
z Rzeszowa.
Z bikestats.pl przejechałem 39927.69 kilometrów w tym 4703.37 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h.
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Galeria zdjęć

(kolejność losowa)
Dla bardziej zainteresowanych geografią naszego kraju:
reBike.pl
Rzeszów, ul. Bożnicza 6


button stats bikestats.pl
Zaprzyjaźniony serwis rowerowy
Polecam :)

Gminy przemierzone na rowerze (w naszym kraju)


Wpisy archiwalne w kategorii

> POGÓRZE

Dystans całkowity:12194.00 km (w terenie 1768.21 km; 14.50%)
Czas w ruchu:542:33
Średnia prędkość:18.76 km/h
Maksymalna prędkość:76.70 km/h
Suma podjazdów:75916 m
Suma kalorii:102074 kcal
Liczba aktywności:151
Średnio na aktywność:80.75 km i 4h 31m
Więcej statystyk
  • DST 35.24km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 21.36km/h
  • VMAX 65.40km/h
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Rzeszowa: wzgórze Dalnica

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 12.04.2012 | Komentarze 2

Wzgórze Dalnica nad Tyczynem i kilka innych górek.

Pół miesiąca już minęło od czasu gdy na rower wsiadłem w celu innym niż użytkowym (dojazdy do pracy itp...)
W sumie przez pół miesiąca nie wyjechałem rowerem poza granicę miasta. Dziś nastąpiło przełamanie. Czasu za wiele nie było, gdyż pojeździłem rano przed pracą z tego powodu bardzo nie mogłem się spocić, nie wkładałem dużo sił w jazdę, mimo to średnia nie wyszła zła, wręcz bardzo dobra jak na te okoliczności. Nogi zapodają, ale na Cyklokarpaty chyba nie mam ochoty.
Upraszczając: pierwsza część trasy pod wiatr, pod górki, powrót z wiatrem zjeżdżając.
Dalnica (344m) © Petroslavrz

Dalnica (344m), polny podjazd pod wieżę triangulacyjną © Petroslavrz

widok na kawałek Rzeszowa © Petroslavrz


  • DST 119.65km
  • Teren 22.50km
  • Czas 07:03
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 60.20km/h
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Dynowskie: Pasmo Jazowej + Pasmo Królewskiej Góry (554m) + walka z wiatrem

Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 29.03.2012 | Komentarze 10

Gdybym wpis robił w dniu wycieczki zapewne na początek poszłoby kilka obraźliwych epitetów, wulgaryzmów, złych słów itp itd w stronę wiatru... Dziś już z lekka mi przeszło...

Dojazd i powrót z terenów Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego miał być formalnością. Stało się inaczej. Przez zmagania z wiatrem, były one niemal walką o przetrwanie. Rano jadąc przez Strzyżów jakieś 70% czasu wiało w twarz, podczas powrotu już nie tyle w twarz co w mordę i to bezustannie! Ciężko było jechać, cisnąłem na stojąco ile sił w nogach, a na liczba na liczniku ledwie przekraczała 20km/h. Bywało, że na zjazdach gdy odpoczywałem rower zwalniał zamiast się rozpędzać. Boczne podmuchy zwiewały z drogi, szkoda gadać...
Wyszło na to, że mocno terenowy i trudny odcinek niebieskiego szlaku pieszego przez tytułowe pasma był najłatwiejszą i najprzyjemniejszą częścią trasy! A kto zna i jeździł nim ten wie jak to wszystko wygląda. Na niebieskim człowiek czuje się jak gdyby był gdzieś w Beskidach, mi kojarzy się z Pasmem Wysokiego Działu w Bieszczadach.
No i stało się... podczas powrotu w Jaworniku Niebyleckim... myślałem, że zejdę z roweru i normalnie się rozpłacze. Kompletnie mnie odcięło, brak mocy i chęci do jazdy. W nogach wyczerpała się energia, dziwnie mi się trzęsły, nie miałem już czym depnąć. Doturlałem się do Niebylca. Tam zrobiłem jakieś 20 minut przerwy gdyż nie było innego wyjścia. Nie mogłem uwierzyć w całą sytuację, gdyż na liczniku nie było jeszcze nawet 100km. Po chwili odpoczynku poszedłem do sklepu, kupiłem 3 czekolady i Snickersa. Wypiłem do końca wodę którą miałem, kupiłem następną i również wypiłem. Wszystko zniknęło w przeciągu minuty czy dwóch.
Miałem plan który zakładał, że będę wracać do Rzeszowa główną drogą S-9 bo nie ma tam podjazdów i jest łatwo. Niemniej znów pod wiatr, znów ciężko się jechało nawet gdy było lekko z górki, stwierdziłem, że coś takiego zniszczy mnie i fizycznie i psychicznie. W Baryczce pomyślałem jak się mam męczyć to wolę męczyć się pod górę, a nie walką z niewidzialnym przeciwnikiem na płaskiej drodze wśród samochodów gdzie raz po raz przy bocznych podmuchach rzucało rowerem na boki. Jeśli człowiek bez sił wybiera podjazd pod przekaźnik w Sołonce, a później podjazd na Okop, a z niego lasem na Przylasek to świadczy o stopniu zdesperowania. Niemniej jakoś dotarłem do domu...

Dużo zdjęć, za dużo... lecz brak pomysłu na ich selekcje, wrzucam jak leci:
Glinik Zaborowski - kładka przez Wisłok © Petroslavrz

Kopalina (463 m) zwana też Żarnową Górą - zjazd lub podjazd... co kto woli :) © Petroslavrz

Strzyżów - Krzyż na Żarnowskiej Górze (272m) przy podjeździe do miasta © Petroslavrz

Strzyżów - za zabudowaniami miasta na horyzoncie rozciąga się mój pierwszy cel - Pasmo Jazowej © Petroslavrz

Kładka nad rzeką Wisłok, z Kalembiny do Kozłówka © Petroslavrz

Wisłok – nasza podkarpacko-rzeszowska rzeka o długości 220 km © Petroslavrz

Kozłówek - kościół pw św. Doroty © Petroslavrz

Rezerwat "Herby" © Petroslavrz

niebieski pieszy w już przyjemniejszej cześci... © Petroslavrz

Rezerwat Herby - wieść gminna niesie, iż to skała im. Dziuraki :) © Petroslavrz

Piotr, Petros = skała. Więc zdjęcie skały na skale :P Skałoslavrz w swoim żywiole. © Petroslavrz

Rezerwat Herby - kolejne ostańce z piaskowca, samowyzwalacz okazał się szybszy... © Petroslavrz

przed Czarnówką (492m) © Petroslavrz

bodajże Łysa Góra © Petroslavrz

Rzepnik - niebiesko... © Petroslavrz

Rzepnik - cerkiew św. Paraskewy i 500 letni drzewo... © Petroslavrz

ponad 500-letni dąb "Poganin" © Petroslavrz

początek Pasma Królewskiej Góry © Petroslavrz

czyli pod górę... © Petroslavrz

bardziej pod górę + kamienie © Petroslavrz

bez niespodzianki... pod górę i jeszcze raz pod górę... © Petroslavrz

za to są widoczki - sąsiedni Czarny Dział i cerkiew (biały budynek) w Węglówce © Petroslavrz

podczas I Wojny Światowej toczyły się tu walki (1914-1915) © Petroslavrz

kolejny podjazd za plecami (tym razem podejście, by zaoszczędzić sił) © Petroslavrz

cmentarz z czasów I Wojny Światowej, bardziej zadbany © Petroslavrz

południowy stok Królewskiej Góry © Petroslavrz

jest i ona - Królewska Góra (554 m n.p.m.) © Petroslavrz

jest i rowerzysta, a przynajmniej jego część... © Petroslavrz

Królewska raz jescze, z geodezyjną dokładnością... © Petroslavrz

sąsiednia najwyższa na Pogórzu Dynowskim, wyższa o ponad 30 metrów Sucha Góra © Petroslavrz

Zamek "Kamieniec" w Odrzykoniu © Petroslavrz

Królewska Góra ze wzniesienia (505m) nad Czarnorzekami © Petroslavrz

żegnaj Czarnorzecko-Strzyżowski © Petroslavrz

Pasmo Suchej Góry oraz Pasmo Królewskiej Góry około 40km dalej, z podjazdu Baryczka - Sołonka © Petroslavrz

Lubenia - jeden z najstromszych w okolicy podjazdów, do przysiółka Okop, ostatkiem sił... © Petroslavrz

przez las w stronę Przylasku © Petroslavrz

obok szkółki leśnej w Przylasku © Petroslavrz


Podjazd 17% pod przekaźnik na Łanach z siostrą Aśką.

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 6

Po ognisku wieczorem siostra chciała jeszcze iść na rower więc wyskoczyłem z nią na chwile.
Od razu poprosiła, "tylko nie pod wielką górę". Jednak jako, że starszy brat jest od tego, że czasem musi być złośliwy i dokuczyć rodzeństwu to wywiozłem Aśkę na chyba najostrzejszy asfaltowy podjazd w granicach miasta :) Czyli z ul. Rodzinnej pod przekaźnik na Łanach.
Tam puściłem ją przodem mówiąc, że zrobię jakieś zdjęcie, a tak naprawdę chciałem zobaczyć jak będzie się męczyć pod górę. Rzeczywiście troche się męczyła więc szybko ją dogoniłem i tu już jak dobry brat udzieliłem wskazówek co do przełożenia, kadencji i oddechu. Pomogło bo uspokoiła się i spokojnie wjechała na samą górę. Spodziewałem się, że nie da rady i będzie musiała prowadzić rower... lecz gdy się zastanowiłem, to w końcu ma te same geny co ja i jest równie uparta. Nic dziwnego że wjechała :P
Tak więc siostra dała radę, a jedynie co się udało to sprawić, że nie wiedziała podczas zjazdu i chwile po nim gdzie jesteśmy i gdzie jedziemy. Zdziwiła się, że to już pętla na Zalesiu.
17% - Aśka rozpoczyna szarżę © Petroslavrz

spokojniej... lecz uparcie i systematycznie pod górę. © Petroslavrz

Aśka i ja pod przekaźnikiem na Łanach © Petroslavrz

Mrok i zuo... czyli bardzo szybki zjazd bez porządnego oświetlenia. © Petroslavrz



  • DST 141.80km
  • Teren 21.50km
  • Czas 08:25
  • VAVG 16.85km/h
  • VMAX 63.50km/h
  • Podjazdy 1260m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie: Masyw Piaskowej (Piaskowa, 470m) i Pasmo Kruszelnicy (Kruszelnica, 500m)

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 12.03.2012 | Komentarze 5

Wyjazd przed świtem.
Początek to dojazd do Sufczyny, pierwszej miejscowości gminy Bircza, pędziłem ile sił by jak najszybciej się tam znaleźć. Trasa była prosta jakieś podjazdy były, ale oprócz serpentyn w Dylągówce nie poczułem żadnego. Średnia ok 24 km/h.
W Sufczynie byłem prawie o wschodzie słońca, ochłonąłem i zjadłem śniadanie nad potokiem Słupnica, sprawdzając mapę zauważyłem, że potok ten wypływa on ze zboczy Krzemienia (na który wjechałem tydzień temu). Zlokalizowałem drogę leśną za leśniczówką którą planowałem zaatakować Masyw Piaskowej - okazała się dobrym wyborem, niedawno jeździł tędy ciężki sprzęt ciągnąć drzewa więc śniegu i lodu nie było wiele. Droga też w początkowym odcinku była utwardzonym szutrem. Później bardzo szybko pod przybywało pod kołami pokrywy lodowej oraz ciężkiego mokrego śniegu. Aby jechać musiałem trzymać prędkość, szybko dostałem zadyszki, nogi musiały odstawiać niezły młynek, ale wiedziałem, że gdybym się zatrzymał lub zwolnił oznaczało by to koniec jazdy, a dalej musiałbym pchać bo nie dałbym rady ruszyć w śniegu przy takim nachyleniu.
Po dojechaniu do niebieskiego szlaku zatrzymałem się, Piaskowa była blisko to cieszyło, stan szlaku mniej. Wyglądał jakby nikt tędy nie chadzał od kilku lat. Strasznie zarośnięty, nieprzetarty, bardzo zaśnieżony. W wielu miejscach jechać się nie dało choć próbowałem. Odnalazłem najwyższy punkt Masywu, a więc Piaskową. Nie było tam żadnego punktu geodezyjnego lub go nie znalazłem. Ruszyłem dalej szlakiem, wokół gęsty las, pełno śladów zwierzyny, wydawało mi się, niektóre tropy mogły należeć do niedźwiedzia, ciągle coś "straszyło". Pomyślałem, że jak mnie tu coś zje to nikt mnie nie znajdzie :P. Próby jazdy zakończyły się lotem nad przez kierownice więc szedłem, aż do końca lasu. Tam ładne zastałem urokliwe "połoninki" nad malutką miejscowością Kotów. Zjechałem w dół w stronę cerkwi. Choć jest w opłakanym stanie robi wrażenie. W ogóle cała miejscowość jest jakby wyrwana z innego świata, czas jakby cofa się tu o 50 lat. Obecnia cała miejscowość składa się dosłownie z kilku, może kilkunastu domów... z czego kilka jest opuszczonych, a kilka w kompletnej ruinie. Wokół rozsiane są fundamenty i pozostałości zabudowań.
Z Wikipedii wynika, że kiedyś Kotów był o wiele większy:
W 1921 - liczył 83 domy i 481 mieszkańców (360 wyznania gr-kat., 110 rz-kat., 10 mojż.) Większość ukraińskich mieszkańców została przesiedlona na Ukrainę w roku 1946 na mocy polsko-ukraińskiego porozumienia o wymianie ludności.
We wsi znajduje się kilka domów prywatnych, budynki po zlikwidowanym PGR oraz resztki cerkwi. Drewniana cerkiew greckokatolicka pw. św. Anny zbudowana była w 1925 w miejscu wcześniejszej cerkwi pod tym samym wezwaniem. Cerkiew konstrukcji zrębowej zbudowana jest na planie krzyża z centralną kopułą na ośmiobocznym bębnie. Po wojnie użytkowana była przez PGR jako magazyn, obecnie w ruinie. [/i]
Po przejechaniu całej wioski, podjechałem na wzgórze Bodnarów, tam zobaczyłem kolejne zabudowania. Przy granicy lasu stoi budynek leśnictwa i chyba ważne bo groźnie zabezpieczone uprawy leśne.
Teraz pozostało tylko zjechać niebieskim szlakiem w dół. Niestety był zasypany śniegiem więc zacząłem jechać inną drogą leśną, która nagle się urwała. Teraz najgorsza część wycieczki, błądzenie po lesie, po gąszczu, pchanie, ciągniecie i noszenie roweru. Nie wiedziałem gdzie jestem, wiedziałem tylko, że muszę iść w dół. Znalazłem jakiś leśny potok i szedłem wzdłuż niego, kilka razy musiałem go przekraczać z jednej strony na drugą, na szczęście był jeszcze z dużej części zamarznięty więc nie przemoczyłem butów. Sądziłem, że idę na północ i z lasu wyjdę gdzieś w Piątkowej, i będę musiał nadkładać kilka kilometrów, całe szczęście okazało się, że szedłem na zachód i wylądowałem koło leśniczówki w Zohatyniu.
Dalej już w stronę Przełęczy Kruszelnickiej, asfaltową drogą ALP, która w tamtym tygodniu była kompletnie zlodowaciała i musiałem jechać jej bokiem po śniegu. Teraz pokrywy lodowej ubyło, a i sam lód nie był już tak śliski jak kilka dni wcześniej.
Z Przełęczy na Kruszelnicę bez większych problemów, choć pieszo z rowerem przy boku. W końcu w Dylągowej powróciłem na asfalt i odetchnąłem, choć na od razu czekało mnie kilka podjazdów było to i tak mniej męczące niż ta porcja leśnych atrakcji w dzisiejszym dniu. W Pawłokomie po zjeździe strasznie ciężko się jechało, błoto które było na napędzie zdążyło wyschnąć. Wyczyściłem wszystko śniegiem i przesmarowałem, do Rzeszowa było już prosto gdyż wybrałem wariant przez Hartę i Błażową. Trzymałem sobie 24-25km/h. Wzięło mnie na przemyślenia, że gdybym zamiast takiej morderczej trasy cały dzień pośmigał asfalcikiem to wykręciłbym pod 200km. Ale szybko stwierdziłem, że nie byłoby to nawet w połowie tak fajne jak te przygody... nabijanie kilometrów zostawiam innym.

Mój plan został w 100% zrealizowany :) Tylko w domu byłem tuż przed 13-stą... a miałem wrócić maksymalnie o 12-stej. Teraz na celowniku kolejne pasma Przemyskiego. Szkoda tylko, że nie da się od razu teleportować tam w teren, i trzeba, aż tyle dojeżdżać z Rzeszowa.

Am się rozpisał, z góry przepraszam za tak długą część opisową.


Sufczyna - po podjeździe leśną drogą do zwózki drewna docieram do niebieskiego szlaku... © Petroslavrz

Piaskowa 470 m n.p.m. - najwyższe wzniesienie Masywu Piaskowej na Pogórzu Przemyskim © Petroslavrz


w tle ta część Pogórza Przemyskiego gdzie byłem w ubiegłym tygodniu: Pasmo Kiczerki © Petroslavrz

Cerkiew św. Anny w Kotowie - od czasów tragicznych wydarzeń towarzyszących II Wojnie na tych terenach wojnie nie użytkowana, obecnie w stanie ruiny. © Petroslavrz

Kotów - cerkiew św. Anny © Petroslavrz

Kotów - cerkiew św. Anny © Petroslavrz

Kotów - cerkiew św. Anny © Petroslavrz

Kotów - cerkiew św. Anny © Petroslavrz

Kotów - prawie opuszczona wieś, niemal z wszystkich stron otoczona wzgórzami i lasami (u stóp Piaskowej, Kamiennej, Bodnarowa, Bosaczka i Kotowa) kilka domów, budynki dawnego PGR-u. © Petroslavrz

Kotów - kapliczka © Petroslavrz

Przełęcz Kruszelnicka (401m) w zasięgu wzroku... © Petroslavrz

na zboczach Kruszelnicy © Petroslavrz

w końcu po wypchaniu roweru na szczyt pasma odnajduje niebieski szlak... © Petroslavrz

Pasmo Kruszelnicy jak i sama Kruszelnica (500m) zdobyta :) © Petroslavrz

a gwoli ścisłości dokładnie w tym miejscu znajduje się najwyższy jego punkt... © Petroslavrz

widok z Kruszelnicy - przebijające się między drzewami przysiółki Dylągowej © Petroslavrz

Dylągowa - spokojna wieś otoczona wzgórzami... i gdzie podjazdów bez liku © Petroslavrz


  • DST 176.10km
  • Teren 23.00km
  • Czas 09:28
  • VAVG 18.60km/h
  • VMAX 59.20km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 1670m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Przemyskie i Góry Sanocko- Turczańskie: Rez. Krępak, Pasmo Kiczerki (499m), Pasmo Krzemienia (551m), Pasmo Bziany (577m)

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 05.03.2012 | Komentarze 9

Trasa w tytule, na zdjęciach, mapie... i w nogach.
Wokół Rzeszowa wszędzie zielono czuć, że to już wiosna. Natomiast okazało się, że bardziej na południe i na wschód nadal panuje epoka lodowcowa. Śniegu miejscami po kolana, a oblodzone podjazdy i zjazdy były prawdziwym koszmarem (przez dużo jazdy leśnymi drogami). Nie zawsze jechałem, gdyż po lodzie lub głębokim śniegu się nie dało, pomimo tego średnia i tak nie wyszła tragiczna. Organizm działał spisał się bez zarzutu, wytrzymał zakładany dystans dystans nawet lepiej niż przypuszczałem, choć trasa przez warunki okazała się o wiele wiele bardziej wymagająca.

Boguszówka - serpentyny, podjazd pod Krępakiem (475m n.p.m.) [droga S28] © Petroslavrz

Rezerwat Krępak © Petroslavrz

Rezerwat Krępak - odkrywka fliszu Karpackiego - czyli mieszanka z której składają się "nasze" podkarpackie górki (łupki, margle, rogowce, piaskowce) © Petroslavrz

Boguszówka - Rezerwat Krępak - miejsce postojowe obok gł. parkingu © Petroslavrz

Bircza - Pałac Humnickich © Petroslavrz

Przekaźnik na jednym ze wzgórz wokół Birczy © Petroslavrz

ciekawski kot "rowerolubny" z poprzedniego zdjęcia :) © Petroslavrz

podjazd pod Pasmo Kiczerki (czerwony szlak pieszy). Pasmo Kiczerki – pasmo górskie w południowej części pogórza przemyskiego, według niektórych podziałów regionalizacyjnych pasmo zaliczane jest do Gór Sanocko-Turczańskich © Petroslavrz

Rezerwat Reberce © Petroslavrz

Kiczerka nad Łomną, 499m n.p.m. - najwyższe wzniesienie Pasma Kiczerki © Petroslavrz

Pasmo Krzemienia – pasmo górskie w południowej części pogórza przemyskiego, najwyższym szczytem jest góra Krzemień (551 m n.p.m.). Według niektórych podziałów regionalizacyjnych pasmo zaliczane jest do Gór Sanocko-Turczańskich © Petroslavrz

końcówka drogi na Krzemień (551m) © Petroslavrz

na Krzemieniu (551m) © Petroslavrz

czerwonym szlakiem w stronę Pasma Bziany... po śladach wędrowców z PTTK Rzeszów, którzy szli tędy tydzień temu © Petroslavrz

czerwony szlak - ciąg dalszy © Petroslavrz

Pasmo Bziany w górach Sanocko-Turczańskich © Petroslavrz

Góry Sanocko-Turczańskie - widok z Pasma Bziany na pasmo Gór Słonnych © Petroslavrz

tamtędy jechałem... czyli widok na Pasmo Kiczerki i Krzemienia © Petroslavrz

Bziana 577m i dokładnie najwyższy jej punkt © Petroslavrz

Malawa - Cerkiew św. Teodosija Peczerskiego © Petroslavrz

Lipa - podjazd na leśnej drodze prowadzącej do Zohatynia (zachodnia część Masywu Piaskowej) © Petroslavrz

Pole biwakowe "Niezapominajka" przy ścieżce przyrodniczej "Kopaniny" © Petroslavrz



Rozgrzewka...

Czwartek, 1 marca 2012 · dodano: 01.03.2012 | Komentarze 2

Okolice Rzeszowa. Kilka podjazdków na dobry początek dnia.
podjazd w okolicach wzgórza Dalnica, widoczki na Pogórze © Petroslavrz



Challenge Accepted...

Czwartek, 23 lutego 2012 · dodano: 23.02.2012 | Komentarze 0

Rankiem. Okoliczne górki. Wiatr urywał głowę...
3x (Cz., R., Ź.)

  • DST 68.10km
  • Teren 2.10km
  • Czas 03:46
  • VAVG 18.08km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Podjazdy 280m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórze Dynowskie: Żarnowa (Kopaliny, 434m) i Gwoździanka

Środa, 25 stycznia 2012 · dodano: 26.01.2012 | Komentarze 1

W przeciągu tygodnia nic nie jeździłem, nie miałem chęci i odpuściłem dwie trasy po 100km, tym razem było inaczej i się udało. Trasa bardzo wcześnie rano, gdy nic nie kolidowało. Niezbyt wyszukana, większość główną drogą, jeden podjazd, który w kilku miejscach był pieszy bo koło się ślizgało :), jeden zjazd w całości na hamulcu, i miejscami taniec na lodzie, szczęśliwie wszystko bez wywrotki, acz z kilkoma podparciami.
Kopaliny (Żarnowa Góra) 463m - na szczycie wzniesienia © Petroslavrz

Gwoździanka - dawna cerkiew greckokatolicka św. św. Kosmy i Damiana. Obecnie kościół rzymskokatolicki. © Petroslavrz



  • DST 108.81km
  • Teren 6.00km
  • Czas 05:31
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 64.10km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Karpacki Tropiciel Szlaków
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza 100-tka 2012 / Pogórze Dynowskie: Pasmo Brzeżanki, Czarnego Działu, Rez. Prządki i inne... + widoki na Bieszczady

Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 07.01.2012 | Komentarze 15

Z Pawłem (Kundello21). Pierwsza u mnie i u niego 100-tka w tym roku i pierwszy raz złamana bariera tysiąca metrów przewyższeń. Z tym drugim współczynnikiem i podjazdami chyba przesadziliśmy jak na pierwszy raz, ale tacy już z nas masochiści.
Zresztą trzeba trenować przed sezonem, plany mamy konkretne, a to właśnie podjazdów bierze się prawdziwa moc.

W ciekawy sposób poprowadzony opis trasy znajduje się u Pawła., tam odsyłam, natomiast panoramy z punktu widokowego są już uzupełnione :)

Pogórze Dynowskie - Pasmo Brzeżanki © Petroslavrz

pod wiatą na Brzeżance, Żarnowska Góra (Kopalina) w tle © Petroslavrz

pobliskie, stanowiące duże wyzwanie, Pasmo Jazowej (Pogórze Dynowskie), na dalszym planie Pasmo Klonowej Góry (Pogórze Strzyżowskie) © Petroslavrz

podjazd przy Paśmie Czarnego Działu © Petroslavrz

Węglówka - nagrobek admirała Nelsona, cerkiew i jedno z najstarszych drzew Podkarpacia dąb "Poganin" © Petroslavrz

Rezerwat Prządki © Petroslavrz

lokalizujemy i testujemy nowy własny punkt widokowy... / Paweł na tle Cergowej (715m) [Beskid Niski] © Petroslavrz

puntk widokowy... - serpentynki na drodze 991, w tle Korczyna, Krosno i góry Beskidu Niskiego © Petroslavrz


Kilka panoram z widokami na szczyty Beskidu Niskiego i Bieszczadów pojawi się wkrótce w tym miejscu (po ich sklejeniu i obróbce)...
JUŻ DODANE - powiększenie (duże!) po kliknięciu.


Panorama Gór Słonnych, Bieszczadów, Pogórza Bukowskiego i Beskidu Niskiego z Korczyny cz.1/3. © Petroslavrz

Panorama Gór Słonnych, Bieszczadów, Pogórza Bukowskiego i Beskidu Niskiego z Korczyny cz.2/3. © Petroslavrz

Panorama Gór Słonnych, Bieszczadów, Pogórza Bukowskiego i Beskidu Niskiego z Korczyny cz.3/3. © Petroslavrz


droga powrotna - podjazd z Baryczki pod nadajnik w Sołonce © Petroslavrz

droga powrotna - w Lubenii mało nam podjazdów, drzemy pod górę przez Horodną do Przylasku © Petroslavrz


Zimne, deszowo-śniegowe okolice Rzeszowa / w 6 osób

Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 6

Wycieczka mrożąca krew w... nogach :)

Trzech Króli, o 9 rano pod pomnikiem zjawiło się wliczając mnie 6 osób. Plany były inne, mieliśmy jechać na północ pojeździć w okolicach Głogowa i Sokołowa Małopolskiego po tamtejszych lasach (pozostałościach Puszczy Sandomierskiej), lecz w tym dniu bezsprzecznie to pogoda rozdawała karty.
Zimno, prawie mroźno, wiatr, deszcz przechodzący w śnieg.
Podjęliśmy więc decyzję, że jedziemy przed siebie w bliższe okolice trasę tworząc spontanicznie.
Nie wiem jak u innych, ale ja miejscowo zmarzłem. Zbyt optymistycznie się ubrałem - trzeba było wziąć kurtkę snowboardową i zimowe buty (tyle, że po remoncie leżą schowane gdzieś w piwnicy, a wewnętrzne lenistwo sprawiło, że nie chciało mi się udać tam i ich odnaleźć). Przez to pod koniec trasy przemoczone spodnie, jak i buty (mimo domowej roboty warstwy ochronnej) sprawiły, że z lekka przymroziło stopy.

Chyba nikt z nas sam nie jeździł by w taką pogodę, ale zadziałał efekt grupy.
W kupie raźniej (łatwiej?) :]

Niechobrz - pod Krzyżem © Petroslavrz

Trzciana © Petroslavrz

jeszcze jedno zdjęcie od Pawła:
Wszyscy zadowoleni i szczęśliwi ! © Dak